Recenzje medialne nowych filmów o dywizjonie 303 doskonale pokazują, że lewica czuje wręcz biologiczna awersje do wszystkiego co z sympatią odnosi się do Polski i Polaków. Taka lewicowa antypolska awersja widoczna jest nawet w wobec życzliwych wspomnień o dywizjonie 303, który powinien wzbudzać u wszystkich (prócz niemieckich nazistów) pozytywne skojarzenia. Jednak tak nie jest. Widać to doskonale po lewicowych recenzjach najnowszych filmów o dywizjonie 300, które goszczą na ekranach kin w całej Polsce (w tym i warszawskim kinie Kinoteka).

W opublikowanej na lewicowym portalu Krytyka Polityczna recenzji „Dywizjon 303 razy dwa, czyli tęsknota za polską „Listą Schindlera”” Agnieszka Wiśniewska z kpiną stwierdziła, że film o polskich bohaterach to przykład tego, że Polacy chcą „robić superprodukcje na miarę „Listy Schindlera”, dzięki którym świat się dowie, jak dzielni byli Polacy, jak wspaniałym są narodem i w ogóle kosmos doceni naszą zajebistość”.

Zdaniem lewicowej publicystki „o historii i bohaterach wojennych (…) nasza rodzima władza chciałaby przez kino przypominać rodakom i całemu światu,”. Choć zdaniem lewicowej publicystki „historia [polskich lotników] jest naprawdę bohaterska”, to nie omieszkała ona stwierdzić, że dzięki tej prawdziwości bohaterstwa „nie trzeba [było] zatrudniać oddziału ds. propagandy, który wymyśli, czemu nasi bohaterowie byli tacy świetni”. Zapewne zdaniem lewicy polska historia, prócz wyjątków potwierdzających regułę, to pasmo haniebnych zachowań, które wybielić mogą tylko propagandyści.

Analizując dwa filmy o dywizjonie 303 (polski i zagraniczny) lewicowa publicystka dostrzegła w polskim seksizm (ukazanie polskich pilotów jako atrakcyjnych seksualnie dla Angielek, przystojnych i czystych, oraz Polkę uzależniona emocjonalnie od polskiego pilota), w zagranicznym feminizm (angielka ma w nim fajną prace i ma liczne, zgodne z postulatami feministycznymi, przygodne kontakty seksualne) oraz realizm (Polacy po piciu mają kaca). Lewicową publicystkę zbulwersowało, że w obu filmach ukazana jest żarliwa wiara katolicka polskich pilotów.

Zdaniem lewicowej publicystki film „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” „to kwintesencja kultury wstawania z kolan. Cała opowieść wyrasta z kompleksu niedocenionego na Zachodzie Polaka. W dodatku skonstruowana jest w sposób papierowy i schematyczny”.

Trzeba lewicowej publicystce oddać, że słusznie dostrzegła ona, że zagraniczny film o dywizjonie 303 jest lepszy od zrobionych przez filmowców z Polski. Jednak jej typowe lewicowe antypolskie uprzedzenia widoczne są w tym, że uważa ona, że antypolskie i prokomunistyczne filmy takie jak „Ida” czy „Zimna wojna” zdobędą zagranicą uznanie (z racji na swoją wartość – gdy zdobywają uznanie za swój antypolonizm, pro-komunizm i filosemityzm). W opinii lewicowej publicystki „oba filmy o polskich pilotach na pewno zaspokoją potrzebę części widzów chcących zobaczyć bohaterstwo i to, jak „nasi chłopcy”, dzielni, trochę bezczelni i sztubaccy, utarli nosa angielskim dżentelmenom”.

Swój artykuł lewicowa publicystka kończy stwierdzeniem „żeby była jasność, nie musicie iść na te filmy, zrobiłam to za was. Idźcie lepiej na coś bardziej wartościowego. Albo przypomnijcie sobie film Janusza Morgensterna o pilocie, który z Anglii wraca po wojnie do Polski, w której nikt nie czeka na niego z otwartymi ramionami. „Życie raz jeszcze” z 1964 roku odnowiono cyfrowo i można je zobaczyć w sieci. Warto”. Nie da się ukryć, że zdaniem lewicowej publicystki lepiej oglądać komunistyczne filmy propagandowe, może artystycznie lepsze, ale o wiele bardziej kłamliwe, niż filmy ukazujące prawdę o historii Polski.

W recenzji filmów o dywizjonie 303 „"Dywizjon 303. Historia prawdziwa" jak bajka dla dzieci? Twórcy przesadzili” opublikowanym na lewicowym portalu „Na temat”, autor Bartosz Godziński stwierdził, że „polska ekranizacja słynnej książki Arkadego Fiedlera” „powinna zacząć się” od słów "Dawno, dawno temu, za górami, za lasami...".

