W felietonie dla ostatniego numeru "Gazety Polskiej" ks. Isakowicz-Zaleski przypomina o zbliżającej się 70. rocznicy Krwawej Niedzieli na Wołyniu. Pisze o tym, że krewni zgładzonych osób liczyli na rocznicowe uroczystości przygotowane przez władze państwowe. "Przynajmniej w takich samych ramach jak uroczystości upamiętniające 70. rocznicę zagłady getta warszawskiego. Niestety, nic z tego. Ekipa Donalda Tuska, wychowana na ideologii "Gazety Wyborczej" i nieboszczki UD, po raz kolejny podzieliła ofiary z czasu II wojny światowej na "lepsze" i "gorsze". Do tych ostatnich zaliczono oczywiście tych obywateli polskich, którzy zginęli z rąk siepaczy z UPA i SS Galizien" - pisze duchowny.

Jego zdaniem, właśnie dlatego nie został powołany komitet organizacyjny, który przygotowałby obchody państwowe w miejscach zagłady. "Przez pewien czas wydawało się, że w całą sprawę, z racji swoich obowiązków, zaangażuje się prezydent Bronisław Komorowski. Niestety, on także nie podjął stosownych działań. Uchylił się również od udzielenia swojego patronatu. Na liście wydarzeń zapowiedzianych na lipiec, nad którymi roztoczony został ów patronat, wymieniony jest m.in. Kongres Papirologiczny, ale o wydarzeniach rocznicowych ku czci pomordowanych Polaków, Żydów i Ormian nie ma ani słowa" - wylicza ks. Isakowicz-Zaleski. 

"To oznacza, że prezydent Komorowski tak traktuje pamięć o pomordowanych na Kresach, jak niegdyś Bierut i Gomułka traktowali pamięć o rozstrzelanych oficerach w Katyniu. Wstyd, po prostu wstyd" - ocenia duchowny. 

Całość felietonu z "Gazety Polskiej" TUTAJ

eMBe/Gazeta Polska/Isakowicz.pl