Tuż po wydarzeniach z 11 listopada, portal glogow.naszemiasto.pl poinformował, że miejscowe lewackie grupy mobilizowały się przed Marszem Niepodległości: „Wśród chuliganów odpowiedzialnych za wywołanie zamieszek podczas Marszu Niepodległości w Warszawie najprawdopodobniej nie było mieszkańców woj. śląskiego. Wiadomo jednak, że tutejsze środowiska lewicowe mobilizowały swoje siły, by blokować warszawski marsz, w którym brali udział m.in. przedstawiciele skrajnej prawicy” – czytamy na stronach lokalnego portalu.

 

Jak widać, głogowscy kibice nie stanowią większego problemu dla lokalnej społeczności. W podobnym tonie wypowiada się nadkom. Bogdan Kaleta z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie, który w rozmowie telefonicznej przyznał, że policja głogowska nie ma „jakichś ekstremalnych sytuacji z udziałem kibiców”.  - Mieliśmy sytuację w której naruszono prawo przy okazji jednego lub dwóch meczów, poradziliśmy sobie z tym bez większego problemu, nie było żadnych większych szkód – mówi portalowi Fronda.pl oficer.

 

Jednak na moje pytania, dotyczące monitorowania środowisk kibicowskich po Marszu Niepodległości, funkcjonariusz odpowiada niechętnie. - Sytuację mamy pod kontrolą. Siłą rzeczy nie mogę Panu odpowiedzieć na to pytanie. Przy tego typu imprezach, jeżeli są zadania dla policjantów z całego kraju wobec określonych grup, to wykonujemy to zgodnie z tym, co policja ma robić. Jakieś rozpoznanie robimy, natomiast w szczegóły wchodzić nie mogę – tłumaczy nadkom. Kaleta.

 

Rąbka tajemnicy uchyla w rozmowie z portalem Fronda.pl Paweł Chruszcz, rzecznik klubu Chrobry Głogów: - Policja zwróciła się z prośbą o przedstawienie imiennej listy uczniów gimnazjum, noszących szaliki, czapeczki czy koszulki klubów piłkarskich. To śmieszne, że funkcjonariusze upatrują niebezpieczeństwo w nastoletnich dzieciakach, zamiast zajmować się prawdziwymi zagrożeniami – mówi Chruszcz. - Nie jestem zwolennikiem stadionowego łobuzerstwa, ale według mnie wysiłki policji są niewspółmierne do sytuacji na stadionach, na których obecnie jest spokojnie.

 

Na moje pytanie, czy rzeczywiście komenda w Głogowie zwróciła się do dyrekcji o sporządzenie imiennej listy uczniów, którzy wzbudzają zainteresowanie funkcjonariuszy, Oficer Prasowy KPP Głogów odpowiada dosyć enigmatycznie: „Według posiadanej przeze mnie wiedzy, głogowska policja nie zwracała się z taką prośbą. Rozpoznanie i monitoring zjawisk społecznych, policjanci prowadzą  na zasadach określonych w ustawie o policji”.

 

fot.
Czy taka akcja mogła być przeprowadzona bez wiedzy rzecznika? Dlaczego funkcjonariusz, pełniący odpowiedzialną funkcję w głogowskiej policji, nie zaprzecza naszym informacjom, nie potwierdza ich, ale zasłania się „posiadaną wiedzą”. Takie sformułowanie wprowadza pewien cień niepewności, tym bardziej, że na temat innych działań Komendy Powiatowej Policji w Głogowie nadkom. Bogdan Kaleta wypowiada się dość wyczerpująco: „Policjanci prowadzą ogólnopolskie działania pod nazwą " KIBIC przez duże K". Jest to seria spotkań z młodzieżą na terenie szkół powiatu głogowskiego, podczas których przekazywane jest szereg informacji dotyczących konsekwencji prawnych i społecznych związanych z łamaniem prawa w trakcie imprez masowych” – tłumaczy funkcjonariusz. „Policjanci zajmują się również problemem zachowań kibiców, poza impreza masową. W trakcie spotkań z młodzieżą omawiana jest problematyka związana z tzw. ustawkami. Wyjaśniamy młodzieży takie zagadnienia jak bójka, pobicie, wymuszenie rozbójnicze, groźby karalne czy też stalking. Współpraca ze szkołami nie ma formy instytucjonalnej.  Ponadto w dniach od 9 do 13 grudnia głogowska policja prowadzi zajęcia w formie warsztatów, skierowane do uczniów gimnazjalnych, szkół średnich oraz studentów” – można przeczytać w mailu, jaki otrzymałem od wspomnianego oficera.

