AKTUALIZACJA EWANGELII

Wspólną cechą autentycznych objawień "prywatnych", w tym także maryjnych, jest to, że ukazują aktualność Ewangelii w dniu dzisiejszym. Tę cechę "przystosowania" objawień widać, śledząc ich rozwój historyczny. Istnieją np. objawienia w tzw. "złych czasach" (w Knock - 1879 r.); następnie objawienia w okresach, kiedy panowały i rozszerzały się rozmaite reżimy ideologiczne, jak np. faszyzm, które w tych objawieniach były potępiane (w Berg - 1934 r.; w Heede - 1937 r.); były też objawienia dotyczące Kościoła przeżywającego kryzys (w Tre Fontane - 1947 r.).

To wszystko wskazuje, że objawienia są w dużej mierze uwarunkowane, jakby względne. Dlatego potrzeba pewnego dystansu wobec treści wszelkich objawień "prywatnych", czego jednak nie należy mylić z "gaszeniem Ducha" (por. 1Tes 5,19-21). Jeszcze głębszym uwarunkowaniem jest struktura psychiki oraz myślenia osób doświadczających owych wizji. Myślenie ich było uwarunkowane również akcentami teologicznymi, obowiązującymi czy popularnymi w danym czasie. Ich wizje wyrażają także możliwości i ograniczenia podmiotu postrzegającego, chociaż są syntezą bodźca pochodzącego z Wysoka oraz możliwości, jakimi dysponuje podmiot postrzegający. Z tego powodu język obrazowy w tych wizjach jest językiem symbolicznym (Komentarz teologiczny Kongregacji Nauki Wiary nt. orędzia fatimskiego, 26.06.2000).

Z tej racji należy strzec się interpretacji zbyt konkretnych, zbyt wiążących się z czasem i z historią, które przemijają. Mijałoby się to z zamysłem Boga nie tylko dlatego, iż niepokoiłoby to ludzi i przyczyniałoby się do zbędnych sporów czy nawet rozłamów w Kościele, ale także dlatego, że przyszłość jest otwarta i zależy od wolności człowieka. Z tego powodu każda inna interpretacja przypominałaby fatalizm wróżbiarstwa (które myli się dzisiaj z charyzmatem proroctwa). Stąd fałszywe czy problematyczne objawienia nieprzypadkowo przypominają doświadczenia okultystyczne, znane wcześniej z doświadczeń spirytystycznych, magicznych czy szamanistycznych (takie jak np. materializacje czy dematerializacje). Tak było np. w Garabandal w 1965 roku (ks. J. Warszawski SJ) czy wcześniej w Marta di Bolsena w 1948 roku.

Antropologia teologiczna mówi o "wizji wewnętrznej", która nie jest wytworem wyobraźni, lecz prawdziwym sposobem postrzegania rzeczywistości (Komentarz teologiczny...). Stąd też "antropologia wizji", która stoi za widzeniem wewnętrznym, nie może być zredukowana do zjawisk czysto psychicznych, naturalnych lub psychopatologicznych, co czynią nierzadko rozmaici specjaliści od zdrowia psychicznego. Wychowani często na jednostronnej wiedzy (pomijającej tajemnicę wymiaru duchowego w człowieku) zwykle mówią o halucynacjach, złudzeniach czy wręcz omamach, nawet nie zbadawszy sprawy.

Z teologicznego punktu widzenia, który owa "antropologia wizji" jakby umożliwia od strony człowieka, można mówić w tym przypadku o pewnej kontynuacji charyzmatu proroctwa, który pochodzi lub przynajmniej może pochodzić od Boga (por. Komentarz teologiczny...). To nas zbliża na nowo nie tylko do Biblii i symbolicznych obrazów używanych przez proroków, ale także do teologii chrześcijańskiego Wschodu, preferującej symbol i opartej na "wizji" Ikony. Stąd w przypadku objawień prawdziwe orędzie należy wyłuskać z osłon języka, którym posługuje się wizjoner. Wówczas sprowadza się ono do metanoi: całkowitej przemiany mentalności, połączonej z wezwaniem do pokuty (J. Guitton). Odnajdujemy to w słowach Jezusa: Bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! (Mk 1,14).

