Luiza Dołegowska, Fronda.pl: ,,Gazeta Wyborcza'' zamartwia się losem licealistów, którzy będą musieli przeczytać aż sześć lub nawet siedem książek rocznie i poznać - o zgrozo - większe fragmenty poezji polskiej. Jeden z profesorów, komentujących dla ,,Wyborczej'' ubolewa nad tym mówiąc, że podstawa programowa z polskiego jest zbyt ambitna. "... to kurs przygotowawczy na studia polonistyczne, który muszą przejść nie tylko przyszły humanista, ale inżynier, mechanik samochodowy czy spawacz ...''. Dlaczego ,,Wyborczej'' tak bardzo zależy, żeby polska młodzież była niedouczona?

Jerzy Zelnik, aktor: To ciekawe, że oni właściwie uznawali to w czasach szkoły, gdy panował komunistyczny wychów. Mieliśmy te lektury i Bogu dzięki one nam służą, bo uwrażliwiły nas na piękno języka, na całą tradycję naszej pisanej kultury. I tego nie likwidowali komuniści, natomiast w tej chwili to obniżenie wymagań ma rzeczywiście doprowadzić do tego, żeby udał się ich pomysł na ,,rząd dusz'', żeby rządzić ludźmi, którzy nie mają jakiegoś uwrażliwienia, poczucia tożsamości. Takimi ludźmi lepiej się rządzi, lepiej się nimi manipuluje, więc myślę, że tutaj chodzi nie chodzi o żadną troskę o młodzież, tylko o chęć posiadania zamiast wspólnoty narodowej pewnego rodzaju stada, które pójdzie za prowadzącym na skraj przepaści. Może przesadzam, ale ta przepaść to jest otchłań braku pewnej wiedzy o własnej kulturze; po prostu o tym, skąd przychodzimy i dokąd idziemy. Bez takich pytań: skąd idziemy, dokąd dążymy - trudno jest być pełnowartościową osobowością.

W dalszej części artykułu pojawia się teza, że ,,Odprawa posłów Greckich'' pisana jest zbyt trudnym dla młodzieży językiem. Może wobec tego w ogóle skasować treści wywołujące stres poznawczy i wysiłek umysłowy, żeby zrobić z przyszłego pokolenia usłużnych idiotów?

W tej sytuacji to chyba wszelkie obce języki są za trudne, to nie uczmy się też obcych języków. Czy przysłowia polskie też są za trudne? No to nie ma sensu właściwie w ogóle się uczyć, bo wszystko jest za trudne dla człowieka, który jest na etapie właśnie takiego uczenia się, na etapie niewiedzy. Po to mu się tę wiedza dostarcza, żeby dysponował jakąś mądrością, umiejętnością sięgania po nią, przy pomocy nawet elektronicznych mediów. Krótko mówiąc to jest właściwie taka sytuacja, że chce się zabrać ludziom narzędzia. A po co zabierać ludziom narzędzia? Po to, żeby oni byli bezradni, żeby tych narzędzi szukali tam gdzie do nich się wyciąga jakieś inne narzędzia - bardzo często takie, które otwierają obszary podatne na działanie i życzenie manipulatorów. Czyli dostarcza się im takie narzędzia które mają doprowadzać do osiągnięcia wiedzy (lub pozostania niewiedzy) w takim zakresie, w jakim życzy sobie tego manipulator, a nie na życzenie - że tak powiem - Boga mądrości, mówiąc poetycko.

Chodzi o to, żeby ludzie doświadczali pełni człowieczeństwa i umieli dokonywać wyborów nie w oparciu o wiedzę z TV i mediów społecznościowych, ale bazę wiedzy znaleźli właśnie w książkach?

