Tomasz Wandas, Fronda.pl: Znów zrobiło się głośno o Lechu Wałęsie, tym razem IPN wnosi sprawę dotyczącą kłamstw byłego prezydenta. Lech Wałęsa idzie w zaparte i twierdzi, że nie jest Bolkiem. Co natomiast mówią fakty?

Krzysztof Wyszkowski: Fakty są znane od wielu lat. Natomiast zostały wykazane bezsprzecznie metodami naukowymi od czasu kiedy profesor Cenckiewicz i doktor Gontarczyk wydali książkę pt. „Lech Wałęsa a SB”. Jak dotąd żaden poważny historyk nie zabrał głosu próbując podważyć ustalenia tych dwóch bardzo dobrych historyków. Niestety przez wiele lat, mimo twardych dowodów, polski wymiar sprawiedliwości nie chciał uznać tej rzeczywistości. Warto tu przypomnieć, że był to wymiar sprawiedliwości podporządkowany interesom propagandowym partii politycznej. Właśnie wtedy kiedy rządziła PO, Donald Tusk z trybuny sejmowej groził historykom, którzy ewentualnie ośmieliliby się głosić prawdę o Lechu Wałęsie i o nim samym i jego powiązaniach ze służbami bezpieczeństwa.

Pamiętamy co działo się z tymi, którzy jednak tę prawdę głosili…

Tak, badaczy prawdy o Lechu Wałęsie spotykały konkretne represje. Wszystko to pokazywało, że aparat państwowy nie chce uznać prawdy do tego stopnia, że sądy nie wydawały sprawiedliwych wyroków.

Jakieś konkretne przykłady?

Sądy nie chciały uznać moich, jasnych, niepodważalnych dowodów mówiących o tym, że Lech Wałęsa był agentem. Dowody te były znane dużo wcześniej niż odkryto oryginały donosów Wałęsy w domu Kiszczaka.

Czy jednak zdarzały się jakieś wyjątki?

Raz pani Barbara Malak, sędzina Sądu Okręgowego w Gdańsku odrzuciła pozew Wałęsy przeciwko mnie. Stwierdziła nawet, że dokonałem należytej staranności w badaniu tej sprawy, w związku z czym nie mogę być za to karany. Później Sądy Apelacyjne, działające w porozumieniu z ówczesnymi władzami skazywały mnie podając w uzasadnieniu, że co prawda dokonałem należytych staranności, ale panu prezydentowi "jest przykro", jest noblistą w związku z czym trzeba go przeprosić. Czy to nie skandal?

Faktem jest, że agentura Lecha Wałęsy od dawna była udowodniona, a że prokuratura nie chciała o tym wiedzieć, a sądownictwo przyklepywało kłamstwo to sprawa realiów politycznych IIIRP.

Dlaczego sprawa Wałęsy mimo oczywistych faktów, ciągnie się aż tyle lat? Czy była to sprawa wyłącznie upolitycznionych sądów? Dopytuję, gdyż wielu Polaków wierzy w kłamstwa byłego prezydenta.

Przede wszystkim jest to sprawa panowania postkomunistycznego w Polsce. W tym całym aparacie nie chodzi tylko o bronienie Lecha Wałęsy, ale wszystkich byłych SBeków, funkcjonariuszy WSW, WSI itd. Cały ten system opiera się na jawnym kłamstwie.

Czy nie lepiej byłoby im powiedzieć prawdę?

Publiczne przyznanie, że czołowa postać tego układu czyli Lech Wałęsa współpracował z SB, byłoby ciosem w cały porządek układu postkomunistycznego. Polacy niestety w dalszym ciągu są oszukiwani nawet w tak podstawowych sprawach jak rodowód wybitnych postaci, które organizowały III RP, które rządziły w imieniu polskiego społeczeństwa.

Czy chodzi tylko o Wałęsę?

Wałęsa jest u szczytu góry lodowej. Nie chodzi tu jednak wyłączenie o niego, chodzi o cały układ, w którym jest też Donald Tusk i cała jego partia Platforma Obywatelska.

To znaczy?

W dużym stopniu powstanie PO, wykreowanie Tuska itd. są to twory służb specjalnych. Politycy PO broniąc Wałęsy bronią samych siebie, bronią całego, gigantycznego układu za którym stoją ogromne, zagraniczne środki finansowe.

Dopiero teraz, po wyborach parlamentarnych, w których wygrało Prawo i Sprawiedliwość jest szansa na zmianę tego układu. Jest to jednak dopiero szansa, czy naprawdę uda się to zrealizować to pokaże czas. Z punktu widzenia prawnego Lech Wałęsa zasługuje na więzienie. Ciekawy jestem czy w Polsce znajdą się sędziowie, którzy orzekną zgodnie ze swoim obowiązkiem, zgodnie z kodeksem karnym. Sprawa Wałęsy może być sprawdzianem, czy Polska dorosła do demokracji. Zobaczymy czy instytucje takie jak wymiar sprawiedliwości dojrzały do przestrzegania prawa, jak na razie mamy tego tylko zapowiedzi.

Dziękuję za rozmowę.