"Autorzy artykułów w "Gazecie Wyborczej" ani razu nie zająknęli się, że sprawa obnaża oblicze tego, co się dzieje w warszawskim ratuszu. To, że ktoś, kto nie jest z nim powiązany oznacza, że nie może prowadzić inwestycji" - mówiła Joanna Borowiak, posłanka Prawa i Sprawiedliwości komentując kolejne pseudo sensacyjne doniesienia w sprawie tzw. "Taśm Kaczyńskiego".

Polityk w rozmowie z Polskim Radiem 24 podkreśliła, że cała "afera" którą kreują przedstawiciele Gazety Wyborczej oraz innych lewicowych mediów przejdzie do historii pod hasłem - afery, której nie było. Jej zdaniem jest to idealny przykład na to, jak totalna opozycja i jej zwolennicy starają się usilnie odnaleźć jakikolwiek hak na prezesa Prawa i Sprawiedliwości, co jednak w żaden sposób się nie udaje.

"Artykuły udowadniają, że Jarosław Kaczyński jest człowiekiem wysokiej uczciwości. Próbowano pokazać prezesa PiS, jako osobę, która nie ma wiedzy związanej z biznesem. CBA nie znalazła podstaw, by w szczególny sposób sprawdzać jego oświadczenie majątkowe" - komentowała Borowiak.

W rozmowie z Krzysztofem Świątkiem pojawił się również wątek Europejskiego Centrum Solidarności i wycofywania się NSZZ Solidarność z tego miejsca. Polityk podkreśliła, iż zachowanie osób zarządzających obiektem oraz totalnej opozycji, która usilnie chce udowadniać "niezależność" tej instytucji prowadzą wyłącznie do upolityczniania i odpychania kolejnych przedstawicieli walki z reżimem komunistycznym.

"Chodzi o to, jak daleko idee Centrum odeszły od idei "Solidarności". Brakuje tam chociażby działu poświęconego legendzie związku Annie Walentynowicz. Chcemy, by w ECS pokazywano prawdę. Nie ma tam np. mowy o twarzy Lecha Wałęsy jako TW "Bolka" - komentowała Joanna Borowiak.

mor/PR24/Fronda.pl