6 stycznia 2014 r. portal Fronda wskazał, jak należy poprawnie zapisywać błogosławieństwo na drzwiach naszych domów. Niestety temat ten został potraktowany bardzo pobieżnie. Choć nie musiałem badać i interpretować napisu "Mene Tekel Fares" (mene, mene, tekel, ufarsin) oraz rozstrzygać sporu o to, czy pierwsze było jajko, czy też kura, to jednak badanie genezy napisu: „K+M+B”/„C+M+B” również nie należało do łatwych i sprawiło mi wiele kłopotów - analizował na swoim blogu dla Fronda.pl Gabriel Kayzer.

Dnia 6 stycznia, w Święto Objawienia Pańskiego, nazywane również Świętem Trzech Króli, katolicy w Polsce oraz w innych miejscach na świecie - według tradycji - okadzają po powrocie z kościoła swój dom i umieszczają od strony zewnętrznej na futrynie drzwi wejściowych lub na samych drzwiach napis: "K+M+B" wraz z bieżącym rokiem, zapisywanym tuż za tymi literami albo też pod nimi. Napis ten odczytuje się jako zapis pierwszych liter imion Trzech Mędrców. Wydaje się to zresztą całkiem logiczne, gdyż napis ten piszemy właśnie w Święto Trzech Króli. Coraz więcej osób umieszcza jednak na swoich drzwiach napis „C+M+B”, twierdząc jednocześnie, że jest to pierwotna wersja napisu, będącego w rzeczywistości akronimem słów łacińskiego błogosławieństwa: "Christus Mansionem Benedicat" - Niech Chrystus błogosławi temu domowi. W związku z tym, postuluje się powrócenie do zapisywania na drzwiach - rzekomej - pierwszej wersji tego napisu. Jednocześnie - z pewnego rodzaju wyższością  - wmawia się osobom, które zgodnie z tradycją wciąż zapisują na drzwiach swojego domu napis „K+M+B", że popełniają błąd. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że wśród wielu polskich katolików - kultywujących ten zwyczaj od pokoleń - tak jednoznaczne postawienie sprawy wywołuje zdecydowany sprzeciw i opór. W niniejszym tekście, postaram się więc wyjaśnić, kto ma właściwie w tym sporze rację.

Według ks. prof. dr hab. Jacka Nowaka z Uniwersytetu im. Kard. Stefana Wyszyńskiego, interpretacja skrótu jako odwołania do Trzech Króli jest błędna, gdyż przesłania ona pierwotne znaczenie tegoż napisu. Początkowo na drzwiach chrześcijan miano umieszczać bowiem napis: „C+M+B” oznaczający: „Christus Mansionem Benedicat” - Niech Chrystus błogosławi temu domowi. Ks. bp Józef Górzyński uważa, że kreślona powyżej interpretacja ma sens, gdyż kiedyś ksiądz chodził po domach tylko po to, aby pobłogosławić domostwa i mieszkających w nich ludzi. Głównym celem wizyty duszpasterskiej - zwanej także kolędą - nie były - jak się dzisiaj powszechnie sądzi - spotkania i rozmowy z parafianami, ale właśnie błogosławieństwo domostwa m.in. poprzez wypowiedzenie przez kapłana słów: „Niech Chrystus pobłogosławi ten dom”. Do II Soboru Watykańskiego w Kościele katolickim łacina była jedynym językiem liturgicznym. W związku z tym, domownicy mieli zapisywać na drzwiach pobłogosławionego domu pierwsze litery słów składających się na wypowiedziane przez księdza - w języku łacińskim - błogosławieństwo. A ponieważ takie błogosławieństwo po łacinie brzmi: „Christus Mansionem Benedicat”, stąd też gospodarz, ksiądz albo ministrant zapisywał na drzwiach wejściowych pobłogosławionego domu skrót „C+M+B”. Napis ten był widocznym znakiem wizyty duszpasterza. Z czasem miano zaś dopasować do tego skrótu pokrywające się z napisem inicjały imion Trzech Króli, gdyż taka interpretacja napisu miała być dla niepiśmiennego ludu - nie posługującego się językiem łacińskim - o wiele bardziej zrozumiała.

Epifania połączona jest z trzema wydarzeniami z życia Jezusa. Zdaniem ks. prof. Nowaka także ze względu na te właśnie wydarzenia można próbować odczytywać napis widniejący na chrześcijańskich drzwiach. „C+M+B” mogło być więc skróconą wersją: „Cogito + Matrimonium + Baptismus”. Litera "C" miała oznaczać "Cogito", a więc myślę, poznaję i odnosić się do pokłonu, jaki oddali Jezusowi - będący poganami - Trzej Mędrcy. Litera "M" miała odnosić się do "Matrimonium" - ślubu oraz cudu, jakiego dokonał Jezus przemieniając wodę w wino w Kanie Galilejskiej. Litera "B" miała zaś oznaczać "Baptismus", czyli chrzest Jezusa w Jordanie. Inną możliwą interpretację napisu podaje w książce pt. „Pierniki z... apteki Polskie tradycje, kultura i rzemiosło” z 2001 r. na 35 stonie. absolwent Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (obecnie Uniwersytet im. Kard. Stefana Wyszyńskiego) M. Perzyński. Wskazuje on bowiem, że w interpretacji pism św. Augustyna litery "CMB" mogą znaczyć tyle, co: „Christus Multorum Benefactor” - Chrystus dobroczyńcą wielu. Na to jednak, że żyjący na przełomie IV i V w. św. Augustyn stworzył ten skrót, gdziekolwiek odniósł się do niego, czy też, że w ogóle istniał on w tym czasie, nie ma żadnych dowodów. Nie wiadomo, jakie źródła miałyby potwierdzać powyższą interpretację tego skrótu. Póki co, można więc ją jedynie potraktować, jako pewnego rodzaju ciekawostkę.

Podczas rozmowy na temat genezy badanego przeze mnie napisu, specjalista w dziedzinie liturgiki, ks. prof. dr hab. Bogusław Nadolski powiedział mi, że w latach 80. XX w. wśród niemieckich liturgistów doszło do debaty nad pochodzeniem i znaczeniem skrótu „C+M+B”. W niemieckich badaniach etnograficznych pojawiały się opinie, że wersją pierwotną napisu były inicjały imion trzech Magów, a odczytywanie tego napisu, jako odwołania do Chrystusa zaczęto popularyzować dopiero w połowie XX w. Według tamtejszego Kościoła - widniejący na drzwiach chrześcijan skrót - nie pochodzi jednak wcale od imion Magów, ale właśnie od wspomnianego już błogosławieństwa: „Christus Mansionem Benedicat”.  Jak zaznaczył ks. prof. Nadolski, nie można więc jednoznacznie stwierdzić, czy napis ten odnosił się pierwotnie do Chrystusa, czy też do Trzech Króli.  

Imiona Trzech Króli

W Piśmie Świętym nie występują imiona postaci, które złożyły dary i oddały pokłon Jezusowi. Magowie, Mędrcy, Astrologowie, czy też Królowie pozostali bowiem anonimowi. Nie wiadomo także ilu ich było. Mówiono o 2, 3, 4, 6, 12, a nawet 60 osobach, które mogły złożyć pokłon Dzieciątku Jezus. W III wieku Orygenes podał, że Mędrców było trzech. Żyjący na przełomie V i VI wieku Cezary z Arles posiłkując się Ewangelią według św. Mateusza - na podstawie liczby podarków (mirry symbolizującej męczeństwo, kadzidła symbolizującego godność Syna Bożego i złota symbolizującego godność monarszą), które otrzymał Jezus - potwierdził słowa Orygenesa, wskazując, że chodzi o trzy osoby. Pomocne w tym wyliczeniu miało być także przyporządkowanie każdego z Mędrców do wszystkich - znanych w owym czasie - kontynentów, a więc: Afryki, Azji i Europy. Na podstawie starotestamentowego Psalmu 72, Cezary z Arles miał zaś dojść do wniosku, że oddający pokłon Jezusowi Mędrcy byli Królami.

Grecka kronika datowana na przełom V-VI w. przetłumaczona na język łaciński „Excerpta Latina Barbari” podaje, że Magowie mięli na imię: Gathaspa, Melchior, Bithisarea. Mozaika z 526 r. (VI wiek), znajdująca się w Bazylice Santi Apollinare Nuovo w Rawennie przedstawia zaś Trzech Mędrców składających dary z widniejącymi nad ich głowami podpisami: Balthasar, Melchior, Gaspar. Owe imiona - przypisywane Królom - nie były jednak jedyne i miały silną konkurencję. Biblista i demonolog Roman Zając w opublikowanym  na portalu Stacja7 tekście pt. „7 tajemnic Magów” podaje, że w Ewangelii Hebrajczyków z II wieku występują imiona trzech Mędrców: Malchus, Caspar i Fidizarda. Jak podaje dalej: „W tradycji syryjskiej spotykamy imiona: Kagpha, Badalilma i Badadakharida; w etipskiej: Ator, Sater i Paratoras. Dla Greków byli to: Apellicon, Amerim i Serakin. W mistycznych wizjach Anny Katarzyny Emmerich: Menzor, Sair, Teokenon/- Teokeno. Mieszkańcy Mediolanu nadali im imiona: Rustico, Eleuterio i Dionigio”. W apokryfie – ormiańskiej „Ewangelii Dzieciństwa” z VI w. czytamy z kolei o Trzech Królach będących braćmi: Melkonie - królu Persów, Gasparze - królu Hindusów i Baltazarze - królu Arabów. W apokryfie tym, występuje jednak więcej darów, niż trzy dary podane w Ewangelii według św. Mateusza. Jak podaje dalej Roman Zając: „Imię Kacper to odpowiednik perskiego imienia Gathaspar oznaczającego podskarbiego, strażnika lub kogoś wspaniałego. Imię Melchior jest pochodzenia semickiego i można je przetłumaczyć jako „Król mój światłością”, bądź „Król światła”. Imię Baltazar natomiast to grecka wersja akadyjskiego imienia Bēl-šar-ușur („Belu króla strzeż!”)".

