Tomasz Wandas, Fronda.pl: Szymon Hołownia mówi, że konferencja prasowa KEP dotycząca pedofilii, to porażka – inni mówią o przełomie, jak jest Pana zdaniem?

Grzegorz Górny, były redaktor naczelny kwartalnika „Fronda”, obecnie publicysta "Sieci" : Myślę, że ta konferencja biskupów to pierwszy krok w dobrym kierunku. Należy to traktować, tak jak określił to ksiądz Adam Żak, jako „badanie pilotażowe”. Oznacza to więc, że będą podejmowane dalsze kroki w tej sprawie. Z tego, co wiem, największe zastrzeżenia budził fakt, że nie przedstawiono żadnych danych sprzed 1990 roku. Wiąże się to z faktem, że w czasach komunistycznych takich rzeczy nie zapisywano, nie dokumentowano, ponieważ Kościół znajdował się wtedy na celowniku władz komunistycznych i służb bezpieczeństwa i obawiał się, że tego typu przypadki mogą być wykorzystywane przez władze jako amunicja przeciwko niemu, więc wolano nie zostawiać po tym pisemnego śladu, lecz załatawiać te sprawy po cichu. Sam słyszałem o księżach wydalanych wówczas ze stanu kapłańskiego za molestowanie, ale śladu po tym w archiwach nie ma.

Jakie konkretne kroki powinny zostać podjęte by zwalczyć pedofilię, która wykracza poza ramy Kościoła? Redaktor Paweł Lisicki, mówi o tym, że powinna powstać instytucja niezależna od biskupów, która zwalczyłaby problem i przyczyniła się do odbudowania na nowo autorytetu Kościoła.

Po pierwsze, musimy wziąć pod uwagę, że przypadki tego typu, które wydarzyły się w Kościele, stanowią 0,03% (trzy promile) wszystkich przypadków. Takie są dane m.in. z USA i Polski). Jeżeli chcemy więc walczyć z problemem pedofilii jako takim, to nie możemy się tylko i wyłącznie koncentrować na 0,03% tego typu przestępstw, tylko na całości zjawiska. Wówczas wymagałoby to kompleksowych działań ze strony państw i organizacji międzynarodowych. Natomiast inna jest sprawa, jeżeli chcemy walczyć z pedofilią tylko w Kościele. Tutaj ścierają się dwie koncepcje. Jedna mówi, żeby ciężąr walki z tą plagą przejęły instytucje kościelne a inna, żeby sprawę oddać osąd instytucji świeckich niezależnych od Kościoła. Na przykład biskupi amerykańscy w zeszłym roku podczas konferencji w Baltimore chcieli podjąć decyzję, żeby zajmowała się niezależna od Kościoła świecka komisja. Był już gotowy document, w przeddzień konferencji nadszedł sygnał z Watykanu od Franciszka, który nakazał im wstrzymać też procedurę i zabronił podejmowania jakiejkolwiek decyzji z zaleceniem, by poczekali do watykańskiego szczytu na temat ochrony nieletnich, który – jak wiemy – odbył się w lutym. Podczas tego szczytu Franciszek zadecydował, że ta sprawa nie może zostać jednak oddana świeckim instytucjom.

Czego konkretnie dotyczył wspomniany przez Pana szczyt?

Watykańskie spotkanie zdominowane zostało przez jedną koncepcję, a mianowicie, że czynnikiem odpowiedzialnym za pedofilię w Kościele jest klerykalizm. Natomiast w ogóle w czasie tej konferencji nie wybrzmiał argument, że zdecydowaną większość przypadków, czyli 80% pedofilii wśród duchownych, stanowią przypadki homoseksualne. W tym kontekście kardynał Burke, kardynał Brandmüller czy kardynał Müller zwracali uwagę, że pierwszym krokiem w walce z pedofilią wśród duchowieństwa musi być uporanie się z problemem homoseksualizmu, użyli nawet takiego zwrotu: z „mafią homoseksualną” w Watykanie i Kościele, która sprawia, że istnieje zmowa milczenia wokół problemu gejowskiego. Mamy bowiem do czynienia rzeczywiście z nadreprezentacją przedstawicieli tej orientacji seksualnej wśród sprawców czynów pedofilskich wśród duchownych, ponieważ (jak już wcześniej mówiłem) stanowią oni około 80% sprawców w krajach zachodnich, natomiast w Polsce – według ostatniego raportu – około 60%. Jest to przytłaczająca nadreprezentacja, dlatego, że homoseksualiści zaledwie stanowią 1-2% społeczeństwa.

Jeśli chodzi o Polskę, to dlaczego dopiero teraz ma miejsce tego typu konferencja, dlaczego dopiero teraz widoczna jest inicjatywa biskupów? I szerzej, na świecie dlaczego dopiero teraz mówi się, że jest nadzieja ze papież Franciszek zajmie się problemem, skoro problem pedofili istnieje chyba tak długo jak świat?

