Parlament wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej Inguszetii zakazał stawiania nowych pomników Stalina, rozwieszania plakatów i innych materiałów z jego podobizną. W tym samym czasie, coraz więcej Rosjan uważa Josifa Wisarionowicza za swojego bohatera.

Zgromadzenie Narodowe tej północnokaukaskiej republiki autonomicznej nowe prawo prowadziło w środę, w związku z obchodami 73-ej rocznicy rozpoczęcia deportacji Inguszy. Przymusowe przesiedlenie narodów Kaukazu odbyło się na polecenie wywodzącego się z tego regionu Stalina. Teraz doczekał się on dziejowej sprawiedliwości i sam został wysiedlony z Inguszetii dekretem pod tytułem „O zakazie uwieczniania pamięci o Stalinie na terenie Republiki Inguszetii”.

Jak podaje agencja TASS, nowe prawo zostało przyjęte w pierwszym czytaniu. „Za” głosowali wszyscy deputowani.

Nowe prawo zakazuje stawiania pomników Stalina, nazywania jego imieniem miast, wsi, ulic i instytucji. Nielegalne jest też umieszczanie w przestrzeni publicznej i budynkach administracji takich jego podobizn, które mogłyby budować pozytywny wizerunek dyktatora.

„Świętokradztwem jest czynienie bohaterem, stawianie pomników człowieka, który jest odpowiedzialny za deportację dziesiątek narodów. Tyrana, za czasów którego rozstrzelano i wtrącono do więzień dziesiątki tysięcy inteligentów i wojskowych” – powiedziała TASS Marjam Armijewa, przewodnicząca komitetu do spraw samorządności i polityki narodowościowej.

23 lutego 1944 roku na terenie republiki Czeczeno-inguskiej rozpoczęła się akcja deportacyjna, a w ramach której do Azji Środkowej przesiedlono około pół miliona Inguszy i Czeczenów. Do domu mogli wrócić dopiero trzy lata po śmierci Stalina, gdy w 1956 roku władze ZSRR przyjęły dekret o „Zdjęciu ograniczeń dotyczących przesiedlenia specjalnego z Czeczenów, Inguszy, Karaczajewców i członków ich rodzin.”

Gdy w Inguszetii deputowani odwracają się od Stalina, w innych częściach Rosji, oraz na Białorusi, mieszkańcy patrzą na niego coraz bardziej przychylnie. Według badań przeprowadzonych w lutym 2017 roku przez centrum Lewada, aż 46% Rosjan odnosi się w stosunku do zmarłego dyktatora z sympatią lub czcią. Socjolodzy twierdzą, że jest to najwyższy wynik od 16 lat.

Z kolei na białoruskiej Linii Stalina tej zimy sprzedawano pamiątki i słodycze z podobiznami Wodza. Władz i deweloperów nie interesuje tez los ofiar stalinizmu, które leżą na cmentarzu w Kuropatach. Trwają tam prace budowlane, które starają się powstrzymać aktywiści Młodego Frontu, pilnując cmentarza dniem i nocą, przykuwając się do maszyn budowlanych. W Kuropatach prawdopodobnie leżą zabicie przez NKWD polscy oficerowie z tak zwanej „Białoruskiej listy katyńskiej”.

kk/Belsat.eu