 

Tyle przedstawiciel policji. Natomiast sprawa tajemniczego polecenia dla dyrekcji szkoły, to nie jedyny przypadek. Po Marszu Niepodległości do mieszkania jednego z Głogowian o godz. 7 rano zawitali funkcjonariusze policji. Facet po 30. nie należy do żadnej organizacji i nie ma niczego wspólnego z subkulturami. Jego jedyną „winą” był fakt, że wybierał się 11 listopada do Warszawy. – Sama rozmowa była bardzo krótka. Funkcjonariusze ubrani po cywilnemu pokazali mi „blachy” i zapytali o ludzi, którzy jechali z Głogowa na marsz. Tyle, że nie jechałem z tego miasta, ale z zupełnie innego zakątka Polski. Zresztą nie mam szerszych kontaktów ze środowiskiem, które wybierało się na Marsz Niepdległości z Głogowa – tłumaczy mój informator, który pragnął zachować anonimowość. – Wiele wskazuje na to, że funkcjonariusze chcą inwigilować i dobrać się do takich środowisk. Tak mi się wydaje. Tym bardziej, że prosili mnie o poufność, zawarliśmy taką „dżentelmeńską umowę”. Dlatego teraz proszę o anonimowość – mówi mężczyzna.

 

On również słyszał o akcji policji ws. nieletnich kibiców. Informacje szybko się rozchodzą, zwłaszcza, że niektórym nauczycielom nie spodobała się „prośba” policjantów. Mój rozmówca nie wierzy jednak w to, że funkcjonariusze kiedykolwiek przyznają się do takich działań. Potwierdza, że sytuacja w której wczesnym rankiem do mieszkania pukają „tajniacy” jest nienormalna, ale nie chce o tym mówić z „otwartą przyłbicą”. Boi się późniejszych nieprzyjemności ze strony policji. Jedyne, na co się zgadza, to podanie miasta w którym doszło do tak specyficznej sytuacji. Nie jest to odosobniony przypadek.

 

W całej sprawie zastanawiający jest fakt, że przedstawiciel głogowskiej policji nie zaprzeczył stanowczo naszym informacjom, natomiast wcześniej stwierdził, że o szczegółach monitorowania określonych grup nie może mówić. Z jego wypowiedzi wynikało, że sprawa dotyczy całego kraju.

 

Gdy zajmowałem się tematem grup satanistycznych, które mają na swoim koncie zabójstwa, podinsp. Grażyna Puchalska, przedstawicielka Komendy Głównej Policji powiedziała, że policja nie posiada danych statystycznych, dotyczących przestępczości tych środowisk. Ponadto pani podinspektor stwierdziła: „Z doświadczeń Policji wynika, że do takich przestępstw, zwłaszcza tych najpoważniejszych  dochodzi bardzo rzadko, wręcz incydentalnie. Policja nie monitoruje zachowań żadnego obywatela - bez względu na jego światopogląd i uznawane wartości. Dopóki nie wchodzi on w konflikt z prawem, nie mamy podstaw do jakiegokolwiek monitowania. Natomiast, jeśli pojawia sie podejrzenie popełnienia przestępstwa, to Policja wykonuje swoje ustawowe zadania - zgodnie z przepisami i procedurą”.

 

W tym miejscu należy postawić pytanie, w jaki sposób w konflikt z prawem weszli uczniowie gimnazjum, noszący czapeczki czy szaliki ukochanych drużyn, skoro sam rzecznik głogowskiej policji mówi, że funkcjonariusze nie mieli do czynienia z „ekstremalnymi sytuacjami” na stadionach, a lokalne media bardziej zwracają uwagę na lewackie grupy, niż kibiców? Dlaczego Oficer Prasowy KPP w Głogowie zarzeka się, że o szczegółach kontroli mówić nie może, skoro sprawa może dotyczyć ludzi młodych, którzy jeszcze nie weszli w konflikt z prawem?

 

Brak jednoznacznych odpowiedzi ze strony funkcjonariuszy tylko pogłębia cień niepewności…

 

Aleksander Majewski