Nacisk na wymaganie konkretnych umiejętności komunikacyjnych u lekarzy to nie jedynie kwestia samopoczucia pacjenta, ale przede wszystkim efektywności leczenia. Dobra komunikacja skutkuje bowiem większą trafnością diagnozy medycznej, lepszą współpracę w procesie leczenia czy wreszcie zmniejszeniem liczby pozwów sądowych dotyczących roszczeń odszkodowawczych. Niestety jakość komunikacji na linii lekarz‒pacjent wygląda w Polsce fatalnie, co potwierdza najnowszy raport OECD poświęcony opiece zdrowotnej – zauważa dr n. med. Stanisław Górski, współpracownik Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
 
Opublikowana 23 listopada najnowsza edycja corocznego raportu OECD „Health at a Glance 2016”  po raz kolejny pokazuje, jak mało zauważanym w Polsce wskaźnikiem jakości ochrony zdrowia jest komunikacja na linii lekarz‒pacjent. We wszystkich czterech obszarach, w których były mierzone doświadczenia chorych, Polska jest na szarym końcu wśród 19 badanych państw. Obszary, które badano, to: czas spędzony z pacjentem podczas konsultacji, umiejętność wytłumaczenia zaleceń w przystępny sposób, możliwość zadawania pytań i przedstawiania obaw oraz włączanie pacjentów w decyzję dotyczące wyboru sposobu leczenia.
 
- Z pewnością niebagatelną rolę odgrywa brak kultury obsługi klienta odziedziczony po komunizmie. Kolejną kwestią jest brak formalnych ocen i wymagań jakości systemu w tym obszarze – zależy ona wyłącznie od dobrej woli i chęci lekarza. Z całą pewnością nie pomaga także zapracowanie i nadmiar obowiązków biurokratycznych lekarzy. Kluczowym czynnikiem jest jednak brak szkolenia lekarzy w zakresie komunikacji, a zatem element, który w teorii można stosunkowo łatwo i szybko zmienić – podkreśla ekspert.
 
Jak zaznacza, badania naukowe w tym obszarze jasno wskazują, że zmianę w zachowaniach lekarzy i przyszłych adeptów medycyny można uzyskać najszybciej, ucząc ich behawioralnie konkretnych technik komunikacyjnych, ćwiczonych w warunkach laboratoryjnych z użyciem pacjentów symulowanych. Konieczne jest wprowadzenie realnych i szybkich zmian o charakterze systemowym zwłaszcza tam, gdzie komunikacja z pacjentem ma kluczowe znaczenie, np. w onkologii.
 
- Dobrym przykładem kierunku, w jakim zmiany te powinny pójść, jest Collegium Medicum UJ, które inspirując się m.in. doświadczeniami uniwersytetu w Cambridge, od 2014 roku sukcesywnie wprowadza czteroletni program uczenia komunikacji z zaangażowaniem pacjentów symulowanych. Duże nadzieje można wiązać także z powstającymi przy każdej uczelni medycznej tzw. Centrami Symulacji, gdzie obok tematów ściśle medycznych pojawiają się też inicjatywy w zakresie komunikacji medycznej z użyciem pacjentów symulowanych – mówi współpracownik Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
 
Jego zdaniem te inicjatywy warto wzmocnić bardziej konkretnymi zaleceniami dotyczącymi efektów kształcenia w zakresie komunikacji, choć oczywiście wypracowanie rodzimych dobrych praktyk wymagać będzie czasu. - Dlatego dobrym rozwiązaniem byłoby powołanie międzyresortowego zespołu w ramach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwa Zdrowia, który zająłby się monitorowaniem oraz oceną obecnych praktyk i ich efektów. Docelowo powinniśmy jednak zmierzać do włączenia oceny umiejętności komunikacyjnych do Lekarskiego Egzaminu Końcowego, tak jak jest to praktykowane m.in. w Wielkiej Brytanii czy w USA – podsumowuje dr n. med. Stanisław Górski.

dr n. med. Stanisław Górski

Współpracownik CA KJ

źr: Centrum Analiz Klubu Jagielolońskiego - akt. link TUTAJ