"(...) Rosja zadba odpowiednio o nasze bezpieczeństwo, już przecież troszczy się o to, żeby baz amerykańskich w Polsce nie było i żeby Polska w związku z tym była niepodległa"-ironizował doktor Jerzy Targalski na antenie Telewizji Republika. 

W swoim programie "Geopolityczny tygiel" publicysta omówił argumenty, na które powołuje się orientacja prorosyjska w Polsce, chcąc uzasadnić, dlaczego nie odpowiada jej sojusz polsko-amerykański. 

"Zanim przejdziemy do omawiania dokumentów, na które powoływała się ostatnio orientacja prorosyjska w Polsce, uzasadniając katastrofalny skutek sojuszu polsko-amerykańskiego, bo jak wiadomo, najważniejszy dla Polski jest sojusz polsko-rosyjski, bo to Rosja zadba odpowiednio o nasze bezpieczeństwo, już przecież troszczy się o to, żeby baz amerykańskich w Polsce nie było i żeby Polska w związku z tym była niepodległa"-podkreślił historyk.

Dr Jerzy Targalski wskazał, że w tej kwestii mamy trzy możliwości. Pierwsza to "samodzielność strategiczna Europy, która generalnie jest mrzonką, ale załóżmy, że doszłoby do niej, oznacza dla nas, że wszelkie decyzje będą podejmowane w Berlinie. Czyli Polska jako członek Unii Europejskiej byłaby całkowicie podporządkowana Niemcom".

Politolog ocenił, że "samodzielność strategiczna" nie tylko oznaczałaby podporządkowanie Niemcom i w mniejszym stopniu Francji, ale też byłaby rozwiązaniem tylko czasowym. 

"(...) w interesie Niemiec i Francji jest jak najściślejszy sojusz z Rosją, a w perspektywie oczywiście współpraca z Chinami. Mieliśmy ostatnio wizytę Macrona w Chinach, zawarł tam kontrakty na 15 mld dolarów i tutaj widzimy o co tak naprawdę chodzi. Oczywiście Niemcy i Francja chcą rywalizować o to, kto będzie miał większą liczbę wasali w Europie, ale nie zmienia to istoty sprawy, czyli że taka Europa samodzielna strategicznie będzie dążyła do sojuszu i współpracy z Rosją i Chinami"-wskazał prowadzący "Geopolitycznego tygla".

"Przypomnijmy, że Niemcy jako jedyne liczące państwo w Europie, pomijam tu Węgry, dopuszcza Huawei do budowy sieci 5G. Na razie jest to w formie dopuszczenia do przetargu. Jeżeli Chińczycy zbudują system 5G w Niemczech, no to po prostu będą mieli dostęp do wszystkich niemieckich danych"-podsumował Targalski, nakreślając drugie rozwiązanie, czyli "blok atlantycko-europejski", które z kolei wiązałoby się z podporządkowaniem Niemiec Stanom Zjednoczonym, w związku z czym "demokraci uważają, że należy raczej stawiać na Niemcy niż na Polskę i tutaj my bylibyśmy państwem frontowym, bylibyśmy na granicy". Ostatecznie wszystko znów prowadziłoby do podporządkowania Polski Berlinowi. Trzeci wariant to "budowa przestrzeni wspólnej od Lizbony do Władywostoku, rzecz jasna oznacza ścisłą współpracę między Niemcami a Rosją i Chinami". Jak podkreślił politolog, w tej konfiguracji dla Polaków miejsca nie ma, nie możemy bowiem mieć równoprawnych stosunków z Rosją. 

"Zresztą tak naprawdę nikt nie może mieć równoprawnych stosunków z Rosją, bo Rosja nie uznaje takiej sytuacji. My możemy być albo Rosji podporządkowani, albo być w obozie przeciwników Rosji. Wynika to z istoty interesów rosyjskich, dla której maximum czym możemy być, to jest PRL i atrapa państwowości. Paradoksalnie tak się składa, że jeżeli doszłoby do sojuszu niemiecko- rosyjskiego, a w perspektywie również niemiecko-chińskiego, na co się zanosi, to paradoksalnie ta sytuacja byłaby dla nas korzystna pod warunkiem że USA nie opuści Europy"-Wskazał Jerzy Targalski. W ocenie historyka, Stany Zjednoczone nie mogą i nie chcą opuścić Europy, a dowodem na to jest decyzja poprzedniego prezydenta USA, Baracka Obamy, "który początkowo chciał się wycofać, ale musiał do Europy wrócić i to przecież on zapoczątkował obecność amerykańską w Polsce". 

"Bez Europy Środkowej Ameryka traci całą Eurazję i jest zepchnięta do roli mocarstwa regionalnego, tym bardziej że w tej sytuacji Chiny miałyby całkowitą samodzielność jeśli chodzi o szlaki komunikacyjne i odcięłyby Amerykę od rynku zbytu, a same miałyby zapewnione bezpieczeństwo dla tych rynków"-podkreślił doktor. 

Publicysta ocenił, że zwolennicy opcji rosyjskiej nieustannie podkreślają, że prędzej czy później dojdzie do porozumienia Rosja-USA. 

"Otóż ta teza oparta jest na tym co sobie wyobrażają, a nie na analizie faktów. Inna sprawa jest taka, że oczywiście my możemy szermować w sensie taktycznym takim argumentem, żeby wymóc na Amerykanach większe zaangażowanie i deklarację co zrobią w wypadku zagrożenia fizycznego ze strony Rosji. Należy odróżnić jednak używanie argumentów celem wymuszenia na sojuszniku większego zaangażowania, od analizy rzeczywistej sytuacji"-powiedział dr Targalski. Jak zauważył, współpraca między Rosją a Chinami opiera się wyłącznie na interesach, stąd- "zamiast tworzyć jakieś zupełnie fantastyczne teorie o podziale Europy, podziale Ukrainy itd. należy przede wszystkim zaznajomić się z tym, co Rosjanie piszą sami dla siebie i jak rozumują". Targalski zwrócił w tym kontekście uwagę, że Moskwa nie postrzega Pekinu w kategorii zagrożenia. Chiny wzmacniają pozycję Rosjan wobec USA i "pomagają im walczyć z Ameryką". 

yenn/Telewizja Republika, Fronda.pl