Dziś w Krakowie odbędzie się liturgia pokutna za grzechy wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez duchownych. O ocenę tej inicjatywy poprosiliśmy ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Oceniam taką inicjatywę oczywiście bardzo pozytywnie, choć uważam, że te wszystkie kroki są nieco spóźnione. Problem pedofilii jest od dłuższego czasu bolesną raną w Kościele, także w Polsce.

W wydanej dwa lata temu w wydawnictwie Fronda książce pt. „Chodzi mi tylko o prawdę” znalazło się kilka stron, na których poruszyłem problem pedofilii i tzw. lobby homoseksualnego. To wywołało wielką dyskusję. Tomasz Terlikowski (współautor wywiadu-rzeki) i ja, byliśmy atakowani przez publicystów katolickich, że niepotrzebnie wyciągamy takie kwestie albo, że temat nie jest tak istotny dla Kościoła w Polsce.

Po wydaniu książki otrzymałem wiele listów z całej Polski (także od księży), z których dowiedziałem się, że jednak ten problem istnieje, choć jest ukrywany. Z moich rozmów i korespondencji wynika, że oczywiście znikomy procent duchownych dopuszcza się molestowania nieletnich. Jednak jeszcze większym dramatem jest fakt, że wiele z tych spraw jest ukrywanych. Rodziny dotknięte tym problemem czują się niewidzialne dla Kościoła – nie prowadzi się z nimi rozmów, nie wyjaśnia tych spraw, nie dokonuje się pewnych przeciwdziałań, aby zapobiec takim sytuacjom.

Oczywiście, cieszę się, że taka konferencja i nabożeństwo pokutne się odbywa. Dobrze, że biorą w nim udział biskupi. Mam natomiast swoją delikatną uwagę, że jest to jednak trochę za późno. Chciałbym też mieć pewność, że na tym się nie skończy.

Pamiętam, że kiedy osiem lat temu pisałem książkę pt. „Księża wobec bezpieki”, natrafiłem na bardzo wiele takich przypadków. Wiele z nich, przynajmniej do tej pory, nie było przez Kościół rozwiązywanych. Kościół w Polsce robi to z dużym oporem i opóźnieniem, choć za czasów pontyfikatu Jana Pawła II, Benedykta XVI a teraz Franciszka pojawiały się rozmaite instrukcje, jak postępować w takich sytuacjach.

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Kościół ma tak duże problemy z szybkim reagowaniem na takie zjawiska. Tylko szybka reakcja jest, moim zdaniem, jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji. „Czarne owce” znajdą się w każdej społeczności, dotyczy to nie tylko księży, ale również innych środowisk. Jednak brak reakcji na działania tych „czarnych owiec” wyrządza wiele zła. I tu jest problem. Choć w tej chwili widać „przyspieszenie” w rozwiązywaniu tych problemów.

Not. MaR