Autor artykułu z portalu „Na temat” zarzucił idealizowanie i kłamstwa twórcom polskiego filmu o dywizjonie 303 którzy nie pokazali tragicznych śmierci bohaterów swojego filmu, stworzenie filmu o superbohaterach przy których „Avengersi (...) to cieniasy” (według lewicowego publicysty „polscy piloci są bardziej niepokonani niż superbohaterowie w serii "Avengers"”), celebracje zwycięstw, przemilczanie porażek. Według lewicowego publicysty „pompatyczności dziełu dodaje też podniosła muzyka i urokliwe kadry na tle zachodzącego słońca”.

Na łamach portalu tygodnika „Wprost” Marcin Bartnicki w recenzji „„Dywizjon 303”. Historia prawdziwa? Wątpię” stwierdził, że „polskie kino historyczne to kopalnia kuriozów. Tym razem mamy jednak perełkę absurdu, która przejdzie do historii kinematografii”, takim kuriozum i absurdem jest to, że są dwa filmy o polskich bohaterach. Pewnie nie powinno być żadnego, albo lepiej powinny być kolejne 22 filmy o polskich antysemitach mordujących Żydów dla ich złotych zębów.

Recenzentowi z „Wprost” nie podoba się to, „że od kina martyrologicznego przechodzimy do filmu o niezwyciężonych pogromcach, dla których wojna to dobra zabawa. W środowisku twardych, zmęczonych wojną mężczyzn mamy niemal samych kandydatów na świętych. Polacy nie upijają się nawet po deklaracji, że „teraz pijemy po swojemu”. Zawsze są dżentelmenami. Pragną ich kobiety, a brytyjscy mężczyźni podziwiają i próbują naśladować (...) wyselekcjonowane w ten sposób i ułożone w sekwencję taką, jak w „Dywizjonie 303”, tworzą niewiarygodną całość”. Zapewne wiarygodnym obrazem jest kolejny sfinansowany przez polskich podatników film o polskich pijakach którzy katują kobiety bo kiedy chcą je zgwałcić to okazują się impotentami.

Zdaniem recenzenta „Wprost” pokazanie polskich pilotów „jako herosów bez skazy spowodowano, że przekaz filmu jest mało wiarygodny”. Według recenzenta twórcy „Dywizjonu 303” „stworzyli przekaz zbyt infantylny dla współczesnego dorosłego widza”, nakręcili swój film „z myślą o szkolnych wycieczkach do kina. Ma chyba też zastąpić „Kevina” w wigilijne popołudnia”.

Moim zdaniem, odmiennie od lewicowych recenzentów, możemy się tylko cieszyć z dwu filmów o polskich bohaterach, które możemy obejrzeć na ekranach kin w całej Polsce (w tym i w warszawskim kinie Kinoteka). Zaletą zrobionego w Polsce są lepsze efekty specjalne, a zaleta zagranicznego ukazanie podłości podłości Brytyjczyków wobec polskich bohaterów.

W zrobionym w Polsce filmie „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” zapewne lewicy nie spodoba się ukazanie jako czegoś pozytywnego żarliwego katolicyzmu i ogromnego patriotyzmu polskich pilotów. Do tej pory katolicyzm i patriotyzm w zrobionych w Polsce filmach ukazywane były jako patologia. Lewice rozczaruje też brak antypolskich insynuacji i ukazanie bohaterstwa Polaków, i to w sytuacji gdy od dekad polscy podatnicy musieli finansować różne antypolskie filmy polskojęzycznych twórców.

Można się zdziwić, że lewicowcy nie docenili w zrobionym w Polsce filmie „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” politycznej poprawności, polegającej na przemilczeniu podłości Brytyjczyków wobec Polaków, czy ukazanie zgodnie z niemiecką narracją historyczną jednego z niemieckich pilotów jako przeciwnika nazizmu.

Dziwić mogą też pochlebne opinie lewicowych recenzentów o zagranicznym filmie „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”, który jest niezwykle propolskim filmem, wolnym od antypolskich kompleksów filmowców z naszego kraju (zapewnię ideowo ukształtowanych przez środowiska bliskie „Gazecie wyborczej”). Lewicy nie powinno się szczególnie spodobać w filmie „303. Bitwa o Anglię” szczere ukazanie tego jak Brytyjczycy gardzili Polakami, ukazanie polskich bohaterów z sympatią. Lewica powinna też wytknąć filmowi „303. Bitwa o Anglię” braku bredni o rzekomym polskiego antysemityzmu i ukazanie tego, że Polacy byli ofiarami zbrodni nazistowskich i bohatersko z nazistami walczyli. Lewica powinna też dostrzec, że w zagranicznym filmie o polskich pilotach negatywnymi postaciami są: gej pedofil Anglik, francuscy tchórze i wredni Brytyjczycy.

Jan Bodakowski