Kazimierz Marcinkiewicz niespodziewanie przyznaje, że przez cały ten czas, kiedy Isabel publikowała swoje śmieszne wiersze i urządzała medialne ustawki, on zdawał sobie sprawę z jej intelektualnych braków. Znajomi byłego premiera stają za nim murem: „Mówił, że jest bezkompromisowa. Usprawiedliwiał tym każde głupstwo, które robiła”.

Marcinkiewicz był jednak pod ogromnym wpływem Isabel, która nie tylko owinęła go wokół palca, ale jeszcze regularnie kompromitowała, urządzając na przykład ustawki z kolorową prasą. Gdy jeden z przyjaciół zapytał byłego premiera, dlaczego nie reagował na jej żenujące zachowania, odpowiedział: „Ja może byłem ślepy, ale nie głuchy” - czytamy w najnowszym numerze „Newsweeka”.

Choć Marcinkiewicz nadal utrzymuje Isabel, ta „odwdzięcza” mu się opowiadaniem kolorowej prasie intymnych szczegółów z ich wspólnego pożycia. A były premier marzy o wielkim powrocie do świata polityki. Chce odzyskać powagę, wiarygodność i szacunek, dlatego wpadł na „genialny” w swojej prostocie pomysł i postanowił odciąć się od Isabel. Tylko czy rozwód wszystko załatwi?

aPo/Wpolityce.pl/Newsweek