Portal Fronda.pl: Włochami wstrząsnęła właśnie historia oskarżonego o molestowanie seksualne nieletniej kapłana, który odebrał sobie życie. Czy w swojej pracy duszpasterskiej często spotykał się Ksiądz z tak dramatycznymi przypadkami, jak samobójstwa wśród duchownych?

Ks. Jan Sikorski: Przyznam, że nie znałem żadnego kapłana, który targnąłby się na swoje życie. Na szczęście, takie przypadki stanowią margines, mimo że sytuacji, które mogą prowadzić do jakiegoś rozchwiania psychicznego i które zaniżają odpowiedzialność człowieka za tego rodzaju czyny, jest znacznie więcej niż kiedyś.

Poczucie winy z powodu popełnienia ciężkiego przestępstwa odgrywa tu zapewne dużą rolę. Włoskie media donosiły, że także abp Wesołowski rozważał dokonanie samobójstwa. Co może przesądzać o tym, że kapłani decydują się na ten desperacki krok?

Być może człowiek nie może się uporać z tym wewnętrznym rozdźwiękiem między tym, co jest, a co być powinno, a dodatkowo, nie ma on wsparcia i zrozumienia w środowisku w jakim żyje, nie jest otaczany klimatem miłości. Takie osamotnienie staje się dodatkową pożywką dla poczucia winy, że zdradził samego siebie i swoją życiową drogę, pojawia się rozpacz. Sianie rozpaczy to rola złego ducha, istota piekła polega właśnie na rozpaczy. Pan Bóg zawsze chce okazać miłosierdzie, ale w takich sytuacjach człowiek jest też szczególnie kuszony. Zły duch zwodzi: „jesteś potępiony, do niczego się nie nadajesz”, itd. Pod wpływem takiego kuszenia, człowiek może odrzucić prawdę o Bożym miłosierdziu. To niezwykle trudna i złożona sytuacja. Zostaje jedynie ucieczka do Bożego miłosierdzia. Pan Jezus jednak przyszedł po to, aby leczyć chorych, więc i taki człowiek zasługuje na życzliwą pomoc i zrozumienie, bo to przecież także jest nasz bliźni, mimo że zgrzeszył, może bardzo ciężko.

Na jaki rodzaj wsparcia oczekuje taki kapłan?

Najbardziej istotne elementy, to życzliwa obecność drugiego człowieka i modlitwa. W przypadku księdza, nie zawsze ma się takie osoby, bo nie ma się rodziny, a z kolei środowisko kapłańskie jest dość mocno zindywidualizowane. W tym środowisku nie zawsze da się zauważyć potrzeby współbrata. Jest niby instytucja ojców duchowych, w każdym dekanacie i diecezji. Ale to są instytucje, więc nie zawsze się to przekłada na taką serdeczną, braterską troskę. Teoretycznie coś takiego istnieje, ale w praktyce człowiek nie zawsze umie z tego skorzystać. Na ogół jest niestety tak, że ksiądz który ma jakieś problemy psychiczne czy emocjonalne, wyizolowuje się. Zresztą, jest to pierwszy znak, że coś jest nie w porządku.

Mimo wszystko, to najbliższe otoczenie powinno jednak wyjść z inicjatywą?

Oczywiście, najbliższe otoczenie jest do tego wezwane. W przypadku kapłanów bywa to jednak trudne, bo są oni przyzwyczajeni do dużej samodzielności, więc może dlatego trudno im czasem dostrzec potrzeby współbrata. Zwłaszcza księża diecezjalni są rozproszeni. Może w zakonach ta więź i wspólnota jest większa. Zawsze istnieje wprawdzie postulat tej wspólnoty – mamy wspólne rekolekcje, wspólne dni skupienia, wspólne modlitwy, ta płaszczyzna istnieje. Ale trzeba też chcieć w nią wejść, a tak jak wspomniałem, niestety ludzie, którzy mają problemy, zaczynają się właśnie izolować.

A zatem to na nas, wiernych, ciąży główny obowiązek troski i modlitwy za tych kapłanów?

Posługa duszpasterska jest skuteczna, jeżeli kapłan czuje się pasterzem swoich wiernych, jeżeli może też liczyć na ich wsparcie. Wsparcie ze strony środowiska ma bardzo duże znaczenie, a szczególnie wsparcie modlitewne. Dlatego Kościół tak bardzo prosi o modlitwy za kapłanów. Czwartek jest dniem poświęconym właśnie kapłanom.

Rozm. ed