Tomasz Wandas Fronda.pl: Arcybiskup Gądecki mówi, że bezpieczeństwo narodowe nie jest tak ważne jak pomoc indywidualnemu uchodźcy. Czy faktycznie tak jest? Jeśli tak, to co z ordo caritatis?

Jan Sikorski: Miłość bliźniego zawsze zaczyna się od siebie - powinno być to jasne. Mamy Ewangelię i wyraźnie mówi nam ona, że najpierw powinniśmy kochać siebie, dopiero potem mamy kochać innych. Zatem, ja zawsze mam prawo bronić najpierw siebie, a potem w miarę możliwości mogę pomagać innym. Pan Jezus oddał swoje życie za przyjaciół swoich, większej miłości już nie ma. My, w pierwszej kolejności mamy bronić siebie, swojej rodziny, przyjaciół, mamy bronić swojego narodu, ojczyzny.

Co zatem robić, co wybierać w trudnych sytuacjach?

Myślę, że miłość własna i miłość bliźniego to kwestie, które powinny z sobą współgrać, a nie konkurować ze sobą. Nie czytałem wypowiedzi księdza arcybiskupa, o której pan wspomina, ale jestem przekonany, że mówiąc to musiał kierować się słowami ewangelicznymi. Jedna miłość drugiej nie wyklucza, a zatem myślę, że chodziło mu o to, abyśmy gdy ktoś puka do naszych drzwi nie bali się mu otworzyć.

Czy jest to możliwe do wykonania? Czy takie połączenie jest realne?

Myślę, że nie można stawiać tego w opozycji. Trzeba się tylko zastanowić jak dobrze je ze sobą zestawić. Pamiętajmy o tym, że miłość bliźniego zaczyna się od nas samych.

Arcybiskup powiedział przy tym, że nawet jeśli 99% Polaków będzie przeciwko przyjęciu imigrantów to my i tak to pozostały 1% ma obowiązek przeciwko tym 99% zadbać o to, aby tych imigrantów do Polski sprowadzić. Czy myśli ksiądz, że jest to słuszne podejście?

Obowiązuje nas serce, ale też i rozum, zatem musimy kierować się pewną roztropnością. Jeżeli ktoś stoi u moich drzwi i mi zagraża, to logicznie zachowam się i rozsądnie, gdy go nie wpuszczę. Jeżeli natomiast nie zagraża mi żadne niebezpieczeństwo i mogę pomóc potrzebującemu to oczywiście moim obowiązkiem będzie udzielenie mu wsparcia. Nie wiem jaką matematyką kierował się tutaj arcybiskup, ale nie przypuszczam, aby odbiegał od Ewangelii.

Czy w obecnej sytuacji, w której do Europy przybywają setki tysięcy imigrantów powinniśmy otwierać im drzwi? Czy nie stwarzają oni zagrożenia?

Moim zdaniem stwarzają oni takie zagrożenie, dlatego jestem przekonany, że nasz rząd postępuje w ich sprawie słusznie. Nie otwiera drzwi, ale chętnie pomaga im na miejscu. W taki sposób pomagamy ludziom potrzebującym tam na miejscu i unikamy przy tym stwarzania sytuacji zagrożenia. Polacy mają zdrowy odruch, widzą, że imigranci mogą stwarzać zagrożenie, dlatego nie ma się co dziwić reakcji naszego społeczeństwa. Myślę, że ksiądz arcybiskup chciał zwrócić uwagę na pewien problem i dlatego użył takiego - dość skrajnego – porównania, zrobił to jednak dla uwrażliwienia sumień, a nie dla rzeczywiście dobrej matematyki.

Co zatem księdza zdaniem ma zrobić przeciętny Polak, Katolik, gdy słyszy w kwestii imigrantów sprzeczne z sobą opinie osób z czołówki hierarchii polskiego kościoła, zresztą sam papież Franciszek wydaje się zachęcać do otwarcia drzwi przybywającym do Europy imigrantom?

