W ubiegłym tygodniu pani premier E. Kopacz przemocą, łamiąc sumienia posłów PO groźbą nie umieszczenia ich na liście w następnych wyborach do Sejmu, doprowadziła do przyjęcia ustawy, która zezwala Prezydentowi na ratyfikowanie tzw. Konwencji o przemocy wobec kobiet w rodzinie.

Konwencja ta obala ustrój społeczny i kulturowy Polski, wskazując na Kościół i rodzinę jako źródło przemocy wobec kobiet. Konwencja w nieautoryzowanym zresztą ostro lewackim, dowolnym tłumaczeniu definiuje płeć ideologicznie, jako zjawisko kulturowo-społeczne, które w znaczeniu wskazanym w polskiej wersji Konwencji, nie ma odpowiednika w tłumaczeniach na inne języki. Według bełkotliwie, ideologicznie zdefiniowanej płci, w sensie medycznym , według Konwencji, ona nie istnieje. Są tylko  jakieś „role”, które sobie jako damskie i męskie dowolnie możemy przypisać. I dowolnie, w dowolnym momencie zmienić.

Z wielu artykułów tego szokującego dokumentu, bluźnierczo negującego oczywiste fakty i zjawiska natury, wyziera nienawiść do religii, porządku naturalnego, zwyczaju, tradycji, do naturalnej rodziny z wiernymi małżonkami. Wyziera nienawiść do opiekuńczej żony i matki, do troskliwego ojca, do radosnego, czystego dzieciństwa człowieka, do natury, życia, dobra, wierności. Konwencja żąda usunięcia nam spod nóg fundamentu naszej wiary jako regulatora życia opartego na moralności Dekalogu.

Zamachu na chrześcijaństwo w Polsce dokonali w ubiegłym tygodniu posłowie PO-PSL, SLD i Ruchu Palikota. Przeciwni byli posłowie PiS-u i Solidarnej Polski. Przy okazji tego głosowania znów ujrzeliśmy prawdziwe twarze posłów podających się na potrzeby wyborcze za katolików i wykorzystujących afiszowanie się przy Kościele, jako wabik na wyborców tradycyjnych.

Każdy powinien zapoznać się z imiennymi listami przeciwników naszej wiary, Kościoła i chrześcijańskiej, narodowej tradycji. Opublikowane zostały w Naszym Dzienniku, są też w internecie. Musimy wreszcie zrozumieć, że nie wolno nam, jako katolikom, głosować na tych, którzy naszą wiarę zwalczają, za niską zresztą cenę tj. miejsca na liście wyborczej PO.

Lewacka większość w obecnym Sejmie obaliła naszą wiarę bez zgody również wyborców PO, których nie uprzedzano przecież w przedwyborczych programach w 2011 r., że celem PO będzie usuniecie z realiów polskiego życia Kościoła Katolickiego, że będzie wykorzenianie religii, demoralizacja dzieci i młodzieży. PO nie uprzedzała, że uczyni ministrem osobę popierającą kazirodztwo i inne „nienormatywne” seksualne rodzinne krzyżówki. Wyborcy PO na pewno też tego nie chcieli, bo nikt normalny nie głosowałby na obyczajowe szaleństwo, pochwałę rozwiązłości i bezwstydu.

Otóż, po sejmowym głosowaniu, w ubiegłym tygodniu i po wskazaniu Kościoła Katolickiego w Polsce, jako instytucji do „wykorzenienia” wraz z jego obyczajami, moralnością i tradycją - nie wolno Wam wyborcy PO ani innych partii, jeśli przyznajecie się do katolicyzmu, nigdy więcej głosować na tych, którzy katolicyzm niszczą za poselskie diety.

Lewacy z PO liczą na krótką pamięć polskich chrześcijan, sądząc, że do jesiennych wyborów zapomną kto z nich i jak w sprawie Konwencji głosował. Otóż tego głosowania, właśnie tego głosowania, nie wolno zapomnieć! Polscy biskupi i Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w Oświadczeniu z 4 lutego 2015 r. podkreślają wprost zbrodniczy charakter głównych zapisów i definicji tego międzynarodowego aktu.

Nie wolno więc katolikom głosować np. na panią poseł Małecką–Liberę z Sosnowca, Elżbietę Radziszewską z Piotrkowa Trybunalskiego czy obecną premier Ewę Kopacz – pediatrę z Radomia, które odpowiadają podwójnie, gdyż jako lekarki dobrze wiedzą, iż negowanie biologicznej definicji płci przez Konwencję przeczy ich wiedzy i zawodowej etyce oraz rozumowi i ma tylko ideologiczne podstawy. Panie poseł, lekarki, publicznie wobec wyborców twierdzą, że są katoliczkami, a mimo to, poparły zobowiązanie, by polską tradycję i religię „wykorzenić”. Zgodziły się też na zamianę płci medycznej na ideologiczną, wybieraną w dowolnym momencie.

Nigdy więcej nie powinno się głosować na osobę taką, jak obecna minister spraw wewnętrznych pani Teresa Piotrowska z Bydgoszczy, która mimo ukończenia Akademii Teologii Katolickiej, Wydziału Teologii, mimo, iż była autorką podręcznika do religii, była kiedyś w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym, fotografuje się dla swojej publiczności na tle zdjęć z Kardynałem S. Wyszyńskim, była nawet katechetką, ajednocześnie głosowała np. za projektem SLD ograniczenia praw Kościoła i księży w czasie wyborów, głosowała za niewolnictwem i przemocą wobec kobiet, gdyż poparła ustawę wydłużającą czas ich pracy do 67 roku życia. Teraz zagłosowała za Konwencją oskarżającą Kościół o przemoc i żądającą jego wykorzenienia, jako przyczyny zła.

