Lider Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu "Gazecie Polskiej". Prezes Partii rządzącej ujawnia w rozmowie wiele ciekawych informacji, m.in. zdradza kulisy dymisji szefa MON, Antoniego Macierewicza. Czy prezydent rzeczywiście naciskał na zmianę ministra obrony narodowej?

Prezes partii rządzącej tłumaczy, że decyzja o dymisji Macierewicza nie była łatwa, zwłaszcza dla samego Kaczyńskiego. Innego wyjścia jednak, zdaniem szefa PiS, nie było. 

"Naprawdę nie było innego wyjścia. Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić, choć dla nikogo z nas - mogę powiedzieć, że szczególnie dla mnie - ta decyzja nie była prosta. Znam Antoniego od 40 lat. Raz współpracowaliśmy, innym razem działaliśmy równolegle, ale byliśmy w bardziej lub mniej intensywnym kontakcie. Tak niestety ułożyły się teraz sprawy, że mimo sentymentu, zasług, trzeba było postąpić tak, jak postąpiliśmy"- tłumaczy polityk. Jak przyznał, dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że w tej sprawie były naciski prezydenta Andrzeja Dudy, w dodatku "bardzo intensywne". 

Tymczasem, w 2019 r. odbędą się kolejne wybory parlamentarne. Jak na razie Prawo i Sprawiedliwość niemal we wszystkich sondażach wygrywa- i to znacząco- z pozostałymi ugrupowaniami. Czy jest szansa na samodzielne rządy, również po wyborach w 2019 r.? W odpowiedzi na to pytanie, Kaczyński wyraził przekonanie, że PiS ma szansę jeszcze raz otrzymać od Polaków kredyt zaufania i rozpocząć kolejny etap zmieniania Polski. Ale potrzeba do tego nawet nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji-podkreślił przewodniczący partii rządzącej, ponieważ jest bardzo wiele obszarów, które w naszej rzeczywistości trzeba "nie tylko zmodernizować, ale wręcz przeorać". 

"Aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości, przyjazny obywatelom, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji. Zatem nastawiamy się na długi marsz i to on jest naszym celem"-podkreślił były premier. 

Polityk wrócił także do zmiany na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Pewnik- szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, Krzysztof Szczerski, zrezygnował z pełnienia tej misji niemal w ostatniej chwili. 

"Z tego punktu widzenia kandydatura pana ministra Czaputowicza jest pewnym eksperymentem, ale wierzę, że udanym"-stwierdził Jarosław Kaczyński. W odpowiedzi na kolejne pytania zaznaczył, że nie jest w stanie zadeklarować, że obecny skład rządu pozostanie do wyborów parlamentarnych w 2019, ponieważ mogą wydarzyć się "różne rzeczy, o których dziś nawet nie myślimy". Jednocześnie prezes PiS zastrzegł, że osobiście nie jest zwolennikiem częstej wymiany ministrów, a pozycja premiera jest niepodważalna. 

"Ten skład ma za zadanie doprowadzić do wygrania wyborów w 2019 roku. Ma uruchomić projekty, które nam w tym pomogą, i ciężko pracować wszystkimi siłami podczas kampanii wyborczej"-podkreślił przewodniczący partii rządzącej. Jak dodał, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość ma utrzymać władzę przez więcej niż jedną lub nawet dwie kadencje, kluczowe warunki to jedność, a także "radykalne eliminowanie patologii". Prezes PiS zaznaczył, że w tej sprawie ugrupowaniu na pewno nie zabraknie determinacji. W tym kontekście nie sposób było pominąć senackie głosowanie w sprawie senatora PiS, Stanisława Koguta, którego wynik Kaczyński odebrał "jak najgorzej". 

"Senatorowie, którzy nie poparli wniosku prokuratury, zachowali się tak, jakby nie rozumieli, w jakiej są partii. Ich działanie jest szkodliwe, nieracjonalne i na pewno będzie miało wpływ zarówno na sondaże, jak i wzmocnienie dyskusji na temat celowości utrzymania izby wyższej"- powiedział lider PiS. Jak dodał, senatorowie, którzy "obronili" Koguta, swoją postawą "zaprzeczyli celowi immunitetu", który nie jest po to, aby chronić partyjnego kolegę, lecz zapewnić swobodę działania politycznego, a także chronić parlamentarzystów "przed zemstą jakichś lokalnych klik, mających przełożenie choćby na sądy czy prokuraturę”.

"Senatorowie poszli drogą źle rozumianego koleżeństwa, wkroczyli w przestrzeń bardzo szkodliwej lojalności korporacyjnej"-podsumował Kaczyński. Pytany o "przesunięcie się PiS do centrum", które według części komentatorów było celem rekonstrukcji rządu, polityk zapewnił, że jest to wyłącznie "mit, który funkcjonuje w naszej publicystyce, przynajmniej jej części - także prawicowej" i w gruncie rzeczy nijak ma się do rzeczywistości. Jak podkreślił były premier, podziały na polskiej scenie politycznej są znacznie bardziej skomplikowane, niż podział na lewicę, prawicę i centrum, gdyż w rzeczywistości „dotyczą realnych interesów poszczególnych grup oraz ich identyfikacji ideologicznej”.

"Zmiany w rządzie miały dwa cele: zdynamizowanie procesu dokonywania zmian w Polsce, a po drugie wygranie nadchodzących wyborów. I to już tych pierwszych, czyli samorządowych"-podsumował prezes PiS, który przyznał, że to zadanie będzie "arcytrudne", zwłaszcza w dużych miastach. Mimo to Prawo i Sprawiedliwość jest w tej kwestii zdeterminowane, ponieważ  „z przychylnymi dobrej zmianie samorządowcami reformowanie Polski, rozbijanie postkomunistycznych klik, kast byłoby znacznie skuteczniejsze”.

yenn/PAP, Fronda.pl