Warto wskazać w tym miejscu również na inne nieścisłości dotyczące Trzech Króli. Otóż w IV wieku, św. Helena miała odnaleźć w Jerozolimie autentyczne relikwie Trzech Króli, które z kolei trafiły w XII w. z Mediolanu do Kolonii, gdzie po dziś dzień znajdują się w relikwiarzu kolońskiej katedry. W sprzeczności z autentycznością tych relikwii stoi jednak sprawozdanie z podróży Marco Polo, który w XIII wieku pisał:

"W Persji leży miasto Sawa, skąd wyruszyli trzej Magowie udając się w drogę, aby Jezusowi Chrystusowi, gdy urodził się w Betlejemie, hołd złożyć. W tym mieście pogrzebani są trzej Magowie w trzech wielkich i pięknych bardzo grobowcach. Nad każdym grobem znajduje się czworoboczny budynek z okrągłą nadbudówką, nader pięknie ozdobiony. Tak jedno piętro stoi nad drugim. Ciała są jeszcze zachowane w całości i mają brody i włosy. Jeden z nich zwał się Baltazar, drugi Kacper, trzeci Melchior. Imć Marko wypytywał wielu mieszkańców miasta o tych trzech Magów, ale nie było nikogo, kto by umiał mu coś rzec, poza tym,  że byli to trzej  królowie, którzy tu w odległych czasach zostali pogrzebani. Lecz dowiedział się o nich od innych ludzi prowincji| to, co wam opowiem. O trzy dni drogi, idąc przed siebie, znajduje się zamek zwany Kala Ataperistan. To znaczy po francusku zamek czcicieli ognia. Nazwę tę nosi słusznie, gdyż mieszkańcy tego zamku oddają cześć ogniowi. I powiem wam, dlaczego czczą ogień. Mieszkańcy tego zamku twierdzą, że ongiś przed wiekami trzej królowie tych ziem wyruszyli w drogę, by hołd złożyć prorokowi, który wonczas się narodził, i zanieśli mu trojakie dary: złoto, kadzidło i mirrę, aby się przekonać, zali narodzony prorok był Bogiem czyli też ziemskim królem, czy mędrcem. Gdyż mówili: Jeśli weźmie złoto, zaiste królem ziemskim jest, jeśli kadzidło ów Bogiem jest, jeśli weźmie mirrę ó mędrcem jest." I gdy przybyli na  miejsce, gdzie narodziło się dziecię, najmłodszy z tych trzech królów poszedł sam, aby oglądał dziecię, i gdy wszedł, znalazł je podobnym  sobie, gdyż zdawało się być jego wieku i postaci. Wyszedł więc wielce zdumiony. Następnie poszedł król wieku średniego i zdało mu się tak  jak poprzedniemu: dziecię był o jego wieku i postaci. I wyszedł głęboko wstrząśnięty. Potem poszedł trzeci, najstarszy wiekiem, i przydarzył o mu się jak tamtym dwom. I również wyszedł bardzo zamyślony. I gdy trzej królowie zebrali się wszyscy razem, opowiedział jeden i drugi, co widzieli, i bardzo się dziwowali, i mówili, że pójdą wszyscy trzej razem. Poszli więc wszyscy trzej razem przed dziecię: i  znaleźli je z wyglądu i z wieku, jakim było. Gdyż nie miało więcej nad dni trzynaście. Więc pokłon mu oddali i złożyli dary: złoto, kadzidło i mirrę. A dziecię przyjęło wszystkie trzy dary. A potem dziecię dało im zamkniętą puszkę. Trzej królowie odjechali, aby powrócić do swego  kraju. (…) Gdy tak kilka dni drogi ujechali, powiedzieli sobie, że radzi by ujrzeć, co im dziecię dało. Więc otworzyli puszkę i znaleźli w niej kamyk. I zdumieli się bardzo co by to mogło znaczyć. Dziecię dało im to na wyobrażenie, że mają stać twardo jak kamień w wierze, która się w nich  zrodziła. Ponieważ kiedy trzej królowie ujrzeli, że dziecię przyjęło wszystkie trzy dary, rzekli sobie, że był o ono Bogiem i królem ziemskim, i mędrcem. A dziecię wiedząc, że tak wszyscy trzej uwierzyli, dał o im ów kamień na znak, aby w tej wierze byli silni i wytrwali. Trzej królowie nie zdając sobie sprawy, dlaczego kamień ów został im dany, wrzucili go do studni; zaledwie to uczynili, spadł natychmiast z nieba ogień palący wprost do tej studni, do której kamień wrzucono i nagle przez cud boski z otworu studni zaczął buchać płomień. Gdy trzej królowie ujrzeli ten wielki cud, przerazili się bardzo i żałowali, że rzucili kamień, poznali bowiem wtedy, że miał on wielkie i święte znaczenie. Wzięli zaraz trochę tego ognia i zanieśli do kraju swego. Złożyli go w kościele bardzo pięknym i bogatym. Tam utrzymują go stale i cześć mu oddają jak Bogu i wszystkie ofiary tym ogniem są palone. A jeśli zdarzy się, że ogień zgaś nie |w jednym z owych miast|, udają się do innych wyznawców ognia i każą sobie dać nieco ognia, jaki płonie w ich kościele, i powracają ogień swój rozniecić. Lecz nigdy nie biorą z innego ognia jak tylko z tego, o którym mówiłem. Aby zaś dostać ten ogień, robią czasem i dziesięć dni drogi. |Czasem udają się aż do  pierwotnego źródła tego ognia, do studni, w którą wrzucony był kamień dany przez dziecię w Betlejem narodzone, a ogień ten nigdy nie gaśnie.| Dla tej to przyczyny, jak powiedziałem, oddają cześć ogniowi w tej okolicy. Zapewniam was, że ci ludzie, którzy trwają w tym błędzie|, są bardzo liczni. Całą tę historię opowiedzieli mieszkańcy zamku Imć Markowi Polo, zapewniając,  że to wszystko jest prawda. |Z tego wszystkiego możecie przyjąć to, co zgadza się z Ewangelią, że trzej Mędrcy przybyli oddać hołd Panu naszemu i ofiarowali mu dary. Reszta jest błędem pozbawionego wiary pospólstwa i nie zawiera prawdy, jeno same kłamstwa, jakie zwykli czynić nieuczeni, prości ludzie.| I jeszcze wam powiem, że jeden z trzech Magów był z Sawy, drugi z Awy, zaś trzeci z Kaszanu”. (Marko Polo, "Opisanie świata", tłum. Anna Ludwika Czerny, PIN, 1954, ss. 136-139).

Mimo - wskazanej wcześniej w tekście - silnej konkurencji w ustaleniu imion Trzech Króli, w VIII-IX wieku w Kościele miały się już oficjalnie wyłonić imiona Trzech Króli, które znamy po dziś dzień, a więc Kacper, Melchior i Baltazar. W związku ze - sprowadzeniem do Kolonii w XII wieku ich rzekomych relikwii - upowszechniła się zaś również legenda o Kacprze, Melchiorze i Baltazarze. Trzej Królowie byli wówczas czczeni, jako patroni podróżujących. Umieszczenie skróconej wersji ich imion na drzwiach mogło więc oznaczać, że mieszkańcy takiego domu są gotowi udzielić gościny pielgrzanom i podróżującym. Nie wiadomo jednak, czy do istniejącego akronimu błogosławieństwa "C+M+B" przypisano inicjały imion Trzech Króli, które się z nim pokrywały, czy też napis ten powstał właśnie od inicjałów świętych Mędrców.

Warto w tym miejscu wskazać, iż na jednym ze świętych obrazków z XVIII w. widnieje niemiecki napis, który w tłumaczeniu na język polski oznacza: „Jezus błogosławi nam w tym roku przez Kacpra, Melchiora, Baltazara”. Tuż pod tym napisem znajduje się imię "Maryi", chrystogram "IHS" i imię "Józefa". W głównym miejscu obrazka widnieje zaś napis: „CMB”, w którym pierwszy krzyż znajduje się przed literą "C", drugi krzyż znajduje się nad literą "M", a trzeci krzyż znajduje się przed  literą "B". Z kolei na obrazku z 1745 roku, na którym widnieją - odnoszące się do Jezusa Chrystusa - napisy w języku łacińskim, w tle liter: „C”, „M”,  „B” znajdują się postacie przypominające króli, niosących dary Jezusowi.  (Christoph Kürzeder: "Als die Dinge heilig waren. Gelebte Frömmigkeit im Zeitalter des Barock", Schnell & Steiner, Regensburg 2005). Powyższe przykłady są o tyle istotne, że zwyczaj umieszczania na drzwiach za pomocą poświęconej kredy skrótu K+M+B/C+M+B, miał się upowszechnić właśnie XVIII wieku. Być może początki znaczenia drzwi sięgają czasów kontrreformacji, gdyż zwyczaj ten występuje głównie wśród katolików. Możliwe jednak, że jest on dużo starszy i protestanci w dobie reformacji po prostu odrzucili go razem z innymi elementami związanymi z liturgią i Tradycją Kościoła. Nie ma jednak dostatecznych dowodów na to, że któraś z konkurujących ze sobą o prymat wersji napisu, sięga czasów starożytnych. Nie oznacza to jednak, że takie dowody i źródła gdzieś nie istnieją.

