Plan Komisji Europejskiej w sprawie przyjęcia dodatkowych 120 tysięcy uchodźców został złagodzony - podaje "Polskie Radio". Wynika to z projektów wniosków przygotowanych na spotkanie unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli. Decyzja unijnych krajów nie byłaby podejmowana pod przymusem, ale miałaby być dobrowolna.

W dokumencie zapisano, że plan Komisji ma być podstawą do dalszych negocjacji, a kraje członkowskie będą miały zagwarantowaną elastyczność w podejmowaniu decyzji.

Jeśli wnioski będą przyjęte w tej formie, będzie to oznaczało, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej przeforsowały swój postulat. Dalsze decyzje dotyczące tego, ilu konkretnie imigrantów przyjmą kraje członkowskie, mają zapaść 8 października.

Unijne kraje wcześniej zgodziły się na przyjęcie 40 tysiecy uchodźców. To nie jest zaskoczenie, a jedynie potwierdzenie formalnej decyzji z lipca. Zaakceptowali ją dziś ministrowie spraw wewnętrznych na nadzwyczajnym spotkaniu w Brukseli. Teraz przed nimi dyskusja o najnowszym planie Komisji dotyczącym przyjęcia dodatkowych 120 tysięcy uchodźców.

Minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski zastrzegał wcześniej w Brukseli, że konieczne jest dopracowanie jeszcze szczegółów.  Dodał, że jest za wcześnie, by mówić o liczbie uchodźców, jaką gotowa będzie przyjąć Polska w ramach planu rozdziału między kraje UE dodatkowych 120 tys. uchodźców.

- Cały czas trwają negocjacje i będą toczyć się przez najbliższe dni. Rzeczywiście propozycja (szefa KE Jean-Claude'a) Junckera zmierza w dobrym kierunku, bo jest w niej wiele postulatów, o których mówiliśmy od samego początku, przede wszystkim dotyczących zabezpieczenia granicy (...), kwestii rozdzielenia uchodźców od imigrantów ekonomicznych i kontroli, jeżeli chodzi o bezpieczeństwa tych ludzi - powiedział Trzaskowski dziennikarzom po zakończeniu spotkania ministrów ds. europejskich w Brukseli.

Zaznaczył jednak, że "diabeł tkwi w szczegółach", bo należy zagwarantować, że te postulaty zostaną faktycznie wdrożone. "Trzeba się zastanowić, jak to zrobić, by było to absolutnie wiarygodne i odpowiedzialne" - powiedział. "Będziemy w stanie ocenić te propozycje, gdy poznamy i wynegocjujemy jej szczegóły" - dodał. Dopiero wówczas Polska będzie w stanie powiedzieć, czy Polska weźmie na siebie większą odpowiedzialność - zastrzegł minister.

Według relacji unijnych dyplomatów, Polska nie mówi już - ”Nie, bo nie”, teraz mówi już – ”Tak, ale” dla przyjęcia uchodźców. Dyskusja dotyczy na razie procesu rozsyłania imigrantów, nie ma mowy o tym, dla ilu konkretnie imigrantów unijne kraje znajdą domy.

Polska chce, by poza Unią stworzone zostały punkty rejestracyjne, gdzie będzie następowała weryfikacja czy osoby, które chcą przedostać się do Europy to uchodźcy, czy imigranci zarobkowi.

Pojawiły się postulaty, że to powinny być zamknięte obozy, przeciwko czemu protestują organizacje broniące praw człowieka.

Jeśli chodzi o sam tryb podejmowania decyzji w sprawie przyjmowania uchodźców, to według Polski powinna ona być jednomyślna. Nie należy tego robić większością głosów - argumentuje Warszawa i dodaje, że to zbyt poważne sprawy, związane z bezpieczeństwem państwa.

bjad/Polskie Radio