W Niemczech - za pieniądze podatników - opublikowano poradnik dla nauczycieli, który ma im pomóc tropić skrajnie prawicowe postawy wśród rodziców dzieci. Jak? Jeżeli dziewczynka chodzi do szkoły lub przedszkola w sukienkach i ma warkocze, to znaczy, że jej rodzice są prawdopodobnie skrajnie prawicowymi wyznawcami ideologii volkizmu. Należy zaprosić ich zatem na rozmowę edukacyjną.

Poradnik został wydany przez Fundację Amadeu-Antonio, a wstęp napisała do niego minister rodziny, Franziska Giffey z SPD. ,,Przeżyawmy znaczący wzrost ruchów prawicowo populistycznych'' - ostrzega Giffey. Jak wskazuje, jest ,,ważne, by wczesną edukację kształtować w sposób demokratyczny''.

Podejrzane u dzieci jest:

- w przypadku dziewczynek, gdy noszą sukienki i warkocze, a rodzice w domu zachęcają je do wykonywania zajęć domowych;
- w przypadku chłopców, gdy rodzice kładą nacisk na ich rozwój fizyczny.

Nauczyciel, który zaobserwuje u dzieci takie zjawiska, powinien zaprosić rodziców "na osobistą rozmowe", podczas której zostanie im "wyjaśnione", że "autorytany i stereotypowy płciowo stylwychowania ogranicza różnorodne możliwości dzieci".

Według poradnika należy też reagować, jeżeli znajdą się rodzice wyrażający obawy, że w klasie spadnie poziom nauczania z powodu obecności dzieci uchodźców. Takim rodzicom należy "wytłumaczyć", że "ich niepokoje są nieuzasadnione", ponieważ dzięki osiągnięciom "pedagogiki migracyjnej" jest jakoby "wiadome", iż to nieprawda.

Na tym nie koniec. W podręczniku opisuje się też przypadek matki, która narzeka, że jej synkowi... pomalowano w przedszkolu paznokcie. Jeżeli kobieta mówi o ,,bzdurach gender'' i ,,seksualizacji dzieci'', jest to znak, że ,,porusza się lub jest zakorzeniona w kontekście (neo)prawicowych lub fundamentalistycznych ideologii''. Należy zaprosić ją na rozmowę, ale dobrze się do niej przygotować, bo może być ,,burzliwa''; należy zwrócić matce uwagę na ,,prawo do swobodnego rozwoju osobowości'' dziecka.

Zdaniem polityków CDU poradnik jest skandaliczny i przypomina żywcem metody stosowane w NRD. Próbuje się w nim stygmatyzować dzieci i rodziców, a w dodatku wpłynąć na sposób wychowania potomstwa, próbując dokonać swoistej "reedukacji" rodziców. Według chadecji minister Giffey w sposób zdecydowany "przekroczyła dopuszczalne granice", bo omawiany poradnik jest w istocie "podręcznikiem szpiegowania rodziców" i próbą wpływania na ich poglądy polityczne. "Broszura, która ma zwalczać stereotypy, sama wzmacnia inne" - przekonuje na przykład Nadine Schön.

Jak dodaje, poradnik jest też zafiksowany na ,,prawicowo ekstrmistycznych'' rodzinach, nie wpadając w ogóle na pomysł opisania problemów... rodzin lewicowo ekstremistycznych. Schön nie ma wątpliwości, że minister Giffey naruszyła "wolnościowo-demokratyczny porządek" w Niemczech.

hk/Welt.de