[koniec_strony]

Jak pisać?

Nie tylko w Polsce, ale i w innych państwach - zwłaszcza w Europie Środkowo - Wschodniej - chrześcijanie oznaczają kredą drzwi swoich domów. W niektórych państwach pierwszą literą - badanego w niniejszym tekście napisu - jest "K", w innych "C", a jeszcze w innych "G". Polski Kacper (Kasper) to odpowiednik łacińskiego Gaspara (Gasparusa) i niemieckiego Caspara. Stąd też właśnie wspomniane dyskusje w Niemczech w latach 80. na temat znaczenia tego skrótu. W niemieckim skrócie "C+M+B" o wiele łatwiej bowiem dostrzec "Christus Mansionem Benedicat". Możliwe więc, że kiedyś w Niemczech pod akronim "C+M+B" - "Christus Mansionem Benedicat" - z racji identycznych liter z inicjałami imion Trzech Króli, przyporządkowano właśnie inicjały Caspara, Melchiora i Balthasara. Z Niemiec zaś, taka interpretacja mogła dotrzeć na polskie ziemie wraz z falą niemieckich osadników, tak, jak dotarła do nas na przełomie XVIII i XIX wieku - tym razem wraz z niemieckimi ewangelikami - choinka, która zaczęła się zadomawiać w polskich domach o wiele później, niż tradycja znaczenia drzwi przez polskich katolików, bo dopiero w latach 20. – 30. XX wieku. Jednak także i pochodzenie zwyczaju stawiania w domach choinki nie jest w pełni jasne i budzi kontrowersje. Świadczą o tym chociażby przykłady przedstawione przez Jacka Komudę w tekście pt. „Wigilia dawnych Polaków” („Do Rzeczy”, nr 52/2015), w którym stwierdza on, że jest to również polski zwyczaj, pochodzący jeszcze sprzed zaborów i napływu na polską ziemię niemieckich osadników: „W rzeczywistości zwyczaj ozdabiania izby gałęziami świerku lub sosny, a także choinkami, był u nas spotykany wcześniej. Na Rzeszowszczyźnie zwano je „jutkami”, na Warmii i Mazurach „jglijkami”, w Małopolsce „sadami”, Jarosławskiem Lubelskiem – „wiechami”, jednak najbardziej znaną nazwą była „podłaźniczka”. Choinek tych było kilka. Jedną umieszczano nad drzwiami w sieni, drugą w izbie, trzecią w oborze – zupełnie inaczej niż dzisiaj – bo wieszano wierzchołkiem w dół – na przykład na suficie. Przyjęty zaś później od Niemców zwyczaj dotyczył tylko tego, że „podłaźniczkę” zaczęto po prostu stawiać i ozdabiać”. Jakby nie było, z czasem choinka zaczęła wypierać – inny polski – bożonarodzeniowy zwyczaj, a mianowicie stawiania w kątach izb czterech snopów niezmłóconego zboża, np. jęczmienia, owsa, pszenicy i żyta. Snopy te miały przynieść gospodarzom zdrowie, szczęście, urodzaj i dobrobyt. Podobne zresztą znaczenie ma rozpowszechniona w całej Polsce tradycja wkładania siana pod świąteczny obrus. Obyczaj ten nawiązuje jednak również do przyjścia Jezusa na świat w ubogiej stajence i wskazuje, iż chrześcijaństwo polega na prostocie, skromności i pokorze. (Obyczaje bożonarodzeniowe związane z sianem mają swoje korzenie w pogaństwie i zostały przez chrześcijan zaadaptowane).

Jak widać, różne tradycje i zwyczaje często przeplatają się ze sobą. Podobnie mogło być również z badanym przeze mnie napisem. Należy wskazać, że w łacińskiej pisowni imienia jednego z Trzech Króli:  "Gaspara", pierwszą literę - „G” - zastąpiono w innych językach literą „K” albo literą „C”. Caspar mógł więc zostać spolszczony na Kacpra i napis: "K+M+B" mógł występować w Polsce od początku jako odniesienie do Trzech Króli. Oprócz tego należy pamiętać, że mimo iż w III wieku przed Chrystusem z litery "C" utworzono w łacinie odrębną literę "G", to w dalszych wiekach literę "C" często traktowano zamiennie z literą "G", zwłaszcza w odniesieniu do imion w pisowni łacińskiej. W związku z tym, pod względem lingwistycznym - jeśli oczywiście ten skrót rzeczywiście odnosi się do Trzech Króli - ich inicjały można zapisać zarówno, jako "K+M+B" (wersja polska), jak i "C+M+B" oraz "G+M+B" (wersja łacińska). Jeżeli jednak pierwotne znaczenie tego napisu jest skróconą wersją "Christus Mansionem Benedicat", to jasnym jest, że nie należy pisać "K+M+B", chyba że pod literą "K" umieścimy grecki odpowiednik łacińskiego słowa "Christus", o czym jednak będzie jeszcze mowa.

             W zależności od państwa i kręgu kulturowego, chrześcijanie różnie zapisują na swoich drzwiach bieżący rok. Napisy widniejące na drzwiach katolików posługujących się na co dzień różnymi językami mogą więc wyglądać następująco:

             "20 C+M+B 14" (Niemcy), "K+M+B 2014" (m.in. w Polsce, Słowacji, Słowenii i w Czechach),  "K+M+B+2014", "C+M+B 2014", "20 G+M+B 14". W zależności od regionu Austrii, ale także w Tyrolu Południowym na drzwiach katolików można znaleźć następujące napisy: "+ M + B 20 C 14", "20 * C + M + B * 14", "20 + CMB +14". Można znaleźć tam również wersję z czterema krzyżami: "20 + C + M + B +14", a także z zapisywaniem jednego z krzyży tuż nad literą „M”. (Jest to odczytywane jako nawiązanie do czuwania pod krzyżem matki Jezusa, Maryi (J. 19, 25-27). Taki symbol widnieje właśnie także na rewersie Medaliku Niepokalanego Poczęcia). W Niemczech i Szwajcarii można znaleźć z kolei również napis: "20 * C + M + B +14". Gwiazdka widniejąca w tym zapisie oznacza Gwiazdę Betlejemską, za którą mieli podążać Trzej Królowie. Na zawarte w nim błogosławieństwo, wskazuje zaś znajdujący się między literami symbol „+”, który nie jest znakiem „plus”, ale krzyżem, który występując trzykrotnie na drzwiach, odpowiada Trójcy Świętej: Ojcowi, Synowi i Duchowi Świętemu. (Dlatego też napis „K+M+B=2014” jest błędnym zapisem tego skrótu. Niczego bowiem w tym napisie do siebie nie dodajemy).  Według niektórych księży, poprawna wersja napisu powinna zawierać trzy krzyże. W Polsce najczęściej zapisuje się wersje z dwoma krzyżami, które również są symbolem błogosławieństwa. Na niektórych polskich drzwiach można jednak znaleźć również wersje z trzema krzyżami: „K+M+B+2014”, „C+M+B+2014”. Należy podkreślić, że mimo iż są to zazwyczaj krzyże równoramienne, to można  się spotkać także z następującym ich zapisem: "K†M†B", "C†M†B".

Inne interpretacje

              Dziś na drzwiach polskich domów widnieje najczęściej napis: "K+M+B", a nie "C+M+B", i większość Polaków odczytuje go właśnie - w myśl legendy o Trzech Królach - jako zapis inicjałów imion trzech mędrców: Kacpra, Melchiora i Baltazara. Pojawiają się jednak teorie, wskazujące, że na drzwiach chrześcijan od początku mgła widnieć litera „K”, która wcale nie odnosiła się do jednego z imion króli. Litera „K”, mogła być bowiem skrótem greckiego słowa „Kyrios”, a więc odniesienia do Boga Ojca, ale także do Jezusa, gdyż słowo to znaczy „Pan”. W takiej interpretacji "K+M+B" oznaczałoby: "Kyrios Mansionem Benedicat"Niech Pan błogosławi temu domowi. „Pan” byłby tu w domyśle Bogiem Ojcem albo Jezusem. "K" może być jednak również odczytywane jako odwołanie się do "Kristusa", który w tłumaczeniu z języka greckiego na język polski oznacza "Chrystusa" (słowo "Kristus" występuje również w językach: dolnołużyckim, słoweńskim, fińskim, estońskim itd.). W takiej interpretacji napis "K+M+B" można by odczytywać, jako " Kristus Mansionem Benedicat" - Niech Chrystus błogosławi temu domowi. Mieszanie języka greckiego z językiem łacińskim w tym napisie byłoby oczywiście dziwne, co nie znaczy jednak, że niemożliwe. W łacinie oraz w modlitwach, które odmawiamy również dzisiaj, istnieje bowiem łaciński odpowiednik greckiego „Kyrios” – „Kyrie, które w formule modlitewnej „Kyrie elejson oznacza: "Panie, zmiłuj się nad nami". Być może więc właśnie łacińska wersja była wersją pierwotną napisu. Nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście właśnie w ten sposób należałoby odczytywać napis: "K+M+B".

Warto przytoczyć w tym miejscu fragment pochodzącej sprzed 1365 r., średniowiecznej polskiej pieśni religijnej, w której Chrystusa nazywano Krystusem:

Krystus z martwych wstał je,
Ludu przykład dał je,
Eż nam z martwych wstaci,
Z bogiem krolewaci
          Kyrie eleison.

