Decyzje były podejmowane na zasadzie kompromisów, w których uwzględniano interesy wszystkich stron, także tych mniejszych [państw] - mówił Jarosław Kaczyński wspominając wczesne lata powstawania Unii Europejskiej. Prezes PiS przemawiał w trakcie kolejnej konwencji regionalnej w Poznaniu.

Jednym z elementów mowy prezesa Kaczyńskiego była przyszłość Unii Europejskiej. Zdaniem lidera Prawa i Sprawiedliwości, należy jak najszybciej wrócić do czasów, kiedy państwa członkowskie były równe.

Świetnie pamiętam jak w lat 70., ówczesny premier Grecji zatrzymywał decyzje UE. Ta równość istniała ciągle. Ale później przyszło to wielkie rozszerzenie 2004 roku, później jeszcze uzupełnione o Rumunię i Bułgarię. Państwa, które wtedy weszły, może z jednym wyjątkiem, były odległe od poziomu nawet tych biedniejszych państw UE - przypomniał.

Polityk przypomniał, że hasło "PolExitu" przypisywane PiSowi jest nieprawdą. Partia chce być w Unii Europejskiej, jednak widzi potrzeby zmian w jej działaniu.

Przynależność do UE nie kończy polityki, tej nieustającej gry. (…) Potrzebna jest równość. Musimy zabiegać o równość, a tę równość zaczęto niestety kwestionować. Słyszeliśmy te słowa „nie skorzystali z okazji, żeby siedzieć cicho”. To charakterystyczna dla francuskich polityków arogancja. (…) Pojawiły się pomysły na podział Europy na Europę dwóch prędkości. To w istocie oznacza podział na tych w pełni uprawnionych i tych, którzy tych praw nie mają. Sprawa równości stała się kwestią bardzo aktualną - podkreślił Jarosław Kaczyński.

Europosłowie PO głosowali przeciwko polskim interesom, a to nie jest pierwszy przypadek. Niedawno była sprawa tzw. ACTA. Chodzi niby o ochronę praw autorskich, ale w gruncie rzeczy ten sposób może prowadzić do cenzury. Chodzi o polską wolność. Większość PO głosowała za, my byliśmy przeciw. My byliśmy za wolnością! Weźmy przykład euro - to projekt, który jest nam nieustannie przedkładany. Są naciski: „Wprowadźcie euro!”. - dodał prezes PiS.

mor/wpolitycepl/fronda.pl