Poseł Michał Szczerba nowym bohaterem narodowym. Skorym do prowokacji. Niewiele brakowało, a z jego powodu, być może byłyby konieczne uzupełniające wybory do Sejmu. Kiedy z obrad wyrzucił go marszałek Marek Kuchciński, posłowie trzech partii opozycyjnych Platformy, Nowoczesnej i PSL rozpoczęli strajk okupacyjny.

Cała ich gromada stanęła wokół mównicy na dużej sali obrad plenarnych i powiedzieli – mimo, iż większość to lewacy i ateiści, a szczególnie to ta Pomaska - że się stąd za Boga nie ruszą. Chyba, że Kuchciński pójdzie na kompromis, tzn. przywróci Szczerbę do obrad. – Co to za kompromis? – poszedł po rozum do głowy marszałek. – Oni chcą, żebym skapitulował. Podniósł rączki do góry i się poddał. Wywiesił białą flagę. Nie ma mowy.

Tymczasem w sali plenarnej trwał cyrk. Dołączył do niego wykluczony z obrad poseł Szczerba. Nie złamał epizodycznego prawa sformułowanego wobec niego przez marszałka, bo nie było obrad.

Zaraz, zaraz. Dopiero teraz się połapałem, że nie wszyscy wiedzą, za co marszałek Kuchciński pozbawił posła Szczerbę szans na udział w debacie i głosowaniu o budżecie na 2017 rok. Kiedy rozpoczęła się debata nad ustawą budżetową, posłowie Platformy i Nowoczesnej skupili się na wykrzykiwaniu haseł o wolności mediów. Okrzyki wyrażały protest przeciwko zmianom zasad poruszania się w Sejmie dziennikarzom, jakie zaproponował PiS. Wielokrotne wezwana posłów opozycji, by rozpocząć od debaty budżetowej nie były uwzględniane. Kiedy na mównicę wszedł Szczerba, rozpoczął od show. Najpierw jak za czasów komuny podniósł dwa palce do góry w kształcie litery V, tak jak kiedyś, kiedy był to znak hasła „Solidarność zwycięży”. Co to miało znaczyć tylko on wie. Miał w rękach dużą kartką z widocznym z każdego miejsca w sali wypisanym hasłem: „Wolne media”. Gdy marszałek zwrócił mu uwagę, aby przystąpił do wypowiedzi merytorycznej na temat budżetu, z ironią, przy aplauzie Platformy i Nowoczesnej powiedział w tonie pełnej pobłażliwości: - „Panie marszałku kochany”. Zachował się po prostu jak prawdziwy bohater. Prawdopodobnie Marszałek Kuchciński zdecydował o pozbyciu się posła Szczerby. Wtedy zaczął się bojkot w wykonaniu opozycji. Mowa ciała niektórych z nich dopuszczała możliwość rezygnacji z mandatu posła. Ostatecznie do późnej nocy nikt nie zrezygnował z posłowania. W tym także Szczerba Michał.

Muszę powiedzieć, że poseł Szczerba jest wyjątkowo agresywnym i denerwującym człowiekiem. Pamiętam jego zachowanie w programie telewizji publicznej podczas dyskusji przy udziale innych uczestników. Kiedy miał odmienne zdanie niż inni, przerywał im w pół zdania, nie dopuszczał ich do wypowiedzi, wykrzykiwał swoje opinie na granicy awanturnictwa.

Dlatego dziwię się, że właśnie jemu Platforma powierzyła przygotowanie i przeprowadzenie prowokacji. A może to był jego samozwańczy krok?

Jerzy Jachowicz/sdp.pl