Dziś istnieją także inne interpretacje napisu "K+M+B", które próbują oddać treść rzekomego łacińskiego pierwowzoru, zachowując przy tym polską formę. I tak skrót "K+M+B" odczytuje się, jako "Króluje, Mieszka, Błogosławi", "Król Mieszkanie Błogosławi", "Królem Mesjasz Bóg", "Królestwo Mesjasza Boga", "Kościół Mieszkaniem Boga", "Królem Moim Bóg". Tak na marginesie niniejszej analizy, warto pokazać także inne, bardziej ludzkie oblicze odczytywania znaczenia tego napisu. Złośliwi antyklerykałowie w sposób prześmiewczy odczytują bowiem ten napis, jako "Koperta Musi Być". Niektórzy księża z kolei, wskazują, że wiele odwiedzanych przez nich osób wypełniło ten chrześcijański napis pogańską treścią, którą najtrafniej wyrażają słowa: "Kasa Mamona Biznes" albo "Kasa Moim Bożkiem".. Pamiętam również, jak mój kolega  z bloku - gdy byliśmy jeszcze dziećmi - prawił mi z wielką radością, iż widniejący na drzwiach jego mieszkania napis: "K+M+B" dotyczy bezpośrednio jego rodziny, gdyż on sam ma na imię Mikołaj, a jego dwaj bracia Kuba i Bartłomiej. Z przypisywaniem i odczytywaniem znaczeń należy więc być jednak ostrożnym. Idąc bowiem tym tropem, widniejący na drzwiach skrót "C+M+B" można by odczytać jako: "China Motor Bus", "Collegium Musicum Basel", "Cosmic Microwave Background", "Combat Medical Badge", czy też "Coastal Motor Boat". Lepiej chyba jednak nie iść tą drogą i nie bawić się w podobne rebusy.

Źródła pośrednie

            Jeden z pierwszych polskich etnografów, Łukasz Gołębiowski w 1830 roku, w książce pt. „Lud polski, Jego zwyczaje, zabobony” na 312 s. pisze, co następuje:

W dniu tym kładziono zwykle na ołtarzu złoto, mirrę i kadzidło, które kapłan poświęcał, przydawano do tego i kredę. Jan Kazimierz miał zwyczaj wtenczas ofiarować gatunek wszelki, tego roku bitej monety. (a) Inni pospolicie kremnitzkie czerwone złote z N. Panną temu obrządkowi gwoli starali się nabyć, jeśli być mogło z poprzedniczego roku, i ciąg ich przez całe atrymywali życie. Kogo nie starczyło na złoto, kładł srebrny takiż pieniądz, natomiast albo węgierskie trojaki, i z błogosławieństwem rozdawał je potomstwu swojemu. Złotem święconym określano szyję na ból gardła, kadzidłem i mirrą nakadzano domy, obory, bydle chore, kredą proboszcz kolędując, właściciel albo dyrektor domowy pisał na każdym uszaku mieszkalnego domu, stodoły, spichlerza i obory litery G.M.B, tudzież rok, czyli Gaspar, Melchior, Baltazar, imiona 3 Króli”.

Jak widać, w 1830 roku Kacper występuje w wersji łacińskiej jako Gaspar. Należy również dodać, że oprócz chlewów, napisem tym lub tylko samym znakiem krzyża znaczono często okna i sufit domostwa. Poświęconą kredą kreślono również krzyże na głowach krów, aby czarownice i złe duchy nie pozbawiły ich mleka.

            Ks. bp Karol Józef Fisher w „Kazaniach i przemowach pasterskich do ludu wiejskiego" z 1908 roku pisał:

            „Na pamiątkę darów, które święci Trzej Królowie złożyli, dzisiaj kapłan poświęca złoto, kadzidło i mirrę. Imiona świętych Trzech Króli podług podania są: Kasper, Melchior, Baltazar. Poświęca kapłan na dniu dzisiejszym także kredę, którą pobożni piszą na drzwiach swych domów pierwsze litery imion śś. Trzech Króli: K † M † B † dodając rok, którego to piszą, ufni, że śś. Trzej Królowie za to ich uczczenie wyproszą u Boga błogosławieństwo ich domom. Zwyczaj to zbożny, chwalebny, prawdziwie w duchu katolickim, w duchu nauki Kościoła o czci i wzywaniu Świętych, – zwyczaj, który daj Boże, by się u nas zawsze zachowywał". (Ks. bp Karol Józef Fisher , Kazania i przemowy pasterskie do ludu wiejskiego. Tom I w 1908 r. ss. 203-212).

            Jak podaje biuro prasowe Jasnej Góry, Zofia Kossak – Szczucka napisała w książce pt. "Rok polski. Obyczaj i wiara", co następuje:


            „W tym dniu kmieć polski pisze święconą kredą na drzwiach domu inicjały Trzech Króli - K.M.B. - przedzielone krzyżykami. Kacper, Melchior, Baltazar. Imiona zaczerpnięte z apokryfu, nie poparte autorytetem Pisma św. lecz wrosłe w chrześcijaństwo nie mniej mocno niż obecność osła i wołu przy żłobie. Niewprawną, spracowaną ręką nakreślone litery będą przez cały rok chronić obejście od szkody. Na równi z poświęconymi w czasie sumy szczyptami kadzidła i mirry, z gromnicą, palmą i wodą święconą stanowią dzielną obronę przeciw wszelkiemu złu, linę łączącą chatę bezpośrednio z niebem”.

O obrzędzie znaczenia kredą drzwi domów można przeczytać w „Rytuale Rodzinnym" z 1981 r., autorstwa ks. bp Józefa Wysockiego (212-213 s.):

            W dniu tym w tradycji polskiej zachował się do dziś piękny zwyczaj znaczenia święcona kredą drzwi domów. Dlatego dawniej, jak przekazał nam w swej relacji Oskar Kolberg, przed każdym kościołem już od świtu stały stragany i sprzedawano na nich kadzidło i kredę święconą. Po powrocie z kościoła z kadzidłem wierni wykadzali swe mieszkania, a kredą gospodarz przy udziale całej rodziny, kreślił z powagą na drzwiach wejściowych inicjały Trzech Mędrców: K+M+B (Kacper, Melchior, Baltazar). Spotyka się również interpretację, że słowa te w pisowni łacińskiej, a więc C M B są pierwszymi literami słów: Christus mansjonem benedicat tzn. Niech Chrystus mieszkanie błogosławi”.  (…) Drzwi i próg domu stanowią jakby granice naszego domowego Kościoła, a jednocześnie łącznik z otaczającym nas światem. Znacząc drzwi świętymi imionami i znakami, wyrażamy pragnienie, aby tylko dobro i błogosławieństwo przekraczało próg naszego domu. By obrzęd ten miał pełny wymiar religijny i był czytelny w rodzinie, przeprowadźmy go według niżej podanego sposobu.
            Po powrocie z kościoła domownicy gromadzą się wokół żłóbka lub stołu, na którym zapalamy świecę bożonarodzeniową lub inne świece. Spotkanie rozpoczynamy od znaku krzyża świętego i śpiewu kolędy
".

            Warto również przytoczyć inny fragment książki ks. bp Józefa Wysockiego pt. "Rytuał Rodzinny" z 2000 r., który widnieje na stronie internetowej biura prasowego Jasnej Góry:

            „Oznaczenie drzwi mieszkań może się odbyć w następujący sposób: głowa rodziny (lub przełożony we wspólnotach kościelnych), stojąc przed progiem w otwartych drzwiach, mówi:

P. Słowo ciałem się stało.
W. I zamieszkało między nami.
Następnie pobłogosławioną kredą pisze na drzwiach znaki: J+M+J (Jezus, Maryja, Józef) 2011 albo: C+M+B (Christus mansionem benedicat - Niech Chrystus pobłogosławi mieszkanie) 2011, i mówi:
P. Niech każdy szukający Chrystusa znajdzie Go zawsze między nami.
W. Amen
".


            Ks. prof. dr hab. Bogusław Nadolski powiedział mi kiedyś, że Episkopat Polski sformułował w kwestii napisu na drzwiach zalecenie, według którego należy pisać: "J+M+J" (Jezus, Maryja, Józef) albo "C+M+B" (Christus Mansionem Benedicat). Skrót "C+M+B" ma być już zresztą od wielu lat zapisywany na drzwiach polskich seminariów duchownych. Pod tym właśnie skrótem, występuje również warszawski Orszak Trzech Króli.

           Odnosząc się do skrótu "J+M+J", warto zaznaczyć, że niektórzy mają w zwyczaju rozpoczynać każdą nową kartkę od napisania na środku stronicy lub w  jej górnym, prawym rogu, liter: "JMJ". Studenci maltańscy, aby zapewnić sobie szczęście mają czynić ten skrót właśnie w górnym, prawym rogu kart egzaminacyjnych. Św. Siostra Faustyna Kowalska rozpoczynała każdy swój list - zarówno do osób duchownych, jak i rodziny - od napisania w lewym, górnym rogu skrótu "J.M.J.". Należy wskazać, że ten skrót, jako odwołanie do Jezusa, Marii i Józefa, bywa również odczytywany jako pozdrowienie chrześcijańskie: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Imiona Świętej Rodziny, występują w "Potopie” Henryka Sienkiewicza, w drugiej z trzech powieści tworzących Trylogię. Zrozpaczony Andrzej Kmicic po rozmowie z Bogusławem Radziwiłłem w pewnej chwili: "Na progu izby chwycił się i obu rękami za głowę i począł powtarzać z jękiem prawie: — Jezusie Nazareński, Królu żydowski! Jezus, Maria, Józef!". Mimo że  słowa te występują w tej powieści jeszcze wielokrotnie, to nie oznacza to jednak, że może ona uchodzić za ich źródło. Oznacza to jedynie, że takie wyrażenie jest wezwaniem Świętej Rodziny ku pomocy i zmiłowaniu się nad wypowiadającą te słowa osobą.

