Portal Fronda.pl: Sytuacja pierwsza: 21-letni uczestnik pielgrzymki do Sanktuarium w Sianowie walczy o życie w gdańskim szpitalu, po brutalnym pobiciu przez czterech bandytów. Zdarzenie miało postać pobicia – nie bójki, gdzie występują dwie równorzędnie atakujące się strony – podkreślił prokurator. Sytuacja druga: zewnętrzna kaplica jednego z kościołów na warszawskim Ursynowie zostaje spalona i zdewastowana. Wszystko dzieje się w niewielkim odstępie czasu. To już prześladowanie chrześcijan?

Ks. Jan Sikorski: Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Trudno, żeby ta cała lewacka propaganda, z którą mamy do czynienia przechodziła bez echa. Nie oglądam regularnie telewizji, nie słucham często radia, ale za każdym razem, kiedy coś włączę, to mam takiego pecha, że trafiam na audycję, która drwi z Kościoła, zawiera antykatolickie elementy albo kabarety, wcale nieśmieszne, których twórcy szydzą z katolików. To przemawia szczególnie do ludzi młodych, którzy bywają bezkrytyczni. Tworzy się fałszywy obraz Kościoła, którego odbiorcy takich treści znają wyłącznie z medialnych przekazów. Młodych czasem ręka świerzbi, próbują się skonfrontować ze światem, a jak nie mają żadnej płaszczyzny dla rozładowania energii i emocji, to swoją agresję, nieraz podsyconą używkami, odruchowo kierują przeciwko drugiemu człowiekowi. Zapewne tak było w Sianowie, bo jak wynika z ustaleń prokuratora, sprawa była zaplanowana. Kościół powinien wzbudzać zupełnie inne odczucia, wiadomo czym jest dla ludzi, rodzin, Polski, naszej historii. Powinno to wzbudzać szacunek, ale jeśli ten szacunek się odbiera i poniewiera Kościół, to nie dziwi fakt, że takie sytuacji się zdarzają.

Jeśli do tej pory można było mówić o prześladowaniu katolików, to raczej działo się to na poziomie werbalnym. Nieprzychylne, a czasem kłamliwe komentarze na temat Kościoła, księży, katolików w radiu, prasie, telewizji... Jednak wspomniane sytuacje z Sianowa czy Ursynowa pokazują, że to prześladowanie zaczyna się dziać na poziomie fizycznym. To jest eskalacja tej słownej propagandy?

Na początku zawsze jest słowo, wszystko od niego się zaczyna. Jeżeli złe słowo drąży świadomość, to później może dochodzić do takich bolesnych zdarzeń, rękoczynów. Mówią o tym zresztą historie różnych rewolucji. Rewolucja francuska też była planowana wcześniej, przygotowywana z wykorzystaniem antykościelnej propagandy. Tak było i w Meksyku, i w Hiszpanii. Historia zna takie sytuację. Zresztą, spójrzmy do Ewangelii – Pan Jezus i Jego nauczanie również wywoływało agresję. Antykościelna propaganda to jedno, a drugie – szerzące się zło, królestwo szatana jest i działa gdzieś wśród nas i daje o sobie znać, także w taki krwawy sposób.

Na koniec zapytam, jaka powinna być postawa chrześcijanina wobec takich zdarzeń? Pismo Święte naucza o nadstawianiu drugiego policzka, ale to chyba nie oznacza, że mamy pozostać całkiem bierni?

Oczywiście, że nie można pozostawać biernym. Każdy z nas ma prawo, a nawet obowiązek, bronić życia. Mamy kochać bliźnich, ale zaczynając od siebie, troski o swoje życie i zdrowie. Trzeba dbać o to, aby atmosfera wokół nas zmieniała się na lepsze i walczyć ze zjawiskiem zła, nie z człowiekiem. Drugi człowiek jest naszym bratem i trzeba mieć dla niego miłosierdzie. Jednak zło, jako zjawisko, trzeba niewątpliwie tępić wszelkimi środkami, także administracyjnymi, policyjnymi. Trzeba o tym przede wszystkim mówić, nie możemy milczeć.

Rozm. MaR