Wstawia się za nami obiema rękami!

Pytamy o. Piotra Marię Lenarta OFMConv, redaktora naczelnego „Rycerza Niepokalanej”

Rycerz Niepokalanej” to specyficzne pismo, ponieważ jego założycielem jest sam święty. Jedną z najpoczytniejszych rubryk są podziękowania za łaski otrzymane za wstawiennictwem Maryi i o. Kolbego. Czy św. o. Maksymilian chętnie wstawia się za nami?

O. Maksymilianowi zależało na każdym człowieku, aby nawrócił się, uświęcił i zbawił. Tak więc i teraz, z nieba, nie zaprzestaje na tym polu pracować - i to - jak mówił braciom - dwiema rękami, bo już nie musi jedną ręką trzymać się łaski Bożej, by nie upaść: „Ufając Jej bezgranicznie, wiele będziemy potrafili dla chwały Bożej zdziałać: wiele już tu na ziemi, a jeszcze więcej w niebie, gdzie nie potrzeba się już jedną ręką trzymać, by samemu nie upaść, ale obydwie ręce można wyciągnąć ku ludziom...”. Zatem jak na ziemi pracował bez wytchnienia nad zbawieniem każdej duszy, tak tym bardziej teraz nie zaprzestaje wstawiać się za nami i pomagać w drodze do niebieskiej ojczyzny.

Które ze znanych Ojcu świadectw łask otrzymanych za wstawiennictwem o. Maksymiliana robi na Ojcu największe wrażenie?

Pamiętam szczególnie jedno, opublikowane w czerwcowym numerze „Rycerza Niepokalanej” 2004 r. pod tytułem „Układ o życie”, w którym mąż Stanisław wyprosił u św. Maksymiliana pół roku więcej życia dla swojej chorej żony, ukochanej Helenki. Ono naprawdę robi ogromne wrażenie... Piękne jest też świadectwo, które napisał Grzegorz Rajchel z Suchej Beskidzkiej o swojej mamie. Ukazał w nim, jak głęboka wiara i opieka św. Maksymiliana towarzyszyły tej rodzinie w różnych wydarzeniach czasem niełatwego życia, bo naznaczonego II wojną światową, reżimem komunistycznym i trudami budowania rodzinnego ogniska. To świadectwo zostało opublikowane w majowym numerze „Rycerza Niepokalanej” 2015 r. pt. „Ze św. Maksymilianem w tle”. Mocne wrażenie robi na mnie także książka „Nie krocz za mną”. Autorka opisuje niezwykłe spotkanie z o. Maksymilianem, które pomogło jej wyzwolić się z niewoli demonów.

A Ojcu, jako redaktorowi naczelnemu „Rycerza Niepokalanej”, o. Maksymilian pomaga w pracy?

Każdego dnia czuję, że „Rycerz Niepokalanej” jest dziełem Niepokalanej. Oczywiście nieustannie prosimy o wstawiennictwo i św. Maksymiliana, i serdecznego przyjaciela świętego - sługę Bożego o. Wenantego Katarzyńca, a także sługę Bożego br. Innocentego Marię Wójcika, doświadczając nieraz niezwykłych zdarzeń. Największe z nich to wymodlenie kolorowego „Rycerza Niepokalanej”. Stało się to dzięki zakupionym maszynom, które wydawały się być poza naszym zasięgiem. Kilkakrotnie też, kiedy już nie mieliśmy pomysłu, co Matka Boża chciałaby zamieścić w swoim „Rycerzu”, po modlitwie albo przychodziło natchnienie, albo ktoś zadzwonił z propozycją artykułu, wywiadu, materiału lub przychodził e-mail z takim materiałem, że wiedzieliśmy, iż jest on odpowiedzią na naszą modlitwę. Praktycznie każdy numer jest cudem Matki Bożej. Zawsze, gdy bierzemy do ręki dopiero co wydrukowanego „Rycerza”, pojawia się niedowierzanie: to myśmy go złożyli? I z wdzięcznością oddajemy całą tę pracę Tej, do której to wszystko należy. I co najbardziej zaskakujące, nawet błędy i wpadki po pewnym czasie okazywały się jakby zamierzone przez Niepokalaną!

Co o. Maksymilian ma do zaoferowania współczesnym ludziom?

To, co zawsze - Niepokalaną jako najpewniejszą i najkrótszą drogę do zbawienia. Tu nasuwają się słowa kard. Karola Wojtyły: „O. Kolbe odkrył tajemnicę Niepokalanej, a odkrył Ją nie tylko jako największe piękno wszechświata stworzonego, ale nade wszystko jako siłę, potężną energię, którą chciał przekazać też innym. I w tym właśnie celu założył stowarzyszenie, dając mu nazwę Rycerstwo Niepokalanej”.

Oddając się Niepokalanej według ideału świętego Maksymiliana, człowiek uzyskuje potężną siłę, zdolną pokonać siebie, wszystkie przeciwności i ograniczenia. Tego doświadczam już od samego początku przynależności do Rycerstwa Niepokalanej, czyli od 22 listopada 1991 r. Maryja mnie powywracała i pozmieniała, i prowadzi w taki sposób, że człowiek o własnych siłach już dawno by zwątpił, poddał się, wycofał... Ale Ona jest naprawdę tą „siłą, potężną energią”, której współczesny człowiek, a zwłaszcza chrześcijanin, bardzo potrzebuje.

 

NOT. MD

Echo Katolickie 32/2016

oprac.MP