Co pan sądzi o nagraniach sprzed śmierci Andrzeja Leppera udostępnionych „Super Expressowi” przez Krzysztofa Rutkowskiego?

 

- Pan Krzysztof Rutkowski, jest postacią, która od czasu do czasu pojawia się przy jakiś sensacyjnych wydarzeniach, jako jedyny sprawiedliwy i powiernik tajemnicy, jaką zamierza udostępnić opinii publicznej, którą jednak trzyma w napięciu. To jest klasyczny zabieg marketingowy. On jest teraz bohaterem, większym niż udostępniona płyta z nagraniem, większym niż nawet Andrzej Lepper. Zadeklarował, poszukiwanie winnych śmierci Leppera. Ma do tego prawo, bo w swoich wędrówkach był nawet posłem Samoobrony ziemi łódzkiej. Nie spodziewam się jednak aby następne nagrania wskazały człowieka, który jest winien śmierci Andrzeja Leppera.

 

Lepper mówi w nagraniu: oni chcieli... , ktoś mógłby..., ci ludzie... O kim mógł mówić?

 

- To mogą być gangsterzy, politycy, handlowcy z Białorusi, jego wierzyciele... Ich psychiczne naciski przy założeniu, że on był całkowicie zdrowy, nie stanowiły dostatecznego powodu do popełnienia samobójstwa. Są wyrazem konsekwencji relacji z „nimi”, bo mogli go nawet straszyć, że coś mu zrobią, ale wtedy idzie się z tym do prokuratury i broni przed zagrożeniem.

 

Zastanawia mnie, że Lepper na trzy dni przed śmiercią, siedzi w eleganckiej, wyprasowanej koszuli, ze spinkami przy mankietach. Nie widać na jego twarzy zaszczucia czy nerwowych tików. Nie wygląda na człowieka w depresji, przygnębionego całą masą problemów.

 

- Czy pana zdaniem samobójcy to są ludzie, którzy przygotowując się do niego, chodzą ze spuszczoną głową? Depresja może być lekko dostrzegalna dla bliskich. Jego postawa mnie nie dziwi. Jestem starszym facetem, który widział wiele w życiu i wokół mnie zdarzyły się dwie samobójcze śmierci, całkowicie zaskakujące. To byli młodzi ludzie: jedna osoba odnosząca rewelacyjne sukcesy sportowe, druga była bardzo zdolnym dziennikarzem. Ich bliscy nie wyczuli depresji. Te samobójstwa to był szok. Wokół śmierci Leppera chce się stworzyć aurę niezwykłości.

 

Ale nie zostawił nawet pożegnalnego listu. To był silny człowiek, który przecież nie łatwo się poddawał.

 

- Poznałem go. Byłem na jego dwóch wieczorach wyborczych. Za drugim razem osiągnął olbrzymi sukces dostając się do sejmu. To był samotny wilk, który jednak za bardzo nie zbliżał się do ludzi. Z jego współpracowników może tylko 3-4 osoby były z nim po imieniu. Podczas wieczoru wyborczego siedział zamknięty sam w pokoju, wyszedł na 20 minut po ogłoszeniu wyniku wyborów i znów wracał do pokoju. On był specyficzny. Uzdolniony, inteligentny ale czy silny? Liderzy gangsterów są silni do momentu gdy nie trafią na zdradę, areszt, upadek ze swojego przywództwa do przeciętnego życia. Może fizycznie, na zewnątrz są silni, ale wewnętrznie - słabi.

 

Mógł trafić na silniejszych od siebie?

 

- Mógł, ale to się dzieje w głowie. Te koszmary, groźby, naciski... Każdy z nas ma mnóstwo problemów, i pan, i ja. Jednak najcenniejsze jest życie i nawet jeśli okoliczności przyprawiają mnie o siwiznę, to są wpisane w los człowieka. Lepperowi chyba tej wiedzy zabrakło. Nie mamy prawa dokonywać samobójstwa, bo to nie tylko jest strata tego, co mamy najcenniejsze, ale to straszliwy cios w najbliższych. Czasem w głowach dzieci rodzą się myśli samobójcze, aby ukarać za brak dostatecznej miłości, czy troskliwości swoich rodziców. Lepper nie musiał nikogo karać w taki sposób.

 

Pan uważa, że Lepper sam popełnił samobójstwo?

 

- Nie ulega wątpliwości, że był zapędzony w pułapkę częściowo przez siebie, częściowo przez innych. On poruszał się po całej skali od elity władzy do świata przestępczego. Te światy potrafią człowieka zniszczyć. Myślę, że nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie kto go powiesił? On powiesił się sam.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski