Jeden z idoli totalnej opozycji zwykł mawiać, że „warto być przyzwoitym”. Krótkie i łatwe do zapamiętania hasło jak mantrę powtarzali przez lata liderzy polityczni, autorytety i uliczni aktywiści związani z Platformą, PSL’em a nawet SLD. Opowiadali o przyzwoitości, deklarowali przyzwoitość i do przyzwoitości zachęcali, chociaż nie mówili wprost czym owa wartość jest. Działania większości z nich, jak panów Wałęsy, Tuska, Balcerowicza, Pawlaka, Sikorskiego, czy jak ostatnio byłych ambasadorów RP, z elementarną przyzwoitością niewiele miały i mają wspólnego. Dlatego postępowi liberałowie, wybitni fachowcy od gospodarki powinni na swoje sztandary wziąć inne hasło, o wiele łatwiej przeliczalne i mierzalne: można rządzić państwem i nie kraść!

Dla większości neoliberalnych szarlatanów, tęczowych ludowców i postkomunistycznych naciągaczy będzie to teza niezwykle rewolucyjna, drastyczna, skrajnie ekstremistyczna- trudna do wprowadzenia w życie, jednak być może elity III RP zdecydują się przynajmniej zmierzyć z tym zagadnieniem na poziomie intelektualnym, że tak powiem.

Nie wiadomo ile dni, miesięcy i lat zajmie uczniom profesora Balcerowicza, takim jak prof. Rzońca i magister Petru, oraz ministrom finansów- Vincentowi Rostowskiemu i Mateuszowi Szczurkowi odkrycie i zrozumienie mechanizmów, jakie spowodowały, że w 2020 roku, pierwszy raz od 30 lat możliwe będzie uchwalenie zrównoważonego budżetu państwa, czyli budżetu bez deficytu. Tym bardziej, że lata 2007-2015 to permanentny brak pieniędzy, nieustanne zadłużanie państwa, wyprzedaż polskich spółek, jak Polskie Koleje Linowe, PKP Energetyka, CIECH, czy Polskie Nagrania, zakończone zagrabieniem 153 miliardów złotych z OFE- przy tej okazji po drodze zawieruszyło się gdzieś 19 miliardów złotych.

Dotychczasowi wyborcy totalnej opozycji, w których tli się resztka przyzwoitości, muszą sobie uczciwie odpowiedzieć na bardzo podstawowe pytania. Jak to możliwe, że w państwie, którego premier w 2014 roku deklarował, że jakichkolwiek pieniędzy na programy społeczne w tym na program 500+ w budżecie nie ma, niespełna rok po wyborach wprowadza taki program na drugie i każde kolejne dziecko, a po czterech latach również na pierwsze dziecko w rodzinie.

Jak to możliwe, że przez 8 lat rządów PO-PSL deficyt publiczny wynosił średnio ponad 30 miliardów złotych rocznie a pieniędzy i tak na nic nie było, a za rządów Zjednoczonej Prawicy można prowadzić projekty społeczne na kwotę 60 miliardów złotych rocznie i doprowadzić do tego, by zrównoważyć budżet państwa?

Jak to możliwe, że znalazły się pieniądze na najwyższe od 30 lat podwyżki dla sfery budżetowej, dla nauczycieli, dla policji a za rządów ministrów Rostowskiego i Szczurka „piniędzy po prostu nie było i miało nie być”? Jak to możliwe, że znalazły się pieniądze dla najuboższych, ale też na projekty infrastrukturalne, remonty dróg, kolei, dla wojska? A za czasów Platformy i PSL’u żyło się dobrze i wygodnie tylko najbogatszym, nadzwyczajnym kastom i wszelkiej maści mafiom gospodarczym, paliwowym, vatowskim?
Jak to możliwe, że premierzy rządu PO-PSL wiedzieli o wyprowadzaniu z budżetu państwa, czyli z kieszeni podatników dziesiątek miliardów złotych rocznie z przekrętach vatowskich, i pomimo alarmujących raportów służb oraz przedsiębiorców nic w tej sprawie nie zrobili?

Szanowni panowie premierzy, ministrowie, eksperci i fachowcy totalnej opozycji oraz drodzy wyborcy liberalnych i lewicowych partii: zanim weźmiecie w garść kalkulatory i książki o podstawach ekonomii, spieszę wam z podpowiedzią! Do osiągnięcia takich rezultatów niezbędne są wyłącznie dwa podstawowe elementy: wystarczy nie kraść (i nie pozwalać kraść innym) i trzeba mieć plan na to, jak skutecznie rządzić państwem.

Śledząc prace komisji vatowskiej, komisji ds. afery Amber Gold, postępowania w sprawie przekrętów paliwowych, czy rozważając zasadność większości prywatyzacji państwowych spółek, i celowe, świadome niszczenie całych sektorów polskiej gospodarki, jak stocznie, kopalnie czy przemysł ciężki, możemy mieć przeczucie graniczące z pewnością, iż dla oświeconych elit III RP warunek racjonalnego gospodarowania powierzonym majątkiem i jego ochrona przez malwersantami, złodziejami i mafiami nie był priorytetem w sprawowaniu władzy.

Co do drugiego punktu koniecznego w osiągnięciu gospodarczych sukcesów w niespotykanej dotąd w naszym kraju skali, czyli posiadania planu dla Polski, odpowiedź daje „sześciopak Schetyny”, którego nawet sam pomysłodawca nie potraktował poważnie. Jak dotąd eksperci i ekonomiści Platformy nie potrafili wyliczyć, ile pomysły przewodniczącego Schetyny będą kosztować i skąd wziąć na nie pieniądze.

Jako się rzekło, pierwszy raz od 30 lat budżet państwa ma zostać zrównoważony, to znaczy Polska nie będzie musiała pożyczać pieniędzy, żeby realizować wszystkie bardzo ambitne przecież cele. Żeby oddać właściwą skalę tego wydarzenia należałoby stwierdzić, że dla wybitnych fachowców i ekonomistów totalnej opozycji byłoby to osiągnięcie na miarę lotu polskiej misji kosmicznej na księżyc. Skala indolencji, niekompetencji, nieuczciwości i braku dobrej woli poprzedniej ekipy rządzącej w dbaniu o interesy naszego państwa i Polaków jest księżycowa.

Droga, totalna opozycjo! Nie wystarczy mieć gęby pełne haseł i bezmyślnie powtarzanych, pustych frazesów o tym, jak to warto jest być przyzwoitym. Do tego, żeby skutecznie rządzić państwem, z korzyścią dla większości obywateli a nie tylko dla uprzywilejowanych kast i mafii, potrzebna jest elementarna uczciwość, oraz podstawy racjonalnej ekonomii. I jednego i drugiego niestety wam brakuje. Dlatego pozostały wam, wynikające z bezradności i bezmyślności wściekłość, histeria, kłamstwa i nieustanny atak na rządzących. W ten sposób wyborców do siebie nie przekonacie. W każdym razie nie w tym sezonie politycznym.

SAD