Oznacza to, że nie może tutaj być "nowości obiektywnej", lecz tylko prorocza, która uaktualnia przekaz Objawienia w wybranym miejscu i czasie (R. Laurentin). Wynika z tego, iż banalność czy powtarzalność pewnych treści może być z jednej strony konsekwencją braku nowości, z drugiej zaś strony może oznaczać proroctwo podawane w sposób pedagogiczny. W wielu zresztą przypadkach owa pedagogia ma siłę całkowicie niebanalnego, proroczego wstrząsu, w czasie którego wzywa się ludzi do nawrócenia, wspominając często o tzw. karze, będącej skutkiem ich grzechów (La Salette, Fatima, Akita).

WYZWANIE RZUCONE PRZEZ MARYJĘ

Fakt, iż Bóg "objawia się" poprzez Maryję, jest orędziem teologicznym samym w sobie. Czyżby Bóg życzył sobie pośrednictwa Maryi, tak jak zresztą naucza tego teologia św. Ludwika de Montfort, św. Maksymiliana Marii Kolbego czy też ostatniego Soboru (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 62)?

Już sama częstotliwość objawień, które dotyczą zresztą różnych tematów, jest pewnym wyzwaniem. Mimo tej różnorodności można faktycznie stwierdzić, iż chodzi tu o prorocze uaktualnienie ewangelicznych wezwań. Albowiem prostota, ubóstwo i ewangeliczne otrzeźwienie są zasadniczą cechą tych wszystkich niebiańskich posłań. Stanowią one przedziwne przeciwieństwo mądrości mędrców tego świata (por. 1Kor 1,17-25), którzy zbyt często zacierają czy nawet eliminują Ewangelię, redukując ją do poziomu humanistycznych teorii stawiających w centrum sprawy człowieka w zgoła nieewangeliczny sposób. Matka Boża, ostrzegając świat przed grożącym mu niebezpieczeństwem, przypomina jakby duchowy, pionowy (wertykalny) wymiar ludzkiej egzystencji. Wymiar ten wyraża także kategoria I przykazania Dekalogu, które sam Jezus nazwał nie tylko pierwszym, ale i największym (por. Mk 12,28-34). Chodzi o to, że rozwiązanie problemów społecznych czy osobistych, a także problemów świata, można znaleźć tak naprawdę jedynie w Bogu. Objawienia przywołują jednocześnie transcendencję i bliskość Boga, Jego obecność (R. Laurentin).

W objawieniach uderza nie tylko obecność prostych ludzi (dzieci, pasterzy, osób niewykształconych), ale i prosty język, którego sens jednak bywa bardziej jasny i czytelny niż w wielu naukowych rozprawach. Widać nawet wyraźnie preferencję ludzi ubogich (Lourdes, Fatima, La Salette, Guadelupe), co korespondowałoby z teologią Soboru Watykańskiego II i z nauczaniem Jana Pawła II. Często krytyczni i nastawieni zbyt intelektualnie badacze tego rodzaju doświadczeń patrzą z wyższością na rzekomą naiwność tych osób, na ich prosty język pozbawiony intelektualnej estetyki czy teologicznej uczoności. Tymczasem jest to właśnie wielka lekcja teologii dla świata, w którym Bóg wybiera to co niemocne, aby zawstydzić to co mocne (por. 1Kor 1,26-29). Lud Boży przemawia własnym głosem, każdy może doświadczać obecności Ducha Świętego i ogłaszać profetycznie światu wolę Bożą. Chodzi o to, aby nie spoglądano z góry na proste, pokorne, głębokie, ofiarne i pogodne doświadczenie wia-ry jako na coś niższego czy niedorozwiniętego, preferując w zamian problematyczne nierzadko i nieżyciowe teorie czy chociażby głęboką wiedzę, która jednak nie jest tożsama z doświadczeniem Boga i nie wyczerpuje Jego tajemnicy.

