Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Już jutro, 29 czerwca mija 150 rocznica kanonizacji Św. Pawła od Krzyża, twórcy Zakonu Pasjonistów. Czy nauczanie i dorobek św. Pawła może być w dzisiejszych czasach szczególnie cenny nie tylko dla Pasjonistów, ale i dla zwykłych ludzi?

Ks. dr hab. Waldemar Linke CP, O. prowincjał Zakonu Pasjonistów: Obchodzimy tę radosną dla nas rocznicę i cieszymy się, że jest okazja, aby przypomnieć tę ważną dla Kościoła postać, jaką był św. Paweł od Krzyża. Niedługo też będziemy obchodzić 300. rocznicę napisania przez niego pierwszej reguły zakonnej, co stało się na przełomie 1720-1721. Odnosząc się jednak do Pani pytania, muszę powiedzieć, że my, pasjoniści, też jesteśmy zwykłymi ludźmi. Mogę więc właśnie z perspektywy zwykłego człowieka powiedzieć o tym, jak rozumiem aktualność jego dzieła i przykładu.

Bardzo ważne jest, jak mi się wydaje, że jeszcze jako osoba świecka Franciszek Danei czyli późniejszy św. Paweł od Krzyża, z jednej strony prowadził bardzo głębokie, mistyczne wręcz życie duchowe, a z drugiej strony – odczuwał ogromną wewnętrzną potrzebę, by służyć wspólnocie Kościoła. Spędzał wiele czasu na osobistej modlitwie medytacyjnej, zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem. Nie odrywało go to jednak od rzeczywistości. W swym miejscu zamieszkania (było to miasteczko Castellazzo di Bormida w diecezji Alessandria, północno-zachodni kraniec dzisiejszych Włoch) udzielał się w świeckich stowarzyszeniach o charakterze religijnych, chciał całe swoje życie poświęcić katechizowaniu zwłaszcza tych, do których nie docierały inne formy przepowiadania kościelnego. Zdał sobie sprawę, że obojętność religijna, jaka stawała się powszechną postawą w jego czasach (1694-1775), bierze się bardzo często z braku odpowiedniego nauczania, które budziłoby w ludziach świadomość, kim jest Bóg i jak wielka jest Jego zbawcza miłość. Pewnym paradoksem jest, że pomimo licznego duchowieństwa większość ludzi nie otrzymywała podstawowej formacji religijnej. Nie zawsze brało się to z braku zainteresowania czy gorliwości u ówczesnych księży. Często jednak przekaz wiary dokonywał się tak, że osoby najprostsze nie były w stanie z niego korzystać.

Dlatego podjął postanowienie, by iść do ludzi najprostszych, do takich, których nauczanie nie dawało ani intelektualnych bodźców, ani prestiżu. Chciał pracować wśród najbardziej zaniedbanych, ale nie myślał o problemach społecznych, ale o zaniedbaniu duchowym. Prawdziwą nędzą człowieka było w jego oczach to ubóstwo ducha, które płynie z nieświadomości, jak jesteśmy bogaci w Bożą miłość, która objawiła się najpełniej w męce Jezusa dla naszego zbawienia. Do pracy misjonarskiej, apostolskiej pchała go do żywa, głęboko odczuwana świadomość miłości Boga, którą odkrywał w modlitwie, w adoracji, w liturgii i komunii świętej. W postawie duchowej św. Pawła od Krzyża nie ma miejsca na wybór między kontemplacją i działaniem, aktywnością i modlitwą. Jedno nie zastępuje też drugiego. Muszą się dopełniać, by modlitwa była szczera, a działalność by miała sens, nie stawała się jałową krzątaniną lub promocją własnej osoby.

Można wskazać jeszcze na jedną cechę duchowości św. Pawła od Krzyża jako na bardzo aktualną. Zakładając Zgromadzenie Pasjonistów stworzył wspólnotę, społeczność ludzi połączonych wspólnie przyjętym i wspólnie realizowanym zadaniem pamiętania i przypominania o męce Jezusa Chrystusa. Ta wspólnotowość, oparcie wszystkich życiowych wyborów na kryterium krzyża Jezusowego to wyróżnik naszego Zgromadzenia wśród innych instytutów życia konsekrowanego. Św. Paweł chciał, aby wzorem dla zakładanego przez niego zgromadzenia była wspólnota apostołów, a więc tych, którzy poszli za Jezusem i usłyszeli, że żeby być godnym chodzenia za Mistrzem, trzeba wziąć swój krzyż, i dopiero naśladować Jezusa. To właśnie to życie wspólne, misjonarskie i samotnicze zarazem, wraz z medytowaniem męki Jezusa, jest obowiązkową formą wspominania męki Pana, a nie jakaś forma pobożności (jakaś koronka, Droga krzyżowa, Gorzkie żale itd.), choć te są nam oczywiście bardzo bliskie, ale jako formy pomagania sobie w pamiętaniu o Chrystusie Ukrzyżowanym.

Święty Paweł był kierownikiem duchowym, choć sam wiele lat doświadczał utrapienia duchowego. Czy ,,noc ciemna'' była istotnym elementem duchowości Świętego i jaki wpływ wywarła na Jego życie?