Błogosławieństwo kredy

            W Święto Objawienia Pańskiego dokonuje się między innymi błogosławieństwa kredy. Wersja przedpoborowa tego błogosławieństwa według tradycyjnego rytuału rzymskiego brzmi:

            Módlmy się. Pobłogosław, Panie Boże, tę stworzoną przez Ciebie kredę, aby była zbawienna dla rodzaju ludzkiego, i udziel przez wezwanie Twego Świętego Imienia, aby ci, którzy ją zabiorą lub napiszą na drzwiach swoich domów imiona Twoich świętych: Kacpra, Melchiora i Baltazara, przez ich wstawiennictwo i zasługi otrzymają zdrowie ciała i opiekę dla duszy. Przez Chrystusa Pana naszego.

            Benedic, Domine Deus, creaturam istam cretae : ut sit salutaris humano generii ; et praesta per invocationem nominis tuis sanctissimi, ut, quicumque ex ea sumpserint, vel in ea in Domus suae portis scripserint nomina sanctorum tuorum Gasparis, Melchioris et Baltassar, per eorum intercessionem et merita, corporis sanitatem, et animae tutelam percipiant. Per Christum Dominum nostrum.

            Posoborowa wersja (Novus Ordo Missae) nie zawiera już odwołania do imion Trzech Króli:

            Boże, jedyna i wieczna światłości; Ty przeprowadziłeś Mędrców do Twojego Syna i objawiłeś Go im jako Króla nad Królami, a oni uwierzywszy, oddali Mu pokłon i złożyli dary. Racz pobło(+)gosławić tę kredę dla oznaczenia drzwi naszych mieszkań, w których przyjęliśmy światło Twojego Objawienia; spraw, abyśmy stawali się coraz doskonalszą światłością dla świata, a zwłaszcza dla szukających Ciebie.

            W innej posoborowej wersji Novus Ordo Missae:

            Boże, jedyna i wieczna Światłości, Ty przyprowadziłeś Mędrców do swojego Syna i objawiłeś im Jego jako Króla nad królami, a oni uwierzyli w Niego, oddali Mu pokłon i złożyli dary. Pobłogosław † tę kredę dla oznaczenia drzwi naszych mieszkań, w których przyjęliśmy światło Twojego objawienia. Spraw, abyśmy się stawali coraz bardziej widocznym światłem dla ludzi, którzy Ciebie szukają.

            Jak widać, z obrzędu błogosławienia kredy usunięto odwołanie do imion Trzech Króli. Stąd też wydaje się, że wersja nie odwołująca się do Trzech Króli: "C+M+B" jest jak najbardziej uprawniona, a w świetle "Rytuału rodzinnego" nawet zalecana. Należy  jednak podkreślić, że Kościół nie wprowadził w miejsce odwołania do Trzech Króli skrótu "C+M+B" - "Christus Mansionem Benedicat". Nie umieszczając więc w błogosławieństwie żadnego wskazania, Kościół mógł dać wiernym w tym względzie wolną rękę. Co jednak stało za zmianą obrzędu i co właściwie ma oznaczać ta zmiana, nie wiadomo.

Pogański obyczaj?

W starożytnym Rzymie występowała pewna pogańska forma egzorcyzmów w postaci umieszczania napisów na drzwiach i murach domów. Odniesienie się - w takim napisie - do Zeusa bądź innego boga, miało zapewnić ochronę mieszkańcom tak oznaczonego domu. W Pompei, na murze jednego ze sklepów odkryto następujący napis: "Tu mieszka syn Zeusa, zwycięski Herakles, niech nie wdziera się tu żadne zło!". Tam, gdzie przywoływano imię bóstwa, tam też miało się ono znajdować. Ludzie, którzy przyjęli Chrystusa nie mogli się już jednak oddawać pod obronę pogańskich bożków. Z czasem wiec, zwyczaj ten uległ schrystianizowaniu. Świadczy o tym zachowanie pewnego chrześcijanina z Syrii, który starą formułę zastąpił nową, umieszczając na swoich drzwiach następujący napis: "Tu mieszka nasz Pan Jezus Chrystus, Syn, Słowo Boże, niech tu nie wdziera się żadne zło". Samo wymienienie imienia Jezusa miało uobecnić jego potęgę i moc, które z kolei miały powstrzymać i odstraszać diabła chcącego zaatakować mieszkańców i gości, tak oznaczonego domu. Napisy odnoszące się do Jezusa i monogramy Chrystusa znajdowały się jednak nie tylko na drzwiach domów, ale także na spożywanej żywności, czy przedmiotach codziennego użytku.  Siła egzorcystyczna świętych imion była czasem wzmacniana, poprzez ich zapis  w formie krzyża. Na drzwiach,  umieszczano w wersji skróconej także wiele innych napisów, jak np. Chi Rho (☧), czy XMΓ, który także był różnie interpretowany, m.in. jako "Chrystus, Michał, Gabriel", "Maryja rodzi Chrystusa",  czy też "Chrystus, zrodzony z Maryi". (Dorothea Forstner OSB, „Świat symboliki chrześcijańskiej”, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 2001 r., 37-38 s., tytuł oryginalny: „Die Welt der christlichen Symbole”).

 

Umieszczanie napisów lub symboli na domostwach było dla człowieka czymś naturalnym. Miały one bowiem za zadanie zapewnić mieszkańcom ochronę. Stanowiły również element identyfikacyjny, wskazujący na to, kto w takim domu mieszka. W Betlejem, nad drzwiami do domów arabskich - prawosławnych - chrześcijan, często widnieją wyrzeźbione w kamieniu wizerunki św. Jerzego, który zabijającego smoka. Mają one wskazywać wyznawcom innych religii, że w tak oznaczonych domach mieszkają chrześcijanie, którzy powierzają opiekę nad sobą i swoją rodziną właśnie św. Jerzemu. Zresztą w bardzo wielu religiach napisy, znaki oraz symbole znajdują się właśnie na drzwiach domu lub przy wejściu do domostwa. Według chińskich ludowych legend, drzwiami opiekuje się para bóstw: Shen Tu i Yu Lei bądź  Qin Shubao i Yuchi Jingde, których zadaniem jest odpędzanie złych duchów. W związku z tym, ich podobizny umieszczano na skrzydłach drzwi wejściowych do domów. Ten starożytny zwyczaj ma pochodzić od umieszczania przed tysiącami lat  na drzwiach kołatek w kształcie pysków zwierząt, które miały odstraszyć niepożądanych gości.

 

Warto w tym miejscu przypomnieć znaczenie akronimu "D.O.M.", którego dzieje przypominają losy wspomnianego powyżej napisu „Tu mieszka syn Zeusa, zwycięski Herakles, niech nie wdziera się tu żadne zło!". Umieszczany na budynkach kościołów napis "D.O.M." oznacza "Deo Optimo Maximo" – "Bogu Najlepszemu, Najwyższemu". Czasami na kościołach można znaleźć także napis "D.O.M.S.", który oznacza "Deo Optimo Maximo Sacrum"  - "Bogu Najlepszemu, Najwyższemu Poświęcona". Umieszczony zaś na nagrobkach akronim "D.O.M." odczytuje się jako "Domus Omnium Mortuorum" – "Dom Wszystkich Zmarłych". Jak czytamy w tekście Justyny Gorzkowicz pt. „Idea vanitas w sztuce Roberta Kuśmirowskiego” (w książce pt. „Tradycja współcześnie – repetycja czy innowacja” pod reakcją Anny Jarmuszkiewicz i Justyny Tabaszewskiej, wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 2012 r., s. 153): „rozwinięcie tego skrótu to także: Domus Omnim Mortalium – z łaciny Dom Wszystkich Śmiertelników”. Warto dodać, iż Rzymianie stosowali na nagrobkach także inne akronimy, jak np. „D.M.S.” -  „Dis Manibus Sacrum” – „Poświęcony Zmarłym Przodkom”, czy „D.M.” – „Dis Manibus” – „Zmarłym Przodkom”. W obu przypadkach, zarówno, co do akronimów widniejących na chrześcijańskich świątyniach, jak i tych, znajdujących się na cmentarzach, są to - najprawdopodobniej renesansowe - zapożyczenia i adaptacje zwyczaju pochodzącego ze starożytnego Rzymu. Chrześcijański napis „D.O.M.” ma mieć bowiem swoje korzenie w umieszczonym na rzymskiej świątyni Jowisza Kapitolińskiego (Templum Iovis Optimi Maximi) napisie: "Iovi Optimo Maximo" - "Jowiszowi Najlepszemu, Największemu". Warto również wspomnieć o innym skrócie, umieszczanym na budynkach, a mianowicie o akronimie "A.D." - "Anno Domini"  (Roku Pańskiego) występującym wraz z datą ukończenia budynku, na którym się on znajduje. Umieszczony więc na budynku akronim: "A.D. 1901" oznacza, że powstał on 1901 lat po narodzinach Jezusa Chrystusa, od których liczy się początek „naszej ery”.

