Fronda.pl: Zbliża się kolejna rocznica katastrofy smoleńskiej, a wraz z nią różne obchody. Jak alarmuje dziś „GW”, w jednej z podwarszawskich miejscowości uczniowie zamiast na lekcje pójdą do kościoła, co miało zbulwersować rodziców. Przy dalszej lekturze okazuje się, że uczniowie zostaną zwolnieni tylko z jednej lekcji, zaś nie podoba się to rodzicom zaledwie jednego ucznia. Co Ksiądz sądzi o takiej sytuacji? Przecież dzieci wychodzą ze szkoły na Mszę świętą także przy innych okazjach (na przykład podczas rekolekcji), może to też wkrótce kogoś oburzy?

Ks. Bogdan Bartołd: Nie wiem do końca, jak wygląda sytuacja w Baniosze, więc trudno mi się do niej w jakiś konkretny sposób odnieść. Jeśli chodzi o różnego rodzaju uroczystości religijne w trakcie lekcji, to przecież one mają miejsce i nikt nie protestuje. Choćby w przypadku wspomnianych przez Panią rekolekcji - możliwość zwolnienia dzieci z lekcji, aby w nich uczestniczyły jest Kościołowi zagwarantowana. Ale jest też wiele innych uroczystości, które wiążą się z uczestnictwem w Mszy świętej. Śmierć jednego z nauczycieli czy ucznia... Uczniowie są w takich wyjątkowych sytuacjach zwalniani z lekcji, by uczestniczyć w pogrzebie i jest to coś naturalnego. Pamiętam inny przypadek, kiedy ojciec nauczycielki zginął w tragicznym wypadku - uczniowie z jej klasy także przyszli na Mszę świętą i pogrzeb, co nie stanowiło żadnego problemu.

Skąd więc problem w przypadku rocznicy katastrofy smoleńskiej?

Jest to chyba kwestia dobrej woli i pewnego zapotrzebowania. Rozumiem, że uczniowie i nauczyciele z tej szkoły mieli taką potrzebę serca. Tym bardziej, że dwie ofiary katastrofy smoleńskiej były z tą gminą związane. Podczas kolejnej rocznicy 10 kwietnia modlimy się za tych, którzy zginęli, ofiarowujemy im ten dar duchowy. Jeśli jest dobra wola, to nie widzę przeszkód.

Odwracając do twierdzenie, można powiedzieć, że oburzanie się na Mszę świętą w czasie lekcji to wynik złej woli...?

...tak, aczkolwiek powiedziałbym, że czasem są takie sytuacje czy osoby, którym wszystko przeszkadza. Są ludzie, którzy się na nic nie zgadzają. Jeśli poza naszymi ludzkimi emocjami, słabościami, ograniczeniami wejdziemy nieco wyżej i dostrzeżemy, że poza naszymi dobrami są jeszcze inne dobra, to może będziemy potrafili dojść do porozumienia.

Not. MBW