PROFETYCZNY CHARAKTER FATIMY

Także orędzie fatimskie stanowi jakby echo Ewangelii, będąc odbiciem istoty posłania Jezusa Chrystusa (L. Scheffczyk). To prawda, że upłynął wiek "Apostołów i Proroków" (por. Ef 2,20) stanowiących fundament Kościoła, którego kamieniem węgielnym jest Chrystus. Wciąż trwający charyzmat proroctwa należy jednak rozumieć w związku z sensem, charakterem i zadaniem proroków klasycznych. Tymczasem prorocki osąd rzeczywistości dokonywał się w świetle I przykazania Dekalogu (Jr 2,7-8; 1Krl 22,23; 2Krl 21,2-6; 2Krn 34,31.33). Prorocy Izraela nie tylko więc nie byli wróżbitami przepowiadającymi przyszłość, ale nawet zwalczali wróżbitów jako bałwochwalców. Nie byli "wtajemniczonymi", ale głosicielami woli Bożej. Nawoływali oni do nawrócenia - szczególnie z grzechu bałwochwalstwa - domagając się wierności wobec Boga i wskazując na zbliżający się ratunek lub sąd (por. Jr 7,8-20). Tego wróżbici nigdy nie czynią.

Podobnie Matka Boża w Fatimie przedstawia orędzie nadziei, ale też tajemnicę odrzucenia (L. Scheffczyk). Proroctwo także tu - jak zawsze - pojawia się w napięciu pomiędzy zbawieniem a sądem. Do istoty bowiem wypowiedzi profetycznych należy to, że zawsze dokonuje się jakby podwójne orędzie: obwieszczanie zbawienia i ostrzeganie przed grożącym potępieniem. Proklamacja zbawienia staje się zrozumiała w całej swej wielkości, głębi i znaczeniu tylko wtedy, gdy od początku ukazana jest na tle możliwości potępienia i odrzucenia. Jeśli ponadto popatrzy się wstecz, na Jezusa Chrystusa również jako na Proroka, wówczas Jego przepowiadanie także przypomni tę dwoistość, która należy do porządku zbawienia, gdzie człowiek musi dokonać wyboru pomiędzy zbawieniem a potępieniem (L. Scheffczyk). Jest to język alternatywy (por. Mt 25,31-46).

NIEBEZPIECZNE NADUŻYCIA TREŚCI OBJAWIEŃ

Niektórym objawieniom maryjnym, nawet jeśli są prawdziwe (uznane za takie przez władze Kościoła), może szkodzić niewłaściwa ich interpretacja: zbyt konkretna, ciasna, fundamentalistyczna, odzwierciedlająca jakąś "gnostycką" pożądliwość przeniknięcia na wylot Bożych tajemnic. Wówczas wokół wizjonerów sztucznie wywyższonych - jako wtajemniczonych w sekrety "wyższego świata" - mogą tworzyć się ezoteryczne grupki, które porywają się na reinterpretację nie tylko działalności Kościoła, ale i samego Objawienia chrześcijańskiego. Powtarza się ten sam schemat co w niektórych sektach, w którym proroctwo staje się wróżbiarstwem po to, by snuć fatalistyczne wizje.

Św. Franciszek Salezy powiedział kiedyś trafnie: Rozgłos czyni mało dobra, dobro zaś mało rozgłosu. Objawienia maryjne czy w ogóle objawienia prywatne, nawet jeśli są prawdziwe, mogą być zniekształcone przez błędne interpretacje lub przez fałszywą propagandę. Wtedy odbiera się tym orędziom ich ewangeliczny charakter, a tym samym ich uniwersalizm, który zostaje zagubiony na rzecz sekciarskiej propagandy imitującej ów uniwersalizm. Skuteczne (tj. owocne w ewangelicznym sensie tego słowa) oddziaływanie objawień może wynikać jedynie ze zgodności z Dobrą Nowiną, która wyraża się przede wszystkim w pokorze głównych uczestników objawień, w ich przejrzystości wobec Tajemnicy, której są świadkami i przekazicielami oraz w ich posłuszeństwie Magisterium Kościoła (J. Bouflet, Ph. Boutry).

ks. Aleksander Posacki SJ


Posłaniec