Zdaniem Adama Szostkiewicza, „Kościół ubogacił podwójnym usztywnieniem stanowiska” jesienny sezon. Chodzi o naukę religii w szkołach oraz stanowisko w sprawie odpisu zastępującego Fundusz Kościelny. Publicysta „Polityki” przywołuje opinię kard. Kazimierza Nycza o tym, że etyka nie przygotowuje do przyjęcia sakramentów czy ks. prof. Tadeusza Panusia, który uznał wybór etyki za grzech. Do tego dorzuca stanowisko hierarchów w sprawie odpisu i dochodzi do wniosku, że Kościół zmierza w złym kierunku.

„Tak jest! Kościół instytucjonalny podąża w niedobrym kierunku, kiedy wysuwa roszczenia bez oglądania się na realia społeczne (przybywa niewierzących) i ekonomiczne (szukanie oszczędności budżetowych), kiedy zaczyna mówić językiem PiS-u czy wręcz nienawiści” – pisze Szostkiewicz.

Jego zdaniem, najlepszym okresem dla Kościoła w Polsce były lata 70. i 80. „Po przełomie 1989 r. zaczęło się zmieniać na gorsze i coraz gorsze. Przekaz o. Rydzyka wyparł przekaz wczesnego Wojtyły. Odrzucono  Kościół otwarty – soborowy, ekumeniczny, dialogowy. Zapanował Kościół triumfalistyczny, dewocyjny i ,,szamański” (kariera egzorcystów i charyzmatyków), politycznie prawicowy, społecznie roszczeniowy i antyelitarny, słaby intelektualnie, ale wcale się tego nie wstydzący” – wylicza publicysta.

Szostkiewicz dodaje, że w tamtych latach także istniał nurt Kościoła zamkniętego (dziś „radiomaryjny” czy „smoleński”), ale był zrównoważony. „Dziś nie ma tej zdrowej równowagi. Kościół przechylił się cały na prawą burtę. Myśli, że pruje naprzód, a zdąża na mieliznę, jeśli nie gorzej” – konstatuje.

MBW/Polityka.pl