Wracając jednak do akronimu, który chrześcijanie umieszczają obecnie na drzwiach swoich domów, należy podkreślić, iż zwyczaj ten – zgodnie z Tradycją Kościoła - ma mieć swoje źródło nie w starożytnym Rzymie, lecz w działalniach Mojżesza w starożytnym Egipcie. Mieliśmy go bowiem odziedziczyć wraz z Księgą Wyjścia:

             "Mojżesz zwołał wszystkich starszych Izraela i rzekł do nich: «Odłączcie i weźcie baranka dla waszych rodzin i zabijcie jako paschę. Weźcie gałązkę hizopu i zanurzcie ją we krwi, która jest w naczyniu, i krwią z naczynia skropcie próg i oba odrzwia. Aż do rana nie powinien nikt z was wychodzić przed drzwi swego domu. A gdy Pan będzie przechodził, aby porazić Egipcjan, a zobaczy krew na progu i na odrzwiach, to ominie Pan takie drzwi i nie pozwoli Niszczycielowi wejść do tych domów, aby (was) zabijał". (Wj 12, 21-23)

Tych samych korzeni - co powyżej - upatruje się również w zwyczaju umieszczania mezuzy przez wyznawców judaizmu przy drzwiach wejściowych do ich domów. (Patrząc od zewnątrz znajduje się ona po prawej stronie framugi. Mezuza zawieszana jest pod skosem, mniej więcej na 2/3 wysokości framugi. Jej górna część skierowana jest do wnętrza domu, a dolna na zewnątrz. Wśród Żydów znajdują się jednak różne koncepcje ułożenia mezuzy). Najczęściej jest ona przytwierdzana do podłoża gwoździem. Podczas jej zakładania, należy wypowiedzieć następujące słowa: „Błogosławiony jesteś, Boże, nasz Panie, Królu wszechświata, któryś uświęcił nas Swoimi przykazaniami i nakazał nam umieszczać mezuzy”. W środku drewnianej, metalowej, kamiennej, ceramicznej albo szklanej mezuzy – którą niektórzy Żydzi umieszczają także przy wejściach do sklepów oraz przy wszystkich drzwiach w domu – znajduje się fragment pergaminu tzw. klaf, na którym widnieją ręcznie wypisane fragmenty Tory (Pwt. 6,4-9 oraz Pwt. 11,13-21). Stąd też przypuszczenia, że zwyczaj zawieszania mezuzy może się również wywodzić od słów modlitwy „Szema Jisrael”  (Słuchaj, Izraelu): „I napiszesz je na odrzwiach domu swojego i na bramach swoich”. Bogobojni Żydzi przy wchodzeniu do swojego domu zanim dotkną mezuzy całują swoją dłoń lub palce. Jeszcze inni, składają taki pocałunek tuż po jej dotknięciu. Podczas tego rytuału  wypowiadają oni słowa modlitwy: „Niech Bóg chroni moje wyjścia i powroty, teraz i w przyszłości” (Warto wspomnieć, że w niektórych chrześcijańskich domach wciąż istnieje zwyczaj umieszczania przy drzwiach wejściowych, małej kropielnicy zwanej aspersorium. Osoby, które przekraczają próg takiego domu, zanurzają swoje palce w kropielnicy, a następnie prawą ręką wykonują znak krzyża). Wracając jednak do kwestii mezuzy, warto wspomnieć, iż w 2012 roku widniała ona przy drzwiach wejściowych do rezydencji ambasadora RP w Izraelu, którą wynajęło dla niego polskie MSZ.  (Podobno nawet osoby niebędące Żydami, które wynajmują dom lub mieszkanie w Izraelu, po upływie 30 dni są zobowiązane do zawieszenia mezuzy przy drzwiach wejściowych, jeżeli już wcześniej jej tam nie było). Warto również wspomnieć o tym, że w dniu 14 kwietnia 2013 roku przed wejściem do "Polin - Muzeum Historii Żydów Polskich" - którego założycielami są miasto stołeczne Warszawa, Minister Kultury RP oraz stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny - naczelny rabin Polski, Michael Schudrich odsłonił mezuzę z wyrytą na niej - odnoszącą się do Boga Wszechmogącego (El Szaddaj) - hebrajską literą szin. Mezuza ta, wykonana została z połówki cegły wydobytej z fundamentów jednej z nieistniejących dziś kamienic, które znajdowały się na terenie Getta Warszawskiego. Jak podkreślił podczas odsłonięcia mezuzy Michael Schudrich: "mezuza w judaizmie ma wartość symboliczną, historyczną i religijną". Abstrahując od tego, że Izrael jest państwem wyznaniowym, w którym judaizm jest religią państwową, a Polska państwem bezstronnym światopoglądowo i nie przeciwstawiając mezuzy przed muzeum, ewentualnemu umieszczeniu na drzwiach Pałacu Prezydenckiego którejś z wersji napisu: „K+M+B”/ „C+M+B”, warto wskazać pewne kuriozum. Otóż, mimo że  w Pałacu Prezydenckim  stoi obecnie choinka bożonarodzeniowa - która nikomu dotychczas nie przeszkadzała - to jednak łatwo jest wyobrazić sobie, jaki jazgot podniosłyby antyklerykalnie zacietrzewione środowiska liberalno-lewicowe, gdyby tylko - będący katolikiem - prezydent RP napisał na drzwiach Pałacu Prezydenckiego - w którym mieszka - napis „K+M+B” albo „C+M+B” wraz z bieżącym rokiem. Mimo że umieszczenie tego napisu na drzwiach jest zwyczajem praktykowanym przez miliony Polaków przywiązanych do świątecznych tradycji, a ponad 90 proc. Polaków deklaruje przynależność do wyznania katolickiego, to i tak krzyczano by o złamaniu przez prezydenta zasady neutralności światopoglądowej państwa, nie zważając jednocześnie na polską specyfikę oraz na swobodę sumienia pierwszego obywatela RP, który ma prawo do ekspresji uczuć religijnych. Nie ukrywam, że chciałbym doczekać prezydenta, który weźmie do ręki kredę i wbrew poprawności politycznej, a zgodnie z naszą tradycją napisze na drzwiach Pałacu Prezydenckiego wspomniany przeze mnie napis.

[koniec_strony]

Przesądy i zabobony

            W Polsce istnieje wiele rytuałów i przesądów związanych z drzwiami, a w szczególności z progiem, których to chrześcijaństwu nie udało się wyplenić. Jednym z nich jest przenoszenie panny młodej przez pana młodego nad progiem domu. Zwyczaj ten pochodzi jeszcze z czasów pogańskiego Rzymu. Według ówczesnych wierzeń, pod progiem miały bowiem zamieszkiwać złe duchy. Wkraczająca do domu pana młodego kobieta, jako nowa pani domu musiała więc uniknąć dotknięcia progu, bądź potknięcia się o niego, żeby nie przynieść nieszczęścia sobie i rodzinie do której wchodziła. Innym powodem wnoszenia kobiety do domu miało być wyraźne zaznaczenie, że to mąż jest panem żony i tylko on może ją wprowadzić do swojego domu i rodziny. W innych jeszcze interpretacjach, obyczaj ten jest odczytywany, jako nawiązanie do porywania przez mężczyzn kobiet z sąsiedniego plemienia, tak, jak to było np. z porwaniem Sabinek przez Rzymian. Zabobon przenoszenia panny młodej przez próg domu, z czasem został przyjęty w kulturze polskiej i wrósł w polską tradycję weselną. Dziś jednak jest on dla wielu osób kompletnie niezrozumiały. Świadczy o tym chociażby przenoszenie przez pana młodego panny młodej przez próg sali weselnej. Nieznajomość znaczenia tego zwyczaju przez współczesnych Polaków porównałbym do komentarza znajomego księdza z Filipin, który z uśmiechem na ustach dziwił się polskiemu zwyczajowi, polegającemu na obrzucaniu ryżem pary młodej po jej wyjściu z kościoła. Jego zdaniem bowiem - w polskich warunkach - bardziej odpowiednie byłyby ziemniaki.

           Wielu Polaków powracających z dalekiej podróży, zesłania, czy wojennej tułaczki, całowało kiedyś próg swojego domu i kreśliło na drzwiach znak krzyża. Drzwi są bowiem symbolem przejścia na drugą stronę. U wielu ludów, w tym u Słowian, próg domu stanowił granicę miedzy dwoma światami. W tym miejscu spotykają się bowiem ze sobą światło i ciemność, życie i śmierć, sacrum i profanum, bezpieczeństwo zacisza domowego i niebezpieczeństwo obcego, zewnętrznego świata. Stąd też kolejny przesąd i zabobon, według którego nie należy się witać, ani żegnać w progu. W ten sposób można bowiem zaburzyć równowagę i pomieszać ze sobą rzeczywistości, doprowadzając do wkroczenia demonów, chorób i śmierci do wspólnoty domowej. Oprócz tego rozgraniczenia i podziału na różne rzeczywistości, warto wspomnieć, że kiedyś nasi przodkowie grzebali pod progiem zmarłych, którzy w ten sposób mieli znajdować się zawsze blisko rodziny. Pogrzebane pod progiem dzieci - z racji swej niewinności - miały zaś chronić swoją rodzinę przed złymi mocami. W różnych regionach Polski istniał kiedyś obyczaj, podczas którego, gdy wynosiło się z domu trumnę, należało trzykrotnie uderzyć nią w próg lub trzykrotnie ją nad nim pochylić, wypowiadając jednocześnie słowa: „Duszo opuść te progi, przez które wychodziły twe nogi”. W innych regionach trzykrotnie powtarzano w imieniu osoby zmarłej: ”Ostańcie z Bogiem” albo „Pokój temu domowi”. Było to symboliczne pożegnanie się duszy z domem i jej bliskimi. Uścisk dłoni w progu drzwi wejściowych - ponad głowami zmarłych – miał być więc oznaką lekceważenia duchów przodków. Poprzez taką obrazę dusz osób zmarłych, narażało się mieszkańców domu - w którym doszło do profanacji - na ataki diabła i demonów. Właśnie stąd po dziś dzień istnieje u nas przesąd i obyczaj nie podawania ręki w progu i uznawane jest za niekulturalne witanie się bądź żegnanie w progu, który w powszechnym odczuciu uchodzi za miejsce niegodne.

