Król bufonów

Do polityki zawsze garnęło się mnóstwo ludzi przepełnionych nadmierną i niczym nie uzasadnioną miłością własną, która wzrasta, jeżeli powierza się im ważne funkcje.

Wśród obecnie funkcjonujących w naszym życiu publicznym egocentryków i bufonów palma pierwszeństwa niewątpliwie należy się marszałkowi Senatu profesorowi Tomaszowi Grodzkiemu. Bije on wszelkie rekordy samouwielbienia, wkrótce może doścignąć w tej materii Lecha Wałęsę, który do tej pory był w niej bezkonkurencyjny.

Trzeciej osoby w państwie - tak zazwyczaj się przedstawia - mają już dość nawet prominentni członkowie Platformy Obywatelskiej, której zawdzięcza wszak swoją karierę polityczną. Ostatnio kąśliwie wypowiedziała się o nim niewydarzona kandydatka tej partii na urząd Prezydenta RP Małgorzata Kidawa-Błońska.

Grodzki nie rozumie tej krytyki, ponieważ jest szczerze zakochany w sobie z wzajemnością. Uważa, że nie obowiązują go żadne procedury (np. związane z zagrożeniem koronawirusem), a wszystko co robi jest konieczne dla ratowania Polski przed rujnującą ją Zjednoczoną Prawicą.

Pycha kroczy przed upadkiem, więc to, co prawdopodobnie spotka marszałka Senatu w niedalekiej przyszłości będzie dla niego niezwykle bolesne.

Jerzy Bukowski