Właśnie przegłosowana została rezolucja w sprawie Covid-19. Sama inicjatywa wydaje się jak najbardziej słuszna, ale znalazły się w niej też zapisy o głosowaniu korespondencyjnym w Polsce oraz zapisy o warunkach dotyczących aborcji oraz edukacji seksualnej w Polsce, co z epidemią z kolei nie ma zupełnie nic wspólnego.

Jak pisze portal TVP.info:

- Treść projektu uzgodniły między sobą cztery europarlamentarne frakcje: Europejska Partia Ludowa, Socjaliści i Demokraci, liberałowie i Zieloni.

Do uchwał rezolucji krytycznie odnieśli się europosłowie PiS, którzy napisali m.in.:

- Z przykrością stwierdzamy, że nie jest to rezolucja tylko o walce z pandemią i jej skutkami, ale dokument, który wyraża stałe obsesje Parlamentu Europejskiego i większości, która rządzi Unią Europejską

Chodzi mianowicie o fakt, że w rezolucji zostały umieszczone zapisy o głosowaniu korespondencyjnym oraz na temat aborcji, co powoduje „stygmatyzację Polski”.

Europosłowie Zjednoczonej Prawicy dalej piszą w tym samym dokumencie:

- Jeszcze bardziej absurdalne i pozbawione wyczucia jest przyjęcie poprawki potępiającej Polskę za rzekome ograniczenia aborcji i edukacji seksualnej. Jest to nie tylko niezgodne z prawdą, ale także zupełnie bez związku z rezolucją i pokazuje ideologiczne zacietrzewienie większości Parlamentu, która nie odpuści żadnej okazji, aby określić swoje stanowisko w tych sprawach, nawet za cenę podziałów, których powinniśmy w tych czasach unikać

Z kolei Jacek Saryusz-Wolski stwierdził:

- Klasyczny atak polityczny bez podstaw, mający na celu szkodzenie i wsparcie opozycji w Polsce

Dodał też na temat działań unii w stosunku do Węgier i Polski, ponieważ na Węgrzech stan wyjątkowy wprowadzono a w Polsce nie. Europoseł PiS stwierdził:

- Śmieszne, ponieważ autorzy stawiają się w roli oceniających, czy polska Konstytucja jest dobrze, czy źle stosowana, a w kolejnym paragrafie – 37 – grożą, żeby Komisja oceniła i ewentualnie użyła wszelkie narzędzia, wręcz sankcje, w tym budżetowe, po to, żeby bronić demokracji i rządów prawa, i o to, żeby KE powtórnie uruchomiła Art. 7 przeciwko Polsce. Jest równoległy wątek węgierski.

Zauważył również, że każde takie działanie szkodzi wizerunkowo Polsce.

Powiedził:

Tego wszystkiego by nie było, gdyby nie działania polskiej totalnej opozycji. Sformułowania są identyczne z argumentami, które są stosowane w atakach krajowych na wybory prezydenckie i przeciwko rządzącym.


m
p/tt/polskie radio 24