Sen mara Bóg wiara

            Jak widać, przyjęliśmy wiele zabobonów i przesądów, które dziś traktuje się jako niegroźną tradycję. Część z nich oczywiście - w życiu współczesnych Polaków - już nie istnieje. Wiele jednak - świadomie bądź nieświadomie -  pozostało i nadal funkcjonuje w naszym życiu codziennym. Warto zdać sobie z tego sprawę i je odrzucać. Z podejścia Rzymian, które charakteryzuje także wielu z nas, śmiał się św. Augustyn. - Każdy powierza opiekę nad drzwiami jednemu odźwiernemu i ten sobie rady daje, choć jest człowiekiem tylko. A oni trzem bóstwom opiekę nad drzwiami powierzyli, nad podwojami – Forkulusowi, nad zawiasami – Kardei, nad progiem – Limentynowi. A więc sam Forkulus nie potrafił upilnować razem z drzwiami i zawiasów, i progu – kpił z rzymskich zabobonów w "Państwie Bożym" św. Augustyn.  (Święty Augustyn, „Państwo Boże”, Tom I, tłum. Ks. W. Kubicki, wyd. Hachette, 2010 r., s. 223).  Augustyn z Hippony zapomniał jednak wspomnieć także o innym rzymskim bogu, będącym m.in. opiekunem drzwi i bram, a mianowicie o Janusie (Iani), którego imię pochodzi od łacińskiego słowa ianua, oznaczającego właśnie drzwi i którego podobizny Rzymianie umieszczali przy drzwiach swoich domów. Bożek ten, przedstawiany był z dwoma brodatymi obliczami oraz kluczem w dłoni. W przypadające w dniu pierwszego stycznia święto ku jego czci, Rzymianie mieli wieszać przed drzwiami swoich domów wieńce z wawrzynu. Właśnie od jego imienia miało wziąć swoją nazwę łacińskie określenie pierwszego miesiąca roku (Ianuarius), a od niego z kolei niemiecka nazwa stycznia (der Januar) i angielska (January). Od Janusa wywodzi się także imię January, któremu wyjątkowe znaczenie nadał chrześcijański męczennik św. January z Benewentu. Poniósł on bowiem śmierć za wierność Jezusowi Chrystusowi, objawiającą się odmówieniem złożenia ofiary rzymskim bogom. Warto wspomnieć, że prawie przy wszystkich ofiarach składanych rzymskim bóstwom miano wzywać właśnie imienia Janusa. Św. January nie wezwał jednak pierwowzoru swojego imienia, ani też żadnego innego imienia fałszywego bożka, mimo że mógł w ten sposób ocalić swoje życie. Warto dodać, że w przypadającym w Kościele w dniu 19 września wspomnieniu św. Januarego, jego krew - która od 1700 lat jest przechowywana w szklanej ampułce - zmienia swoją konsystencję ze skrzepniętej w płynną.

Wieńce nad drzwiami

Wartym przytoczenia jest również obyczaj zawieszania przy drzwiach wejściowych różnego rodzaju wieńców.

          W "Mitologii, Wierzenia i podania Greków i Rzymian" Jan Parandowski podaje:

"W Atenach zawieszano na drzwiach gałąź oliwną, gdy przyszedł na świat chłopiec, a wstążkę wełnianą, gdy dziewczyna. Te przedmioty odpędzały złe duchy. Podobną siłę przypisywano wieńcom z liści  wawrzynu". (Mitologia, Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Jan Parandowski, Wyd. Puls, Londyn, 1992, s. 30).

R. Hryń-Kuśmierek w książce pt. „Rok polski” na 46 s. pisze z kolei:

"W oktawę Bożego Ciała jeszcze dziś (głównie na wsi) święci się wianuszki uplecione z ziół i kwiatów, np. z rozchodnika, kopytnika, macierzanki, bobownika, melisy, piołunu, krwawnika. Ich liczba powinna być nieparzysta: dziewięć, jedenaście albo trzynaście. Każdy wianek zrobiony był z innego ziela, przybrany kwiatami i związany lipowym łykiem albo kolorową wstążką. Wieszano je nad oknami i drzwiami chałup, nad wejściami do stajen i obór. W wielu regionach Polski uważano, że obronią one ludzi i ich dobytek przed piorunami, gradem i chorobami".

Warto również wskazać, iż niektórzy chrześcijanie w okresie adwentu zawieszają na drzwiach swoich domów wieńce adwentowe. Zwyczaj ten pochodzi z Niemiec, gdzie ewangelicy, a konkretnie pastor Johann Hinrich Wichern, w I niedzielę adwentu 1839 r. stworzył dla dzieci z sierocińca pierwszy wieniec adwentowy. Początkowo wieniec liczył 24 świece, a więc tyle, ile jest w grudniu dni do Bożego Narodzenia. Z czasem ograniczono liczbę świec do czterech, które odpowiadają czterem niedzielom adwentu. Niektórzy wieszają jednak sam wieniec adwentowy, bez świec. Do Polski zwyczaj wieszania wieńca adwentowego przybył na początku XX wieku i przyjął się tylko wśród części społeczeństwa. Uważa się, że przy projektowaniu pierwszego wieńca adwentowego, pastor Wichern miał się inspirować zapalaniem świec przez Żydów na święto Chanuka. Na przykładzie różnego rodzaju wieńców - wieszanych przed drzwiami domów - wyraźnie widać, że podobne zwyczaje mogły  występować niezależnie od siebie w różnych kulturach i religiach. Mogły być jednak także adaptowane na zasadzie świadomej recepcji, jak to miało mieć miejsce w przypadku wieńca adwentowego.

Co oznacza umieszczenie na drzwiach naszych domów napisu C+M+B albo K+M+B?

            Włączyłem do niniejszego tekstu kwestie zabobonów i przesądów związanych z progiem i drzwiami, aby wyraźnie zaznaczyć, że różnią się one od tego, co czynią 6 stycznia chrześcijanie. Oczywiście wszyscy chcemy, aby trafiało do nas dobro, a nie zło. Pragniemy ochrony i chcemy zapewnić sobie  szczęście w nadchodzącym roku. Mimo jednak, że początkowo z napisem tym łączono również ochronę przed ogniem, epidemiami i wypadkami, to jednak napis ten nie jest w żadnym razie amuletem, czy talizmanem. Takie ujęcie tego napisu i błogosławieństwa z nim związanego, kłóciłoby się bowiem z wiarą chrześcijańską. Napis ten jest przede wszystkim wyznaniem, że Jezus jest Bogiem, któremu zawierza się swoje życie, swoich bliskich i swój dom, będący świątynią rodziny, w której znajdują się dwa mniejsze - ale także ważne – ołtarze, które również potrzebują bożego błogosławieństwa: wspólny stół i łoże małżeńskie. Należy bowiem pamiętać, że przez napisanie na drzwiach naszego domu poświęconą w kościele kredą tego napisu, zostaje przekazane nam oraz naszym gościom błogosławieństwo.

            Napis czyniony na drzwiach przez mieszkańca oznaczanego domu, bądź przez ministranta uczestniczącego w kolędzie, oznacza, że przyjęło się już księdza chodzącego po kolędzie, bądź też jest się gotowym do jego przyjęcia. Nie znaczy to jednak, że bez tego napisu ksiądz nie zapuka do drzwi danego domu. Napis na drzwiach domu oznacza przede wszystkim, że żyją w nim ludzie, którzy nie mają w sercu nienawiści i tak, jak otwarci są na przyjęcie Jezusa, tak też otwarci są na drugiego człowieka – niezależnie od tego kim jest i w co wierzy - którego są gotowi przyjąć i nakarmić niczym zbłąkanego wędrowca, na którego podczas wigilijnej wieczerzy zawsze czeka dodatkowe nakrycie. Napis ten oznacza również, że poprzez Apostołów dotarła do nas Ewangelia, którą przyjęliśmy do naszych serc i stosujemy ją w naszym życiu. Tak, jak bowiem kościół parafialny jest jedną z ambasad Jezusa na ziemi, tak też chrześcijański dom, którego drzwi oznaczone są odwołaniem się do wiary w Jezusa, jest jednym z konsulatów Chrystusa na ziemi.

            Drzwi i wejście do domu zawsze były ważne, gdyż świadczyły i nadal świadczą o właścicielu domu i jego mieszkańcach. Drzwi symbolizują również miejsce do którego prowadzą. Często interpretuje się je jako symbol ludzkiej duszy. Wypisanie więc na drzwiach swojego domu imienia Jezusa lub symboliki związanej z wiarą w niego, jest niczym wpisanie imienia Jezusa do swojego serca. Jest to więc symbol wyjątkowej relacji z Bogiem. Oczywiście w przypadku bezmyślnej obrzędowości jest on niczym tatuaż z henny wykonany na wakacjach w Niechorzu. Takie przypadki odchodzą jednak powoli do lamusa,. Coraz częściej bowiem mamy do czynienia ze świadomym przeżywaniem wiary oraz związanych z nią znaków i symboli. Mimo iż ilość szybko zmienia się w jakość, to wciąż jednak liczne są przypadki ludzi żyjących na pokaz, którzy przed drzwiami wieszają wieniec adwentowy z czterema świecami i od ponad dwudziestu lat piszą na swoich drzwiach - tą samą - kredą (niekoniecznie pochodzącą z kościoła) napis "K+M+B" wraz z bieżącym rokiem, ale księdza nigdy do siebie nie wpuścili. Gdy zaś podczas wizyty duszpasterskiej kapłan zaskoczy ich pukaniem do drzwi, po prostu udają, że nikogo nie ma w domu. Gorszące mogą być również przypadki pisania na drzwiach tego napisu przez osoby, które mieszkają ze sobą przed ślubem, w tak zwanym konkubinacie. Z jednej stronny świadczy to o ich podejściu do chrześcijaństwa, przykazań i Kościoła. Z drugiej jednak strony świadczy to także o tym, że wśród wielu Polaków zwyczaj ten uległ laicyzacji i - tak jak to się stało w przypadku choinki bożonarodzeniowej - stał się tradycją, którą kultywują także osoby niewierzące. W przeciwieństwie jednak do zwyczaju stawiania w domu choinki (którego znaczenie ewoluowało od pogańskiego przez chrześcijańskie po kulturowo-komercyjne) - bardzo popularnej również wśród wyznawców innych religii oraz agnostyków i ateistów – w  dużych polskich miastach, coraz mniej ludzi chodzi do kościołów i w związku z tym znaczy swoje drzwi. W budynku, w którym mieszkam, omawianego przeze mnie napisu na drzwiach nie ma ponad połowa mieszkańców. Kiedyś było to związane z tradycja, którą pielęgnowali prawie wszyscy Polacy. Szybko się to jednak zmienia, przez co napis na drzwiach powoli rzeczywiście zaczyna wskazywać, kto tak naprawdę jest katolikiem i chce żyć po chrześcijańsku. Dziś więc, napis ten o wiele bardziej niż kiedyś zobowiązuje do bycia solą ziemi i światłem dla świata, przez dawanie swoim codziennym życiem świadectwa o miłości Chrystusa do człowieka.  