Niewątpliwie sprawa nabrała gwałtownego przyspieszenia od sierpnia zeszłego roku, kiedy arcybiskup Carlo Maria Vigano ogłosił swój słynny list otwarty do Franciszka, w którym odsłaniał pewne kulisy funkcjonowania lobby gejowskiego oraz tuszowania afer homoseksualnych w Kościele. Właśnie pod wpływem tego wydarzenia Franciszek zwołał watykański szczyt. To wydarzenie zdominowało również zeszłoroczną konferencję Konferencji Episkopatu w Baltimore w Stanach Zjednoczonych i ewidentnie zdopingowało inne Kościoły lokalne do zajęcia się tą sprawą. Przypomnieć jednak trzeba, że pierwszym, który stworzył procedury kościelne umożliwiające walkę z pedofilią wśród duchowieństwa, był w 2001 roku Jan Paweł II. Podczas lutowego szczytu watykańskiego biskupi z całego świata cały czas to wyraźnie podkreślali. Bardzo zdecydowanie walczył też z tą plagą Benedykt XVI, który zdymisjonował około osiemdziesięciu biskupów i usunął z szeregów kapłaństwa około ośmiuset księży. Na konto Franciszka należy natomiast zapisać zdymisjonowanie całego episkopatu w Chile, co także wpisuje się w ten model walki z nadużyciami.

To jedna strona, a z drugiej, prezydent Warszawy podpisuje kartę LGBT+ i stara się narzucić edukacje seksualną dzieciom, w tym przedszkolakom – co się dzieje?

Myślę, że strategię, jaka się za tym kryje, ujawnił wiceprezydent Warszawy, zastępca Rafała Trzaskowskiego, Paweł Rabiej, który powiedział, że pierwszym krokiem ma być przyzwyczajenie i oswojenie Polaków z tematyką LGBT, ideologią gender, związkami jednopłciowymi itd., żeby z czasem eskalować żądania i doprowadzić do obdarzenia par jednopłciowych przywilejami małżeńskimi, łącznie z adopcją dzieci. Jest to pewna strategia, która już została nakreślona już w 1987 roku w Stanach Zjednoczonych przez dwóch gejowskich działaczy Marshalla Kirka i Erastesa Pilla. Ci panowie przedstawili plan działania, co zrobić, żeby zmienić nastawienie społeczne wobec homoseksualizmu z negatywnego bądź neutralnego na afirmatywne, i żeby doprowadzić do zmian kulturowych i prawnych, uprzywilejących pary jednopłciowe. Ten scenariusz z 1987 roku został „jota w jotę” zrealizowany w krajach zachodnich, a dzisiaj próbuje się go wcielić także w Polsce.

Rabiej powiedział też „Jestem zwolennikiem małżeństw homoseksualnych, bo jest to rozwiązanie w gruncie rzeczy bardzo konserwatywne” - ocenia i dodaje: „W sytuacji, w której trudno ludziom być ze sobą, nie chcą budować relacji opartej na zaufaniu, tworzenie takich małżeństw sprzyja stabilizacji społecznej” – dodaje wiceprezydent Warszawy. Co Pan o tym sądzi? Co na to Warszawiacy? Polacy?

To stwierdzenie jest pomieszaniem pojęć, dlatego, że w myśli konserwatywnej mieści się wierność idei małżeństwa monogamicznego jako związku kobiety i mężczyzny. Konecpcja par jednopłciowych natomiast kłóci się z prawem naturalnym i antropologią chrześcijańską. Polacy, z których większość jest przywiązana do tradycji katolickiej, dobrze to rozumieją i w większości odrzucają tego typu ideologiczne projekty.

Co na to społeczeństwo? Czy nadal będzie w części głosować na wszystko, nawet na ludzi reprezentujących tak szkodliwe ideologie jak Trzaskowski i Rabiej byle nie PiS, czy może zdąży przyjść opamiętanie zanim będzie za późno?

Spora część wyborców będzie głosować na LGBT lub jakąkolwiek ideologię, byle nie oddać głosu na PiS. Wielu z nich to osoby, które nie kierują się wyborami programowymi, lecz resentymentem opartym na emocjach. Czyli wszystko, byle nie PiS. Myślę jednak, że wielu zreflektuje się i zobaczy, jakie mogą być skutki stawiania na “tęczową koalicję”. Być może nie zagłosują oni na PiS, ale mogą np. na Kukiza. Zmiana sympatii wyborczych w największym stopniu może dotknąć elektorat PSL, który jest raczej konserwatywny obyczajowo. Po zmianie barw tej partii z zielonych na tęczowe, zwolennicy ludowców mogą również przy urnie wyborczej zmienić swe dotychczasowe preferencje.

Dziękuję za rozmowę.