Wie pani, to jest też taka sprawa, że ludzie boją się samotności. Im mniej mają wiedzy, im mniej mają takiego życia, bogactwa wewnętrznego, tym bardziej boją się samotności i łączą się w grupy, żeby mieć poczucie siły, a poczucie siły można mieć też będąc samemu, tak jak ja w tej chwili. Wielu ludzi się dziwi "co ty robisz na tej wsi" - bo ja na wsi siedzę. Mam takie potężne poczucie siły, jestem zaciekawiony swoją samotnością, wypełniam ją i sportem i czytaniem, lekturami, słuchaniem ptaków, i tak dalej. Więc właśnie manipulator, człowiek który chce bezwolnego społeczeństwa, dąży do tego żeby tych ludzi włączać w ,,stado'', które bardzo łatwo zaprowadzić na bezdroża, donikąd krótko mówiąc.

A tłumem podobnych do siebie ludzi łatwiej pokierować?

Oni skandują jakies hasła, jak się zadaje im pytanie jakiekolwiek merytoryczne - nie potrafią odpowiedzieć, albo rzucają nienawistne epitety, spojrzenia. Nie mają w sobie tej wiedzy, która ich uzbraja w argument - merytoryczny argument - a pozbawieni tej wiedzy stają się bezwolni w rękach tych, którym na tym zależy. Taki jest mechanizm, przecież na tym polega sterowanie światem, na którym jest 7 miliardów ludzi. Tym mocodawcom, którzy chcą mieć wielomilardowe stada niewolników zależy na tym, żeby ci ludzie nie myśleli. Im zależy tylko na tym, żeby ci ludzie po prostu szli stadnie po wiadome produkty, oglądali to co im się poda. Nie szukali na własną rękę, tylko po prostu wykonywali pewne podsuwane im polecenia w sposób mechaniczny.

To bardzo sprytnie wymyślone. Bo jak się ma telewizję, jak się ma internet, to można ze światem naprawdę robić prawie wszystko. Tak więc my musimy się właśnie przed tym bronić. Zadaniem ambitnego człowieka jest się bronić przed dobrodziejstwem technologii, korzystać z tej technologii w sposób rozumny, a nie w sposób taki, w którym jest się tylko przedmiotem, a nie podmiotem.

Dlaczego akurat ,,Gazeta Wyborcza'' tak dba, żeby w Polsce wyrastały ,,bezwolne stada'' - bo ci ludzie bez wiedzy takimi mogą się stać?

Ja myślę, że to jest właśnie strach. To strach przed takim społeczeństwem, które będzie w czasie wyborów - nawiązując do nazwy gazety - rozumnie decydowało na kogo postawić, kogo wybierać. Wystarczy pomachać ,,kiełbasą'' przed ludźmi, a później im tego nie dać. Natomiast obecny rząd jest szalenie prospołeczny, widać to w sposób oszałamiający zupełnie, czasem mi się nawet nie chce wierzyć w te liczby, w te sukcesy - bo tego jest tak dużo. Nie spodziewałem się, że w ciągu półtora roku będzie tak nieprawdopodobne przyspieszenie w kierunku suwerenności i odrodzenia narodowego, odrodzenia gospodarczego.

To jest naprawdę okres sanacji, takiej rzeczywiście niebywałej. Nie przypuszczałem, że my mamy aż taki potencjał. Ten rząd otworzył mi oczy - ludzie, którzy w tej chwili zajmują się tym wszystkim - otworzyli mi oczy na nasz potencjał, a myślałem, że my musimy być na pasku Niemiec i Europy w większym stopniu. Tymczasem okazuje się, że możemy się wybić na samodzielność, oczywiście nie rezygnując z wymiany handlowej i współpracy międzynarodowej, ale że możemy się liczyć na tej giełdzie.

Tutaj taki przykład - po raz pierwszy w historii zaproszono nas do G-20. Jest też poprawa prawa, że tak brzydko powiem; słychać o tych komornikach i o sędziach, i o tym jak ludzie się dorabiali na krzywdzie ludzkiej, na bardzo długich procesach, trwających w nieskończoność. Mam nadzieję, że również ludzie się doczekają przed śmiercią wizyty u lekarza... To wszystko jest bardzo prospołeczne i liczę na drugą kadencję, bo osiem lat to jest minimum, żeby to wszystko zrobić.

Dziękuję za rozmowę.