Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Jak informował wicepremier Morawiecki, polski wymiar sprawiedliwości pochłania na dzisiaj 1,7 % PKB i zdaniem analityków finansowych to olbrzymia kwota, zwłaszcza, że średnia w Unii Europejskiej dot. funduszy na utrzymanie wymiaru sprawiedliwości oscyluje wokół 0,6% PKB. Stać nas na tak wielką rozrzutność – koszty mamy wyższe prawie trzykrotnie od innych krajów?

Poseł Janusz Szewczak (PiS): Tak, jesteśmy kuriozum europejskim. Mamy wyjątkowo dużo sędziów, licząc na tysiąc mieszkańców w stosunku do europejskich wielkości, mamy jedne z najdłuższych terminów oczekiwania na decyzje sędziowskie i mamy wyjątkowo negatywną ocenę polskiego sądownictwa i polskich sędziów - niekompetentnych, czasem skompromitowanych, często nieuczciwych. Wyroki i przypadki kradzieży - choćby kiełbasy czy pieniędzy staruszki, która nie zdążyła zabrać reszty na stacji benzynowej - to są porażające historie. Ja dobrze znam środowisko sędziowskie, ponieważ byłem wiele lat wykładowcą na wydziale prawa, i to często byli moi studenci albo moi koledzy czy też koleżanki z okresu studiów. Oczywiście to nie jest tak, że wszyscy są dotknięci jakąś patologią - na pewno tak nie jest, bo znam ludzi, którzy poważnie i uczciwie ten zawód traktują, ale niestety - jeśli chodzi o tzw. kastę sędziowską, czy tę niby elitę sędziowską - podkreślam -niby elitę - bo trudno za taką uznać pana Rzeplińskiego czy też panią Gersdorf, czy pana Żurka albo pana sędziego Łączewskiego.

Czy to już apogeum upadku morale sędziowskiego – co rzutuje na całe środowisko, czy może być jeszcze gorzej?

Jedno jest pewne: kompletna bezkarność, jaka obowiązywała w tej grupie zawodowej, bezkarność, która była właściwie nieograniczona, spowodowała, że ten upadek etyczno-moralny jest tak dramatyczny. Podam historię na swoim przykładzie. Byłem obserwatorem procesu w sprawie kredytów frankowych w warszawskim sądzie i proszę sobie wyobrazić, że zostałem usunięty z sali przez panią sędzię Annę Błażejczyk z Sądu Okręgowego w Warszawie, z powodu... uśmiechu na twarzy. Uśmiechnąłem się w czasie, gdy pani sędzia pytała przedstawicieli banku, czy oni sobie życzą obecności dziennikarzy na sali. Wtedy zostałem wyrzucony pod groźbą zastosowania kary grzywny.

Co takie działanie sądu oznacza?

To pokazuje stosunek sądu do obywateli, do swoich dobroczyńców czy - można powiedzieć - chlebodawców - którzy fundują im pensje, pensje w końcu nie takie małe, jak na relacje płacowe w naszym kraju. Już nie pomnę o tych wypowiedziach, zupełnie skandalicznych, jak to ciężko jest wyżyć za 10 tysięcy zł w Warszawie pani Gersdorf, czy wypowiedź sędziego Łączewskiego, który się umawiał na obalanie legalnie wybranego rządu z osobą, o której sądził, że to redaktor Lis. Istnieje już powszechna opinia o skorumpowaniu polskich sędziów, to jest zupełnie tragiczna ocena. Nie wszyscy chcą się oficjalnie przyznać do tego poglądu, ale w prywatnych rozmowach ta sprawa staje się oczywista.

Tam, gdzie w grę wchodziły znane osoby lub interesy wielkich firm, tam trudno było o wygraną strony słabszej, za którą nie stał sztab prawników.

Tu już nawet nie mówimy o kwestii koncernów, wielkich banków czy chociażby celebrytów, którzy właściwie powszechnie unikają odpowiedzialności karnej. Dzisiaj sprawa polskiego sądownictwa jest fundamentalną sprawą, która wymaga naprawy i reformy - głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości, a zwłaszcza systemu sądownictwa jest sprawą ,,być albo nie być'' dla stabilności i siły polskiego państwa.

