Rząd Izraela zatwierdził dotacje na usługi medyczne, jakie będą obowiązywać w 2014 roku. Między innymi znalazły się tu darmowe aborcje dla kobiet między 20. a 33. rokiem życia, niezależnie od okoliczności, które skłaniają je do zabicia dziecka.

Izraelskie Ministerstwo Zdrowia przeznaczyło na ten cel 4,6 miliona dolarów. Dzięki temu uda się przeprowadzić około 6,300 aborcji tym kobietom, które nie byłoby stać na taki wydatek. Średni koszt aborcji w Izraelu to 730 dolarów.

W minionym roku 20 tysięcy kobiet otrzymało w Izraelu pozwolenie od szpitali na aborcję, jak podaje Efrat, organizacja zajmująca się odwlekaniem kobiet od decyzji o zabiciu dzieci.

Dotychczas rząd fundował aborcje wyłącznie kobietom poniżej 19. i powyżej 20. roku życia; dodatkowo tylko wówczas, gdy dziecko było poważnie chore, życie matki było zagrożone, albo ciąża była wynikiem gwałtu. Jeżeli kobieta uważała, że urodzenie dziecka wywoła u niej problemy psychiczne lub emocjonalne, musiała sama płacić za aborcję.

Ruth Tidhar z organizacji Efrat powiedział, że polityka izraelskiego rządu stała się całkowicie niespójna. Z jednej strony państwo oferuje płatny urlop macierzyński, aktywnie wspiera przedszkolną edukację dzieci; w żaden sposób nie funduje nawet antykoncepcji. A z drugiej strony uboższym kobietom oferuje darmową aborcję bez poważnej przyczyny.

Nową linię rządu skrytykował też rabin David Stav, przewodniczący Tzoharu, jeden z organizacji rabiniczynych. W wywiadzie telewizyjnym dla Arutz Sheva powiedział, że państwowe fundowanie aborcji jest „niemoralne”, jeżeli aborcja ma wynikać nie z poważnych problemów zdrowotnych, a indywidualnej decyzji matki. Dodał, że takie działanie jest niezgodne z prawem żydowskim.

Pac/charismanews