Portal Fronda.pl: Deklaracja wiary, jaką Wanda Półtawska zaproponowała lekarzom, wywołała niespodziewane oburzenie. Głos w sprawie zabrali publicyści, lekarze, Wanda Nowicka, a nawet wiceminister zdrowia. I zaczął się festiwal straszenia lekarzami, którzy taką deklarację podpiszą, jakoby rzekomo byli gorszymi specjalistami. „Jeśli będą skargi, że jakiś lekarz nie będzie świadczył usług na normalnym poziomie i będzie chciał leczyć nie lekarstwami, a wodą święconą, to takie przypadki będziemy natychmiast sprawdzali i reagowali” – zapowiedział Sławomir Neumann. Cóż takiego oburzającego w fakcie, że lekarz jest osobą wierzącą i wyznaje pewne etyczne standardy?

Ks. dr hab. Piotr Kieniewicz: Od dłuższego czasu w świecie medycznym da się zaobserwować proces odchodzenia od standardów etycznych, które obowiązywały w medycynie od czasów Hipokratesa. Oczywiście, w czasach Hipokratesa zaproponowany przez niego wzór przysięgi lekarskiej nie był jedyny. Niemniej, to właśnie sformułowana przez niego przysięga stała się wzorem przyrzeczenia lekarskiego, obowiązującym w standardach naszej kultury europejskiej. W XX wieku pojawiły się tendencje do odchodzenia od tych standardów hipokratejskich.

Jakie to standardy?

To standardy, w ramach których życie ludzkie jest chronione od poczęcia aż do naturalnej śmierci. W przysiędze był wyraźny zapis, że lekarz nie poda kobiecie środka, który zabije dziecko w jej łonie, ani nie poda środka, który przyspieszy śmierć ciężko chorego pacjenta. Obecnie nie ma takich zapisów w przyrzeczeniu lekarskim. Edukacja i praktyka lekarska, zwłaszcza w odniesieniu do ginekologii zmierza w kierunku braku szacunku dla płodności i poczętego dziecka. W tym sensie, nie dziwi mnie oburzenie deklaracją wiary, zaproponowaną przez Wandę Półtawską.

Lekarz, który jest chrześcijaninem, to gorszy lekarz? Ateiści tak bardzo przestraszyli się lekarzy, którzy deklarację podpisali jakby była ona równoznaczna z mniejszymi szansami na powodzenie terapii…

Wiara, religia daje lekarzowi dodatkową motywację do tego, aby był dobrym medykiem. W żaden sposób nie narusza ona wymogów pragmatyki medycznej. Wręcz przeciwnie! Stawia wymagania, by lekarz zaangażował cały swój kunszt i całą wiedzę w proces leczenia pacjenta. Jest rzeczą niezwykle ciekawą, że w przypadku ginekologii to właśnie wiara i religia chrześcijańska stała u podstaw powstania naprotechnologii, czyli dobrego medycznie, a jednocześnie etycznego podejścia do ludzkiej płodności. W naprotechnologii jest szacunek dla kobiety i jej płodności, poczętego dziecka, małżeństwa… Co więcej, doświadczenie pokazuje, że skuteczność terapeutyczna podejmowanych przez naprotechnologów działań jest dużo wyższa niż tzw. mainstreamowego nurtu ginekologii.

Od kilku dni media mainsteamowe zajmują się krytyką deklaracji wiary. Wanda Nowicka nie życzy nikomu wizyty w gabinecie lekarza, który ją podpisał. Ale czy nie jest to właśnie uczciwsze rozwiązanie? Przecież jeśli dla kogoś nie liczą się wartości chrześcijańskie, nie jest dla niego ważna etyka, bez problemu będzie mógł odnaleźć lekarza, który przepisuje antykoncepcję czy nie widzi nic złego w aborcji. Powiedziałaby, że korzyści są obopólne… Zgodzi się Ksiądz ze mną?

Oczywiście, że tak jest uczciwiej! Od samego początku wiem, do jakiego lekarza iść. Wybieram tego, który stosuje wysokie standardy etyczne i pragmatyczne. Są lekarze, którzy takiej deklaracji nie chcą podpisać i ok, nikt ich do tego nie zmusza. Ale jedna rzecz mnie w tej sytuacji dziwi. Niewierzący oburzają się, że wierzący chcą się identyfikować. Proszę zwrócić uwagę, że w tej chwili modnym zjawiskiem jest tzw. coming out. Modna jest publiczna deklaracja, że ktoś jest homoseksualistą, transseksualistą, ma jakieś dziwne upodobania… Z jednym tylko wyjątkiem – jeśli ktoś deklaruje, że jest chrześcijaninem i traktuje swoją wiarę poważnie, to jest to absolutny skandal i najlepiej byłoby, gdyby w ogóle zniknął z przestrzeni życia publicznego. Takie podejście do kogokolwiek w demokratycznym świecie ma swoją nazwę – to jest dyskryminacja. Jakkolwiek dyskryminacja jest zjawiskiem karalnym, ale ta karalność także ma wyjątek – nie dotyczy bowiem podejścia do chrześcijan.

To już prześladowania?

Mam poczucie, że jesteśmy świadkami kolejnego ataku na ludzi wierzących, na wiarę i chrześcijaństwo jako takie. Ale nie ma co się temu dziwić. Pan Jezus został powieszony na krzyżu i zapowiedział, że Jego uczniowie też będą prześladowani. Niedawno czytany był podczas liturgii fragment o tym, że nadchodzą czasy, w których każdy, kto was zabije, będzie uważał, że oddaje cześć Bogu. Nie powinniśmy być więc zaskoczeni. Atak na deklarację wiary jest jednak przejawem ogromnej niekonsekwencji w używaniu standardów, o których mówi się, że są kluczowe w społeczeństwie demokratycznym.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk