- Nie można jednostkowego zachowania księdza uogólniać w mediach. Jednak księża w Polsce muszą się nauczyć, że są osobami publicznymi, osobami zaufania publicznego. Dotychczas się wydawało, że jest nad nimi parasol ochronny. Jest już jednak odwrotnie. Są na celowniku. Jeszcze kilkanaście lat temu Kościół był szanowany, jako ten który przyczynił się do obalenia komunizmu. Przymykano oczy na wiele spraw, ale teraz jest już inaczej. 

 

Duchowny musi mieć świadomość, że tak jak lekarz, samorządowiec, nauczyciel powinien żyć tak aby jego życie było nieskazitelne. Ludzie im ufają. Zawsze mnie intrygowało, czy są jakieś dane statystyczne, bo jak pojawia się problem pedofilii, to można odnieść wrażenie, że co drugi ksiądz jest pedofilem, a to jest jednak margines. Nie można tego uogólniać. 

 

Duchowni jednak często sami „strzelają sobie w stopę” uważając, że są nietykalni. Sam znam takiego duchownego w małym środowisku, który pozwala sobie na bardzo dużo, bo mu się wydaje, że to nie wyjdzie na jaw. Gdy jest się powołanym, to trzeba służyć innym. 

 

Dziś nie jest tak, że nie wolno atakować Kościoła. Sam obserwuję, że zamiatanie pod dywan niczego nie załatwi. Są wolne media, jest internet i wiele się już nie ukryje. Jeżeli jest coś chore to trzeba zareagować. Przełożeni powinni interweniować. Są księża, którzy mają problemy osobowościowe i zmiana parafii nie rozwiązuje problemu księdza, który ma problemy. 

 

Rozróżnić należy jednak duchownych diecezjalnych i zakonnych. Zakony inaczej funkcjonują, tam wspólnota często stara się pomóc, a księża diecezjalni są pozostawieni sami sobie. Czasem pomoże kolega jeden czy drugi, ale jest im trudniej. Pamiętajmy, że księża są tylko ludźmi i należy im też pomagać rozwiązywać problemy. Wiele dobrych postaw duchownych jednak nie nagłaśnia się w mediach – dodaje ks. Isakowicz-Zaleski. 

 

Not. Jarosław Wróblewski