Pamięci ofiar - 142 studentów, trzech policjantów i trzech żołnierzy - poświęcone zostały nabożeństwa wielkanocne w całym kraju; flagi przed urzędami publicznymi opuszczono do połowy masztu.

Prezydent w wystąpieniu w sobotę przestrzegł przed somalijskimi radykałami działającymi także w Kenii oraz zapowiedział, że winni ataku na kampus zostaną ukarani za „bezsensowną rzeź”, a kenijski rząd „jak najsurowiej” odpowie na ten akt terroru.

"Będziemy walczyć z terroryzmem do samego końca" — powiedział Kenyatta, dodając, że „siły bezpieczeństwa prowadzą pościg za pozostałymi wspólnikami (sprawców ataku)”.

Dodał, że władze zaoferowały nagrodę w wysokości 215 tys. dolarów za schwytanie dowódcy Al-Szabab i prawdopodobnego organizatora ataku w Garissie, Mohameda Mohamuda.

Bojownicy Al-Szabab wydali oświadczenie, w którym zapowiedzieli kolejne krwawe zamachy w Kenii.

„Żadne środki ostrożności czy bezpieczeństwa nie zapewnią wam ochrony ani nie zapobiegną kolejnemu atakowi i rozlewowi krwi”

Al-Szabab zapowiada w komunikacie „długotrwałą i straszliwą” wojnę, która sprawi, że kenijskie miasta „spłyną krwią”.

Policja w Garissie w odpowiedzi na wiadomość, ułożyła ciała czterech zabitych napastników jedno na drugim, twarzami w dół, a następnie obwiozła je po mieście w furgonetce. Funkcjonariusze twierdzili, że miało to na celu ułatwienie identyfikacji sprawców; część mijanych osób obrzuciła ciała kamieniami, inni wykrzykiwali pod ich adresem obelgi.

Rzecznik kenijskiego MSW Mwenda Njoka poinformował w niedzielę, że jednym z czterech napastników był Abdirahim Mohammed Abdullahi, syn szefa władz hrabstwa Mandera. Urzędnik w zeszłym roku zgłosił zaginięcie syna, obawiając się, że wyjechał on do Somalii. Według agencji AFP, która również powołuje się na Njokę, Abdullahi był Kenijczykiem pochodzenia somalijskiego i prawnikiem z wykształcenia.

W zamachu zostało zabitych 148 osób i zranionych co najmniej 79.

KZ/Wpolityce.pl