Kryzys gospodarczy wywołany kwarantanną (wprowadzoną ze strachu przed pandemią) skłania wielu do dobadania się likwidacji wsparcia socjalnego dla polskich rodzin w postaci 500+. Takie opinie to miód na serce globalistów z Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którzy od dekad na całym świecie likwidują świadczenia socjalne i podwyższają podatki. Zawsze przynosi to eksplozje biedy i upadek państw.

W czasie kryzysu powinno się przede wszystkim obniżyć podatki i uprościć przepisy, dziś są one tak wysokie i tak skomplikowane, że uniemożliwiają rozwój gospodarczy. Obniżka podatków i uproszczenie przepisów doprowadzi nie do spadku dochodów budżetowych, ale do ich wzrostu. Oczywiście warto przy okazji ograniczać marnowanie pieniędzy podatników np. zlikwidować finansowanie sztuki nowoczesnej służącej lewicy do szerzenia swoich zabobonów. Nie ma przy tym absolutnie ograniczać w Polsce i tak skromnej na tle innych krajów ochrony socjalnej – która, w czasie pandemii zapewnia wyższy poziom zdrowotności społeczeństwa – 500+ zlikwidowało problem niedożywienia milionów polskich dzieci i ubóstwa młodych małżeństwa, wystarczy sobie wyobrazić jakie żniwo zebrałyby choroby, gdyby w Polsce 4 lata temu nie zlikwidowano niedożywienia milionów dzieci.

W sytuacji kryzysu propozycje podwyżki podatków są głupie (poza kryzysem też). Głupie, bo wraz ze wzrostem obciążeń podatkowych spadają wpływy do budżetu. PiS chcąc mieć więcej pieniędzy na programy socjalne, musi, by mieć większe wpływy do budżetu, obniżać podatki. Doskonale to zjawisko w ekonomii opisuje krzywa Laffera.

Krzywa Laffera to schemat, który obrazuje zjawisko polegające na tym, że od pewnego momentu wraz ze wzrostem wysokości podatków spadają dochody budżetowe. Dodatkowo wraz ze wzrostem podatków spada aktywność gospodarcza podatników, wzrasta bieda, bezrobocie i inne kwestie społeczne, bo po prostu praca staje się nieopłacalna. Wysokie podatki szkodzą więc gospodarce i odpowiadają za biedę w Polsce.

W naszym kraju kilkukrotnie obniżono podatki, kiedy w 2004 obniżono CIT z 27% do 19%, doprowadziło do wzrostu wpływów do budżetu, wzrostu gospodarczego i większych inwestycji, pomimo spadku PKB. W 2009 roku wprowadzono 19% liniowy podatek PIT dla przedsiębiorców działających na podstawie wpis do ewidencji działalności gospodarczej oraz zredukowano najwyższą stawkę PIT z 40% do 32%, co spowodowało wzrost liczby nowych firm, wzrost gospodarczy, i wzrost płac. Dzięki obniżeniu składek rentowych w 2007 i 2008 roku spadły koszty pracy i w konsekwencji spadło bezrobocie.

Niestety wielokrotnie rządzący Polską tracili kontakt z rzeczywistością i podwyższali podatki. W 2011 rząd PO i PSL podwyższył VAT do 23% - tak wysoka stawka sprawia, że dochody budżetowe maleją. Wysoka stawka VAT uderza przede wszystkim w ubogich konsumentów, szczególnie w rodziny z dziećmi – stawka VAT za PO i PSL na artykuły dziecięce wzrosła w 2011 z 7% do 23% - co jest zbrodnią w obliczu zapaści demograficznej Polski.

Jedne z największych i najbardziej stabilnych dochodów do budżetu państwa pochodzą z akcyzy na alkohol i nikotynę – akcyza na nikotynę to 33% wszystkich wpływów akcyzowych do budżetu. Jeden z największych w Unii Europejskiej wzrost wysokości akcyzy sprawił, że polscy konsumenci przenieśli się na czarny rynek, wzrósł przemyt, zbankrutowały legalne firmy, i drastycznie spadły wpływy do budżetu – identyczna sytuacja miała miejsce w krajach, które również podwyższyły akcyzę. Akcyzą prócz alkoholu, nikotyny, objęte są też między innymi paliwa, energia elektryczna i samochody.

Problemem polskich podatników jest też niezwykle kosztowna administracja pobierająca podatki. W Polsce 1,7% sumy podatków jest przeznaczana na biurokratów zbierających podatki, podczas gdy w krajach zachodnich 1% albo i nawet mniej.

Każdy polski patriota, który chce, by w Polsce był dobrobyt, zlikwidowano bezrobocie i biedę, rozwijał się przemysł i rolnictwo, by państwo miało z czego finansować sądy, armię, policję, ochronę środowiska i dziedzictwa narodowego, musi domagać się drastycznej obniżki podatków.