Jeden z naszych księży opowiadał, że podczas ostatniej wizyty kolędowej rozmawiał z pewnym małżeństwem które powiedziało mu, że chętnie przyjęłoby imigrantów do Polski, na co ksiądz odpowiedział, że bardzo chętnie ich odnotuje i gdy imigranci stawią się już w Polsce, ten będzie wiedział do kogo może zadzwonić, aby ten mógł przyjąć pod swój dach przybyszów z Bliskiego Wschodu - na to ludzie odpowiedzieli mu, że do własnego domu imigrantów by nie przyjęli i tak dyskusja się skończyła.

Jaki z tego wniosek?

Bardzo łatwo mówi się o pomocy imigrantom, ale kiedy przychodzi podjąć konkretną decyzję, wtedy bardzo często ci oferujący pomoc po prostu się wycofują.

Co zatem z podejmowaniem decyzji w tej sprawie? Czy Kościół może ją narzucić?

Zawsze tego typu decyzja musi zostać podjęta w wolności. Nikogo nie można zmuszać do bohaterstwa, ale nie można też powstrzymywać przed chęcią pomocy innym. Arcybiskup wyraźnie chciał nas uwrażliwić na ten problem. Matematyka, którą się posłużył jest tylko porównaniem, a nie żadnym nakazem.

Czy słusznie mówi się o Polakach źle przez tę rzekomą niechęć do pomocy potrzebującym? Czy słusznie Bruksela chce nałożyć na nas - nawet - kary finansowe?

Jest to absurdalne. Co my mamy wspólnego z tym, że jakiś europejski przywódca zaprosił do siebie imigrantów? Sytuacja ta przypomina ofiarowanie przez Zagłobę Inflantów.

To znaczy?

Bardzo łatwo ofiarowuje się komuś coś nie swojego. Jeżeli chcemy podjąć decyzję, która ma obciążyć naszych sąsiadów, to wpierw wypadałoby zapytać ich o zdanie. Ja sam mogę przyjąć gościa do swojego domu, ale nie mogę zapraszać go do domu cudzego bez zgody właściciela tego domu. Sam fakt zaproszenia gościa do cudzego domu bez zaproszenia jest absurdem, co dopiero gdybyśmy jeszcze chcieli właściciela tego domu ukarać za to, że nieproszonego gościa do swojego domu nie wpuścił? Uważam, że jest to bez sensu i powinni wstydzić się ci którzy tak mówią. Jest to postawienie problemu na głowie.

Jak zatem polski katolik powinien odczytywać te słowa księdza arcybiskupa? Na co zwrócić uwagę a na co przymknąć oko?

Przede wszystkim arcybiskupowi chodzi o uwrażliwienie naszych serc. Zawsze mamy odnosić wszystkie słowa do Ewangelii, a ta nie każe nam pozbyć się zdrowego rozsądku - ma nas uwrażliwić. My Polacy, nasz rząd nie przechodzimy koło tego problemu obojętnie. Polacy bardzo dużą ilość pieniędzy przesyłają do osób, które zmagają się dziś z wojną w Syrii czy w Libii. Kto jak kto, ale my Polacy doskonale wiemy, co znaczy być poszkodowanym przez wojnę i może stąd tak bardzo jesteśmy chętni do pomocy, ale - prawdziwym ofiarom. My nie wysługujemy się innymi, nie narzucamy innym krajom naszej woli, dlaczego zatem mamy wypełniać pod przymusem wolę przywódcy obcego państwa? Zatem owszem serce sercem, ale powinniśmy wszystko przepuszczać przez zdrowy rozsądek.

Czyli jak dobrze rozumiem, mamy się uwrażliwić, a nie zmuszać się do otwierania drzwi komuś kto może nam zagrażać?

Tak, owszem, a konkretne rozwiązanie przepuszczajmy przez zdrowy rozsądek. Nigdy nikt nikomu nie może konkretnego rozwiązania narzucić, zawsze ma być one podjęte w wolności, zgodnie z wolną wolą i sumieniem. 

Dziękuję za rozmowę.