A przeprosiny, jak sam opisuje, odnoszą się do słów wypowiedzianych o arcybiskupie Hoserze. - Powiedziałem między innymi: „Na miłość boską, niech odpuści! Niech przestanie być księciem, bufonem, niech przestanie być kimś, kto chce udowodnić swoją rację.” Właśnie tych słów się wstydzę i za nie przepraszam przede wszystkim abp Henryka Hosera, a następnie każdego z odbiorców mojej wypowiedzi – wyjaśnia dominikanin.

I dodaje, że intencją tej wypowiedzi „miał być apel o nieprzyjmowanie postawy wyniosłości wobec podwładnego, a w żadnym razie chęć ubliżenia arcybiskupowi'. - Jednak swoboda moich słów przyniosła dokładnie odwrotny skutek od zamierzonego. Prosząc adwersarzy wspomnianego sporu o pokorę sam werbalnie jej zaprzeczyłem. Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak szczere przeprosiny, prośba o miłosierdzie i nieżywienie wobec mnie urazy za zbytnią rozwiązłość języka – uzupełnił.

Na koniec zaś zapewnił, że nikt nie wywierał na niego nacisków. - Powyższe słowa podyktowała mi szczera skruch, kiedy dzięki innym odkryłem swój błąd – dodał.

Oświadczenie ojca Pawła Gużyńskiego przesłane do TVN24:

Najtrudniej jest kontrolować samego siebie i być wobec siebie krytycznym. Dlatego dziękuję moim braciom w zakonie, że słusznie zwrócili mi uwagę na całkowitą niestosowność słów, jakie wypowiedziałem w telewizyjnym komentarzu dla stacji TVN24, który dotyczył sporu pomiędzy ks. Lemańskim a arcybiskupem Hoserem.

Powiedziałem między innymi: „Na miłość boską, niech odpuści! Niech przestanie być księciem, bufonem, niech przestanie być kimś, kto chce udowodnić swoją rację.” Właśnie tych słów się wstydzę i za nie przepraszam przede wszystkim abp Henryka Hosera, a następnie każdego z odbiorców mojej wypowiedzi.

Jej intencją miał być apel o nieprzyjmowanie postawy wyniosłości wobec podwładnego a w żadnym razie chęć ubliżenia arcybiskupowi. Jednak swoboda moich słów przyniosła dokładnie odwrotny skutek od zamierzonego. Prosząc adwersarzy wspomnianego sporu o pokorę sam werbalnie jej zaprzeczyłem. Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak szczere przeprosiny, prośba o miłosierdzie i nieżywienie wobec mnie urazy za zbytnią rozwiązłość języka.

Przezornie dodam, że nie wywarto na mnie żadnego nacisku „z góry”, abym się pokajał. Powyższe słowa podyktowała mi szczera skruch, gdy dzięki życzliwym uwagom innych odkryłem swój błąd.
o. Paweł Gużyński OP

TPT/sm/naTemat.pl/TVN24