Arcybiskup, który 22 lutego zostanie oficjalnie kardynałem, został zaatakowany przez międzynarodowe media za wypowiedź, której udzielił dla hiszpańskiej gazety: „Homoseksualizm jest upośledzoną formą ekspresji seksualnej, ponieważ [seks] ma strukturę i cel, którym jest prokreacja”.

Tymczasem „homoseksualista, który nie może osiągnąć prokreacji, ma defekt. Nasze ciała mają wiele defektów. Ja mam nadciśnienie tętnicze, defekt, który staram się naprawić jak tylko mogę” – powiedział arcybiskup.

„Nazwanie homoseksualizmu defektem to nie jest obraza. To pomocne, bo w wielu przypadkach homoseksualizmu jest możliwa naprawa i stanie się normalnym, jeśli zastosować odpowiednie leczenie” – dodał kardynał-elekt.

Bardzo ostro zareagowała jedna z wiodących grup homoseksualnych Hiszpanii, Colegas. Początkowo wezwali arcybiskupa do spotkania, by „z pierwszej ręki poznać nasze troski i problemy oraz [dowiedzieć się], że takie stwierdzenia mogą być wyłącznie rezultatem ignoracji i dezinformacji”.

„Takie stwierdzenia powodują tylko ból i cierpienie wielu wiernych” – uznała grupa i zaleciła arcybiskupowi dużo tolerancji.

Na tym homoseksualiści jednak nie poprzestali. Colegas złożyła skargę na kardynała-elekta twierdząc, że złamał 510 artykuł hiszpańskiego kodeksu karnego. Ich zdaniem grozi mu grzywna lub kara nawet trzyletniego pozbawienia wolności. Powód? Nawoływanie „do nienawiści i przemocy”.

Przewodniczący Colegas Antonio Ferre powiedział, że przedstawiciele Kościoła nie mają prawa mówić o dewiacjach seksualnych, bo sami „ukrywali przypadki wykorzystywania dzieci i pedofilii”.

Hiszpańscy homoseksualiści próbują zamknąć usta katolikom wszystkimi sposobami. Ich zdaniem mówienie oczywistej prawdy to nawoływanie do „nienawiści”. Miejmy nadzieję, że hiszpański sąd zachowa zdrowy rozsądek i oddali tę skandaliczną skargę.

Pac/lsn