Wyrażenie „noc ciemna” pochodzi z duchowości karmelitańskiej, od św. Jana od Krzyża, którego św. Paweł od Krzyża nazywał swym mistrzem. Jego własnym określeniem na ten stan ducha było raczej określenie „naga wiara”, co znaczyło w jego rozumieniu stan, w którym ani uczucia, ani intelektualna pewność nie pomagają człowiekowi trwać przy Bogu i szukać Jego woli. Wierność Bogu i gorliwość w zachowywaniu przykazań czy rad ewangelicznych nie były rekompensowane poczuciem radości z czynionego dobra, wewnętrznej satysfakcji czy pokojem serca. Św. Paweł od Krzyża trwał przy bogu tylko dlatego, że tak nakazywała mu wiara. Oznaczało to, że nic nie dawało mu poczucia, ze jest na dobrej drodze, że Bogu podoba się to, czego Paweł robi, do czego dąży. Ten stan bardzo go bolał, bo miał w pamięci wcześniejsze doświadczenia, zwłaszcza towarzyszące jego powołaniu do przywdziania habitu i tworzenia zgromadzenia. W swym kierownictwie duchowym spotykał tez wiele osób, które doświadczały autentycznych stanów szczęścia płynącego z bliskości Boga. Sam mówił o sobie, że czuje się jak głody żebrak obserwujący ucztujących.

Może właśnie dlatego, że przeżywał ten długotrwały stan duchowej oschłości, jakby opuszczenia przez Boga, był tak dobrym kierownikiem duchowym. Przede wszystkim dlatego, że to poczucie opuszczenia przez Boga umiał przemienić w zdanie się na Boga. We włoskim w jednym i drugim przypadku pojawia się słowo abbandono: opuszczony (abbandonato) przez Boga człowiek możne znaleźć ocalenie dla swej wiary uznając, że sam z siebie nic nie może, a może tylko zdać się (abbandonarsi) na Boga.

Ceniono go też bardzo, ponieważ umiał znaleźć drogę pośrednią między mistyką, całkowitym oddaniem się Bogu, a potrzebą działania zarówno względem siebie (asceza), jak i względem innych (apostolstwo, postawa misyjna). W czasach św. Pawła na mistykę zaczęto patrzeć z dużą dozą podejrzliwości, ponieważ zdominowali ją zwolennicy kwietyzmu, a więc poglądu zgodnie z którym człowiek nie ma żadnego wpływu na to, czy zbliża się do boga, czy nie. W radykalnym rozumieniu tej doktryny przyjmowano, że człowiek duchowy, wybrany przez Boga nie musi unikać grzechu, by nie stracić bliskości z Bogiem, ponieważ postawa moralna nie ma nic wspólnego z życiem duchowym. Innym powodem dystansowania się do mistyki i życia kontemplacyjnego były nurty oświeceniowe. „Oświeceni” monarchowie zamykali klasztory kontemplacyjne, jako siedliska bezproduktywnych, zajętych marzycielstwem mnichów, którzy nie przyczyniają się do dobra publicznego, a myśliciele tego okresu postrzegali przeżycia mistyczne jako urojenia niewykształconego intelektu lub porywy emocjonalne. Zdrowa mistyka św. Pawła widząca źródło doświadczeń mistycznych w łasce Bożej, którą przyćmiewa w ludzkim serce grzech, odwołująca się do roztropnej ascezy, weryfikuje się w działaniu dla dobra Kościoła.

W liście do Agnieszki Grazii z 15.11.1737 r. Św. Paweł pisze: ,,..trzeba iść naprzód w dobrej wierze, odrzucając niepokój i zatroskanie robić to, co do nas należy a następnie zaufać Bogu i trwać dalej na modlitwie w duchu wiary tak silnym, jak to możliwe''. Czy te słowa, napisane 280 lat temu straciły na aktualności?            

Dlaczego miałyby stracić aktualność? One właśnie bardzo dobrze wyrażają to, o czym mówiliśmy. To właśnie doskonały i bardzo pozytywny wyraz owej „nagiej wiary”, o której pisał w listach i pewnie dużo mówił św. Paweł od Krzyża. Te słowa są bardzo potrzebne nam, ludziom początku XXI w., ponieważ jesteśmy coraz bardziej niecierpliwi, nie umiemy znieść porażki, żyć w pokoju, gdy sprawy nie idą po naszej myśli. Środki techniczne, które w bardzo krótkim czasie stały się niezbywalnym fragmentem naszego życia (smartfon, tablet, stałe połączenia między ludźmi choćby przez media społecznościowe), dają nam poczucie, że nie ma ograniczeń będących skutkiem istnienia w czasie i przestrzeni. Chcemy być wszędzie, wszystko wiedzieć i widzieć, zaglądać sobie w talerz albo do prywatnych sfer życia. Odsłaniamy się przed światem, a jednocześnie coraz trudniej nam przekraczać bariery dzielące człowieka od człowieka, komunikować się bezpośrednio, być po prosu przy sobie, bo tak bliskość buduje się powoli, potrzeba do niej cierpliwości. Szybko zrażamy się do ludzi, czego skutkiem jest na przykład plaga rozwodów, a także do modlitwy, gdy nie daje nam ona natychmiastowych korzyści i skutków.

Słowa św. Pawła od Krzyża są przede wszystkim wezwaniem do tego, by nie opierać się na natychmiastowych efektach naszego działania, nie szukać potwierdzenia ani u innych, ani we własnych odczuciach. „Zaufać Bogu i trwać” to jednocześnie trudne dla nas i bardzo nam potrzebne, jeśli chcemy pozostać dziećmi Boga, a nie stać się niewolnikami „klikalności” i podniesionych kciuków pod naszymi wpisami. W czasach, gdy nie umiemy czekać, św. Paweł staje się nauczycielem wolności.

Dziękuję za rozmowę