Po opublikowaniu skandalicznego spotu, w którym jest bardzo wyraźna aluzja do tragedii smoleńskiej i drwina z ofiar katastrofy, na głowę Hołowni spadła cała lawina krytyki z różnych stron.

Najpierw próbował się tłumaczyć następująco:

- Nie przyszłoby mi do głowy, by sprawdzać gatunki drzew w moim spocie. Niektórym przyszło. To nie ja kpię z katastrofy smoleńskiej, która była dla mnie wielkim osobistym wstrząsem. To oni z niej kpią. Zawsze będę miał w sercu pamięć ofiar, wśród których było wielu moich znajomych

Po ogromnej fali krytyki spot Hołowni został usunięty z sieci, a sam Hołownia na swoim profilu na FB napisał między innymi:

- Kiedy zdecydowałem się wejść do polityki, postanowiłem sobie, że nic się u mnie nie zmieni: nigdy nie będę szedł na kompromisy z prawdą, a rzeczy proste będę mówił prosto, a nie zawijał w retoryczno - strategiczne wygibasy.

Dlatego dziś mówię po prostu: przepraszam.

Na koniec dodał:

- Kampania trwa dalej. Jutro chcę Wam przedstawić nową wizję prezydentury, mój pomysł na Polskę. Na to, co teraz przed nami.

Można by to chyba skwitować stwierdzeniem, że według Hołowni nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. Szkoda słów po prostu!

mp/fb