Janusz Korwin-Mikke powierzył funkcję asystentów społecznych swojej żonie Dominice, córce Korynnie oraz jej mężowi, swojemu zięciowi Bartłomiejowi Pejo. Sam poseł Konfederacji nie widzi w tym nic dziwnego.
O sprawie informuje „Rzeczpospolita”. Przypomina, że asystenci społęczni tym różnią się od pracowników biur poselskich, że nie pobierają wynagrodzenia, jednak poseł może teoretycznie starać się o zwrot kosztów ich podróży. Mają też specjalne legitymacje pozwalające im wchodzić na teren Sejmu.
Komentując te informacje, Janusz Korwin-Mikke stwierdził:
„Pieniędzy za to nie biorą, więc o co chodzi? Czy dziennikarze nie mają się już czego czepiać?”.
„Rzeczpospolita” przypomina również, że na listach Konfederacji do Parlamentu Europejskiego w maju poza Januszem Korwin-Mikke pojawiła się także jego żona, syn oraz synowa.
Poseł Konfederacji wyjaśnia, że dlatego postawił na członków rodziny, bo współpracuje z nimi od lat.
tag/"Rzeczpospolita",Fronda.pl