Agnieszka Holland pogubiła się w narracji. Udzieliła wywiadu „Tygodnikowi Powszechnemu”, w którym odniosła się do osoby o. Tadeusza Rydzyka. Być może to właśnie fakt niespójności przekazu samego pisma sprawił, że reżyserka nie wiedziała, czy atakować duchownego, czy jednak go chwalić. Postawiła więc na pluralizm we własnych poglądach.

Agnieszka Holland mówiła w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” o swoim filmie „Kobieta samotna”. Film z 1981 roku opowiada o kobiecie zawiedzionej przez wszystkich – „zarówno ludzi solidarności, jak i działaczy PZPR”. Reżyserka opowiadała, że tlił się w niej wtedy „rodzaj buntu przed zachwytem Solidarnością i nieuświadomieniem, że tworzy się właśnie kolejna elita”.

Tutaj reżyserka postanowiła zrobić ukłon w stronę dzieła o. Tadeusza Rydzyka.

- „Zresztą w III RP okazało się, że ludzie, którzy są za burtą, nie mają się do kogo zwrócić. Aż do roku 1991 – powstania Radia Maryja. Nagle okazało się, że tam mogą szukać pocieszenia”

- opowiadała.

Stwierdziła, że współczesna „samotna kobieta” mogłaby znaleźć „drogę do Rodziny Radia Maryja”.

- „Bo nie chodzi tylko o to, by słuchać radia, ale by zebrać się, porozmawiać, podzielić, pobyć. To terapeutyczne formy wspólnotowości, których w latach 80. kobieta była pozbawiona. A dziś, poza Rydzykiem i paroma innymi, również Kościół nie wymyślił, jak zagospodarowywać tę silną potrzebę wspólnoty”

- mówiła.

Reżyserka najwyraźniej zreflektowała się, że tak wychwalać o. Rydzyka jej nie wypada i postanowiła zaatakować redemptorystę.

- „Rydzyk to człowiek, który ma na sumieniu mnóstwo złego, jest bezwzględnym szkodnikiem, skorumpował ogromną część klasy politycznej, i Kościoła. Jego biznesowe działania są co najmniej mocno podejrzane”

- oskarżała.

Przyznała mimo wszystko, że nie można odmówić o. Tadeuszowu Rydzykowi tego, iż „to on, a nie demokratyczna Polska, odpowiedział na potrzeby ludzi spoza nawiasu sukcesu”.

kak/Tygodnik Powszechny