Tomasz Wandas, Fronda.pl: Na co Pan senator zwrócił przede wszystkim uwagę, gdy słuchał Pan wystąpienia prezydenta Trumpa na Placu Krasińskich?

Prof. Jan Żaryn, senator PiS: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że nie było w Polsce przywódcy obcego państwa, który by chciał tak głęboko wejść w naszą polską tożsamość, zidentyfikować się z nią i podnieść ją do rangi zjawiska uniwersalnego. Słowa prezydenta USA miały wielką wymowę.

To znaczy?

Z jednej strony widać, że polska polityka historyczna, opierająca się na dumie narodowej i rozpoznawaniu przeszłości celem życia w kontynuacji dzieł pozytywnych z naszego dziedzictwa, jest drogą właściwą. Co więcej, ta wybrana przez nas droga została dostrzeżona przez przywódcę światowego mocarstwa. Prezydent Trump nie tylko nas zauważył, ale i wyraźnie zaznaczył, że ten sposób (nasz sposób) działania, jest dziś potrzebny cywilizacji zachodniej.

A ta druga sprawa?

Natomiast druga sprawa, która była równie ważna, to ta sfera, którą my nazywamy bieżącą polityką opartą na poszukiwaniu bezpieczeństwa, zarówno gospodarczego jak i militarnego.

W tym kontekście padły bardzo ważne słowa z ust prezydenta USA, które bezpośrednio odnosiły się do artykuły piątego paktu NATO. Bardzo dobrze, że cały świat usłyszał, iż Polska wywiązuje się ze swoich finansowych zobowiązań odnośnie troski o bezpieczeństwo. Ponadto Donald Trump stwierdził też, że bezpieczeństwo gazowe państw Trójmorza, jest ważnym przedsięwzięciem Stanów Zjednoczonych.

Czy USA z „łaski” nam pomagają, czy będzie to bardziej pewnego rodzaju wymiana interesów?

Z pewnością będzie się to odbywało na podstawie biznesowego rachunku, a nie altruizmu.

Wszystko wskazuje na to, że dywersyfikacja, o której w Polsce mówimy, staje się na naszych oczach faktem, a jest to bardzo ważne, biorąc pod uwagę, że za klika lat wygasa obecna wersja umowy z Rosją.

Czy Donald Trump rozumie polskie problemy?

Na Placu Krasińskich było bardzo wielu ludzi, rzeczywiście wzruszonych, którzy słuchając przywódcy obcego państwa byli zachwyceni. Jasno było widać – i to było najwspanialsze – że Donald Trump nas po prostu rozumie.

Czyli?

Jesteśmy pełni Boga, pełni związków z własną historią, jesteśmy dumni z tego, że mieliśmy bohaterów i że mamy do kogo się odwoływać – Trump doskonale o tym wie.

Nie jest to żadna rzeczywistość, która miałaby być odpychająca tylko wręcz odwrotnie –polska historia może stać się wielkim dobrem dla całego świata, to właśnie pokazał prezydent Trump w swoim wystąpieniu.

Prezydent Trump wspomniał też o toczącej się wojnie cywilizacyjnej. Pytanie brzmi z kim ta wojna trwa? Z islamem? Terroryzmem? Lewactwem?

Jesteśmy świadkami pewnego przełomu, w którym ponownie wygrywa konserwatywne spojrzenie na cywilizację i na to, co my nazywamy szeroko pojętą opinią publiczną – przynajmniej w tej euroatlantyckiej części. Kończy się świat podyktowany skutkami wojny wietnamskiej i pokolenia „dzieci kwiatów”. Ci, którzy dzisiaj chcą kontynuować tamtą zapoczątkowaną w latach siedemdziesiątych „opcję” kulturalną, dzisiaj są już epigonem, nie mają oni nic ciekawego do zaoferowania. Co więcej, ich epigonizm jest bardzo niebezpieczny dla Europy w konfrontacji z islamem.

W jakim sensie jest on niebezpieczny?

Jest on niebezpieczny w tym sensie, że nie stanowi żadnej przeciwwagi, nie tworzy żadnego modelu samoobronnego wobec agresywnego islamu. Samą biurokracją, przepisami unijnymi, nowomową nie da się wyjść ponad ten epigonizm epoki rewolucji kulturalnej.

Postmodernizm,  relatywizm, z całymi naleciałościami, które w pewnych dziesięcioleciach XX wieku tworzyły posmak nowoczesności, dziś jest już „staruszką z trzęsącą się ręką”. Zarówno Donald Trump, jak i formacja pana Jarosława Kaczyńskiego, czyli Prawo i Sprawiedliwości weszli w  nowoczesność na miarę XXI wieku. Jest to nowoczesność oparta na konserwatywnym myśleniu, w którym narody nadal są przewodnikami cywilizacyjnymi.

Dziękuję za rozmowę.