Napis widniejący na naszych drzwiach jest również pamiątką, która powinna budzić codziennie nasze serce i przypominać nam o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Kto wie, być może kiedyś po napisie na drzwiach będzie szukało się chrześcijan, aby ich prześladować i pozbawić życia? Tym bardziej trzeba doświadczać jego doniosłości, traktując go jak publiczne wyznanie wiary, które podobnie jak noszenie szkaplerza, bądź krzyżyka zobowiązuje do przestrzegania nauki Chrystusa. Warto w tym miejscu przypomnieć słowa Jezusa, który mówił: "Do  każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed  moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi,  tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie". (Mt 10,  32-33)

Część chrześcijan manifestuje swoją wiarę przez naklejenie na bagażniku samochodu znaku ryby lub przez zawieszenie na przednim lusterku samochodu różańca. Manifestowanie w ten sposób swojej chrześcijańskiej tożsamości i przywiązania do religii, w sposób szczególny zobowiązuje do bezpiecznej i mądrej jazdy. Takie osoby stają się bowiem dla innych ludzi wyraźnym świadectwem tego, jak żyje chrześcijanin. „- Różaniec zawieszony na lusterku czy rybka przyklejona do zderzaka, nie zastąpią używania rozumu na drodze”- powiedział w jednym z wywiadów rzecznik prasowy Archidiecezji Białostockiej, ks. dr Andrzej Dębski. Trudno się nie zgodzić ze słowami ks. Dębskiego. Dodam do tego jedynie, iż z myślenia na drodze nie zwalnia również kierowcy pobłogosławienie przez księdza - w dniu 25 lipca - pojazdu mechanicznego, czy umieszczenie w nim obrazków ze św. Krzysztofem. Przy 140 km/h na liczniku, nawet bowiem św. Krzysztof wysiada. Obwieszenie się szkaplerzami, krzyżykami i świętymi medalikami niczym sowiecki generał orderami na obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie, również może nic nie dać, gdy ktoś prowadzi samochód po alkoholu lub jeździ, jak pirat drogowy. Tak bowiem, jak modlitwa nie jest uprawianiem magii i czarów za pomocą wypowiadania specjalnych zaklęć, czy magicznych formułek, tak też wspomniane powyżej dewocjonalia nie są talizmanami, czy amuletami. Nie oznacza to jednak, że za ich pośrednictwem nie może dojść do niewytłumaczalnej dla człowieka boskiej, cudownej interwencji. Warto w tym kontekście wspomnieć przypadek 56-letniego Ryszarda Dąbrowskiego z Nowego Sącza, który twierdzi, że - w kwietniu 2014 roku - tylko dzięki zawieszonemu na przednim lusterku różańcowi od św. Jana Pawła II, udało mu się uniknąć śmierci w płomieniach, które błyskawicznie ogarnęły jego samochód zaraz po tym, gdy z niego wysiadł. Mimo że auto doszczętnie spłonęło, wspomniany różaniec miał pozostać przez ogień nietknięty.

Jak powtarzał za Cyceronem ("De Natura Deorum") Michel de Montaigne (w "Próbach"): "Consuetudine oculorum assuescunt animi, neque admirantur, neque requirunt rationes earum rerum quas semper vident" – „Jeśli oczy patrzą na coś codziennie, wnet przywykają i umysł nasz, obojętniejąc, nie bada przyczyny zjawiska, które co dzień widzi". Mając to na uwadze, być może zamieszanie wywołane sporem o pierwotne znaczenie napisu czynionego przez nas na drzwiach wyjdzie nam wszystkim na dobre. Zamiast bowiem znowu w sposób bezrefleksyjny kreślić na drzwiach jakieś niezrozumiałe dla nas litery, wreszcie przez chwilę zastanowimy się nad sensem umieszczania tego napisu na naszych drzwiach i zapiszemy go świadomi jego znaczenia i wagi. 

Jeżeli będziemy świadomi historii napisu i tego, że nie oznacza on wcale, iż nad naszym domem czuwają jedynie święci Mędrcy ze Wschodu, to jeśli nawet nadal będziemy tradycyjnie zapisywać na drzwiach naszych domów napis „K+M+B” wraz z bieżącym rokiem, to nic złego się nie stanie. Nadal jest to bowiem symbol naszej chrześcijańskiej przynależności. Propagatorom - a czasami wręcz nachalnym agitatorom - stosowania napisu: „C+M+B”, którzy próbują jednocześnie całkowicie wyplenić polską tradycję umieszczania na drzwiach napisu "K+M+B", warto zaś zadedykować cytat z filmu Stanisława Barei pt. „Miś”, w którym doskonale wskazano czym właściwie jest tradycja: „Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza. Tradycja naszych dziejów jest warownym murem, to jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza… To jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje, od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy”.

            Ojciec prof. dr hab. Jacek Salij OP, przysłał mi jakiś czas temu fragment swojej książki „Trud wolności”, w której wyjątkowo celnie oddał sedno napisu „K+M+B”:

             „Podobno te trzy litery, którymi w dniu 6 stycznia naznaczamy drzwi naszych domów, wcale nie są inicjałami domniemanych imion Trzech Króli. Pierwotnie był to podobno skrócony zapis łacińskiego życzenia: Christus mansionem benedicat – Niech Chrystus dom ten błogosławi! Najchętniej przyjąłbym obie te interpretacje. Znaczenie imieniem Chrystusa wejścia do domu spontanicznie kojarzy mi się z nocą wyzwolenia z niewoli egipskiej, kiedy to lud Boży naznaczył swoje domy krwią paschalnego baranka. Z kolei rozpoznanie w tym zapisie imion pierwszych pogan, którzy pokłonili się Chrystusowi, pozwala go odczytać jako rodzaj deklaracji, że również mieszkańcy tego domu pragną należeć do ludzi, dla których Chrystus jest kimś absolutnie najważniejszym. Zatem dwa zupełnie różne odczytania tych trzech liter prowadzą praktycznie do tych samych wniosków duchowych”.

            Spór o genezę i etymologię omawianego przeze mnie napisu nie może przysłonić istoty samego obrzędu znaczenia drzwi przez chrześcijan. Łatwo bowiem w tej kwestii popaść w legalizm, czy nawet faryzeizm, który tak zaciekle zwalczał Jezus Chrystus. Oczywiście nie dojdzie z tego powodu do krwawego konfliktu, jaki rozgorzał kiedyś w Rosji m.in. wskutek sporu o to, iloma palcami się żegnać. Należy jednak pamiętać, że może to doprowadzić do sztucznych podziałów i wywyższania się "oświeconych" wyznawców jednej wersji napisu nad wyznawców drugiej wersji. Jeżeli jednak ktoś myśli, że dana wersja napisu na jego drzwiach czyni go lepszym chrześcijaninem niż osoby zapisujące odmienną wersję napisu, to jest w dużym błędzie. Jak pisał św. Pawła w 1. Liście do Koryntian: „Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym" (1 Kor 13, 2). Pamiętajmy, że miłość nie unosi się pychą, zaś „dwa zupełnie różne odczytania tych trzech liter prowadzą praktycznie do tych samych wniosków duchowych”. Może więc powinniśmy zwrócić większą uwagę na przesłanie duchowe, jakie niesie publiczne wyznanie naszej wiary, niż drążenie, skąd się ten napis właściwie wziął?

            Zbyt dużo jest w naszym życiu rzeczy, które nas dzielą. Dlatego też ważne jest to, aby chociaż symbol na drzwiach chrześcijan nie był zarzewiem sporu, czy jakiegokolwiek konfliktu. Napis "K+M+B" jako odwołanie do Trzech Króli jest zapisywany w Polsce odkąd pamiętamy i stanowi część polskiej tradycji i Tradycji Kościoła. Zmiany mające na celu powrót do "źródła" są ważne, zwłaszcza, że inicjuje je Kościół. Niejednoznaczność jednak tych zmian wskazuje, że Kościół nie przekreśla polskiej tradycji, ale jedynie ją uzupełnia. Ponieważ zaś Tradycja Kościoła - także ta w wymiarze lokalnym i narodowym - jest dla katolików bardzo ważna, a etymologia napisu nie jest jednoznacznie udokumentowana pierwotnymi źródłami, wydaje się, że na naszych drzwiach  można bez przeszkód zapisywać  zarówno  „K+M+B”, jak i „C+M+B”. 

Gabriel Kayzer