Ucisk podatkowy od wieku był zbrodnią na narodzie polskim. Od kilku stuleci władające ziemiami polskimi zaborcze władze odpowiadały na ziemiach polskich za biedę, blokowały rozwój gospodarki i techniki, niszczyły polską przedsiębiorczość, utrzymywały Polaków w stanie zapaści cywilizacyjnej. Zaborcy (Rosja, Prusy i Austro-Węgry), sanacja składająca się z masonów, niemieccy naziści i rosyjscy komuniści, polskojęzyczni komuniści z PRL, a teraz kolejne władze okrągłostołowe III RP za punkt honoru postawiły sobie dręczenie Polaków. Pomimo że dzięki obniżce podatków i likwidacji szkodliwych przepisów w Polsce nastałby dobrobyt, żadna licząca siła przez prawie 25 lat III RP nie była zainteresowaną działalnością w interesie Polaków.

Na szczęście są publicyści, którzy w przystępny sposób przedstawiają, jak można zapewnić Polakom dobrobyt, rozwój gospodarki, i bezpieczeństwo socjalne. Jednym z nich jest Andrzej Machnik autor (wydanej przez wydawcę dwutygodnika „Najwyższy Czas”) pracy „Jak zrobić cud gospodarczy w Polsce”.

W III RP zmarnowano ćwierć wieku po transformacji ustrojowej. Za grosze oddano zagranicznym koncernom istniejące zakłady produkcyjne, które w interesie własnych zakładów produkujących za granicą zachodnie koncerny w Polsce likwidowały. Polityka władz III RP uniemożliwiła rozwój rodzimego kapitału i pogrążyła Polskę w kolejnych długach. Polska nie nadrobiła dystansu do krajów zachodnich i nie rozwijała się tak szybko, jak kraje, które były w gorszej sytuacji gospodarczej niż Polska.

Za stagnacje w Polsce odpowiadały wysokie podatki, które niszczyły polską przedsiębiorczość i ograniczały wpływy do budżetu. Zawsze wraz ze zbyt dużym wzrostem podatków zmniejszają się wpływy do budżetu. Dzieje się tak, bo podatnicy wyniszczani podatkami zaprzestają swojej aktywności i opłacania podatków. Gdyby podatki w Polsce obniżono, wzrosłyby wpływy do budżetu, bo ożywiłaby się gospodarka.

Złym duchem polskiej gospodarki jest od kilku dekad Leszek Balcerowicz. Zamiast obniżki podatków, wprowadzał nowe (w tym i ozusowanie umów zleconych), i postulował ograniczenie socjalnych wydatków państwa (które i tak w Polsce są jednymi z najniższych w Europie). Recepta Balcerowicza prowadziła do generowania nowych problemów socjalnych i ograniczani środków z budżetu na ich rozwiązywanie.

Dla autora książki Leszek Balcerowicz to „główny specjalista od zarzynania gospodarki kolejnymi podwyżkami podatków”, zwolennik ograniczania wzrostu PKB (w ramach „schładzania gospodarki”). Według Andrzeja Machnika „''terapia szokowa'' Balcerowicza polegała na zbyt wysokim opodatkowaniu gospodarki, w połączeniu z drogim lub w ogóle zablokowanym kredytem i nadmiernym otwarciem gospodarki na konkurencje z zewnątrz, nie tylko doprowadziła do zniszczenia i wyprzedaży za bezcen znacznej części sektora państwowego, ale także skutecznie ograniczyła możliwość powstania nowych, małych firm, które mogłyby się stać zalążkiem tworzenia się polskiego kapitału na wielką skalę. Stąd też wzięła swój początek metoda prywatyzacji polegająca na wyprzedaży wszystkiego zagranicznym nabywcom, bowiem krajowych nie było i przy takiej metodzie gospodarowania być nie mogło”.

Według autora pracy Leszek Balcerowicz stworzył system podatkowy według zaleceń Międzynarodowego Funduszu Walutowego, nie dopuścił do zwolnienia emerytów z płacenia podatków (co generuje biurokracje przewalająca pieniądze podatników z jednej instytucji państwowej do drugiej), i podwyższył akcyzę na samochody, czym zniszczył przemysł motoryzacyjny w Polsce, był za wysokimi podatkami i ograniczaniem świadczeń socjalnych.

Obniżka wysokości podatków nie wymaga ograniczenia wydatków socjalnych, bo w wyniku obniżki zwiększają się wpływy do budżetu i zmniejsza się ilość osób dotkniętych problemami socjalnymi. Podwyżki podatków likwidują przedsiębiorczość i generują socjalne problemy. Potwierdzają to przykłady i innych krajów w tym i Chin, Zdaniem autora książki „niskie opodatkowanie nie tylko zapewnia Chinom burzliwy rozwój gospodarczy, ale również obfity strumień pieniędzy spływających do państwowej kasy”. Podobnie sukces gospodarczy Japonii był wynikiem niezwykle niskich podatków.

Skutkiem wysokiego opodatkowania jest też powstanie szarej strefy, praca na czarno bez umów i ochrony prawnej przed wyzyskiem, zablokowanie powstawania nowych podmiotów gospodarczych (wielu potencjalnych przedsiębiorców nie stać na rozpoczęcie działalności).

Jan Bodakowski