Nie wolno głosować na takie osoby jak pan poseł Borys Budka z Gliwic, czy pani poseł Elżbieta Achinger z Tarnowa, pan poseł Jerzy Kozdroń z Gdańska czy pan poseł Czesław Mroczek z Mińska Mazowieckiego, którzy jako prawnicy powinni doskonale wiedzieć, jakie są skutki prawne definicji i nakazów Konwencji „o wykorzenianiu religii i obyczajów z życia społecznego, jako źródła przemocy” i twierdzenia, że płeć to tylko stan umysłu i poglądów, a nie ustalenie medyczne.

Pan poseł Jerzy Kozdroń, były sędzia, na swej stronie internetowej oświadcza, iż „ceni sobie życie rodzinne”. Skoro tak, to dlaczego chce je psuć innym, dzisiejszej młodzieży i swym wnukom?

Pan poseł Czesław Mroczek z okręgu siedlecko-ostrołęckiego z Mińska Mazowieckiego napisał na swej stronie, iż „pochodzi z wiejskiej rodziny rolniczej i poznał trud ciężkiej pracy”. Ale polska wieś, zwłaszcza z czasów dzieciństwa pana posła strzegła i strzeże wiary ojców. Pan poseł Cz. Mroczek przesiaduje w pierwszych ławach w trakcie różnych uroczystości połączonych z mszami, na dożynkach, a teraz zagłosował by religię i obyczaje, też przecież wiejskie, wykorzeniać. Co z tradycji polskiej wsi i tradycji polskiego katolicyzmu zostało u posła Czesława Mroczka?

A poseł Ireneusz Raś z Krakowa pozujący, sądząc po jego stronie internetowej na bogobojnego katolika? Mimo, iż ukończył Uniwersytet Papieski im. Jana Pawła II, był kiedyś w Ruchu Oazowym, organizował cykliczne imprezy „Choinka pod oknem papieskim”, kolędowanie w Bazylice Mariackiej, fotografujący się oficjalnie na tle krzyża, krewny współpracownika ks. Kardynała Stefana Dziwisza, bez zmrużenia oka, nawet nie wstrzymał się od głosu. Nawet nie wyszedł z sali, lecz wbrew dramatycznemu apelowi polskich biskupów i arcybiskupów zagłosował za przyjęciem antychrześcijańskiej Konwencji nakazującej Kościół i religię rugować z życia Polaków, jako stereotyp będący źródłem zła w rodzinie.

Nie wolno głosować na osoby takie jak pani poseł Stanisława Prządka z SLD z okręgu siedlecko-ostrołęckiego, która na wszystkich uroczystościach z udziałem biskupów okupuje miejsca przy nich, tak by wyborcy i media to dobrze widzieli, a jednocześnie w Sejmie, gdy biskup już nie widzi, głosuje zawsze ostro przeciwko Kościołowi. Głosowała też przeciwko apelowi o uczczenie Świętego Jana Pawła II, a gdy już uchwała przeszła w Sejmie większością głosów, nie chciała powstać z miejsca, wzorem większości, gdy hołd Świętemu Janowi Pawłowi II oddawano przy odczytywaniu uchwały, tak jak to kulturalni ludzie robią. Głosowała też za Konwencją, a wcześniej m.in. za ograniczeniem autonomii Kościoła w czasie wyborów.

5 posłów PO wprawdzie nie głosowało za Konwencją, ale też nie potrafili zdobyć się na jednoznaczną obronę swej wiary i tchórzliwie tylko wstrzymali się od głosu. Np. budująca swą polityczną karierę na swych kontaktach z Kościołem i jego inicjatywami, pani poseł Joanna Fabisiak z PO z Warszawy, kiedyś członek Prymasowskiej Rady I kadencji przy Prymasie Glempie, zawsze szukająca tła kardynałów i biskupów, pokazująca się jako osoba od spraw katolickiego wychowania dzieci i młodzieży, od spraw Polonii, przekonująca na swej stronie internetowej, iż od czasu studiów związana jest z Duszpasterstwem Akademickim i „Akademią Wspólnota Rodzin” przy Kościele św. Anny w Warszawie. I co? Ano to, że gdy przychodzi co do czego, to nie ma pani poseł Joanna Fabisiak z Warszawy odwagi bronić Kościoła i tylko wstrzymuje się od dania świadectwa swej wierze, którą jednak do cna wykorzystuje w swych różnych kampaniach i działaniach przed wyborami.

Jedynymi odważnymi posłami PO, którzy nie dali złamać swych sumień i zastraszyć przez panią premier E. Kopacz byli posłowie: Lidia Staroń z Olsztyna, pan poseł Jerzy Budnik i pan poseł Marek Biernacki z Gdyni. Można było odważnie dać świadectwo? Można było!

Katolik przeciwko Panu Bogu nie głosuje! Nie dajmy się więc nabierać osobom tchórzliwym, katolikom z wyrachowania i spryciarzom, którzy za wygodne miejsce w Sejmie, dla osobistej korzyści, zgodzili się na postawienie patologii i zaprzaństwa na piedestale, którzy sprzedali swój Kościół za marne 10 tysięcy.

My katolicy, pamiętajmy o „katolikach” z PO i z innych partii, w czasie zbliżających się wyborów. To nasz obowiązek, jeśli nie chcemy stanąć z nimi w jednym lewackim szeregu.

Krystyna Pawłowicz   

(Felieton Pani Poseł Krystyny Pawłowicz, wygłoszony na antenie Radia Maryja 12 lutego 2015 r. )