Najbardziej idei czy zasadzie praworządności moim zdaniem zaszkodzili właśnie tacy ludzie jak choćby sędzia Rzepliński, jak sędzia Łączewski czy też tacy jak sędzia Tuleja. Widoczne jest tu skrajne upolitycznienie, przemawiające przez te środowiska skrajno-lewicowe, które tak wpierają rzekomą troskę o polski wymiar sprawiedliwości. Tu się nic nie trzyma kupy - sędziowie na telefon, sędziowie wydający wyroki rażąco sprzeczne z odbiorem poczucia sprawiedliwości, ze zdrowym rozsądkiem, a nawet z przepisami prawa, bo i takie mamy przykłady - gdzie prawo stanowi inaczej a sędzia orzeka inaczej.

Jak ocenia Pan potrzebę powstania kampanii ,,Sprawiedliwe sądy'' - czy nadeszła pora, aby uruchomić działania uświadamiające, co złego i na jaką skalę dzieje się z polskim wymiarem sprawiedliwości?

Ależ oczywiście - to już dawno trzeba było zrobić - wielką kampanię edukacyjno - informacyjną, pokazującą gdzie my jesteśmy i w jakim ,,bagnie'' jesteśmy.

Czy dziwi się Pan głosom opozycji, przeciwnym takiej kampanii?

Ta opozycja powinna przypomnieć Polakom, jak to ona ufundowała internetowy portal dla bezdomnych pt. ,,emp@tia'' za 50 milionów złotych. Ci, którzy mieszkali w kanałach albo w podziemiach Dworca Centralnego - oni mieli skorzystać z platformersko - psl'owskiego pomysłu na portal internetowy za 50 milionów. Czy ktoś za to poniósł odpowiedzialność z przyjaciół i współtowarzyszy pana Grzegorza Schetyny albo pana Kosiniaka-Kamysza? Takich przykładów można mnożyć dziesiątki.

To jest najmniejszy problem. Opozycja, a ja nazywam ją dzisiaj ,,nowoczesną targowicą'', stworzyła poprzez swoje donosy, denuncjacje na arenie międzynarodowej, fałszywy obraz polskiego państwa i polskich instytucji, w tym również rzekomych prześladowań w wymiarze sprawiedliwości. A chciałbym zapytać, co te fundacje, wspierane przez zagraniczne pieniądze zrobiły w Polsce, co środowiska Platformy Obywatelskiej zrobiły w sprawie tysięcy aresztowanych sędziów w Turcji?

Przypomnę te zupełnie haniebne wypowiedzi Lecha Wałęsy, posła Budki, któremu zupełnie nie przeszkadza wspólne występowanie na jednej trybunie z oficerami Stanu wojennego czy z esbekami. Ale jak widać, przeszkadza mu chęć reformy wymiaru sprawiedliwości, w tym sądownictwa, ze strony ministra Ziobry.

Jak Pana zdaniem będzie wyglądać zawetowana reforma sądownictwa po liftingu, jaki zamierza na niej przeprowadzić Prezydent Andrzej Duda?

Jeśli Pan Prezydent liczy na pochwały pani Gersdorf, pana sędziego Żurka, Gazety Wyborczej czy TVN-u, jeśli liczy, że to będzie wyraz prawdziwego szacunku, to się bardzo bardzo na tym zawiedzie i to szybko. Pan Prezydent stoi przed fundamentalnym krokiem, na ile możemy uczynić polskie sądy sprawnym elementem uczciwego państwa, państwa, które dba o interes najsłabszych, a nie najsilniejszych i najbogatszych.

Jaką więc Pana zdaniem decyzję w kwestii ustaw sądowych podejmie prezydent – czy dobrą dla demokracji czy też taką, która odsunie reformy i oddali od nas faktyczną demokrację?

To jest ogromne ryzyko, które podjął Pan Prezydent Duda, bo przecież Sejm nie będzie ubezwłasnowolniony w sprawie debaty i oceny tego projektu, a nawet w kwestii wprowadzenia do niego zmian. Polacy chcą dalekich, głębokich, twardych reform i głębokich zmian w sądownictwie to jest wielkie oczekiwania i tego wielkiego oczekiwania społecznego nie warto marnować.

Dziękuję za rozmowę