Działacze ruchu Polska 2050 zebrali się dziś w Warszawie na pierwszym kongresie, który wedle wcześniejszych zapowiedzi Hołowni, miał na trwałe zmienić oblicze polskiej polityki. Okazuje się jednak, że podobnie jak było po Campusie Polska Przyszłości ruchu Trzaskowskiego, zadowoleni będą jedynie sympatycy partii rządzącej.

Kongres otworzył szef partii Polska 2050, Michał Kobosko.

- „Mówili, że nie damy rady, bo nie ma nas w Sejmie - jesteśmy na ul. Wiejskiej, mamy koło parlamentarne. Mamy nasze posłanki i posłów, którzy zawstydzają swoją pracowitością pozostałych”

- mówił polityk.

Poinformował też, że w ciągu roku Polsce 2050 udało się zebrać 7,5 mln zł.

Później Hanna Gill-Piątek dyskutowała z prof. Wojciechem Maksymowiczem o różnicach w podejściu prawicy i lewicy do problemu ubóstwa.

Nie zabrakło też słynnego hasła Pawła Kozioła z serialu „Ranczo” – „Wiemy jak to zrobić”.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekonywała, że ruch Polska 2050 „wie jak rozdzielić z szacunkiem państwo od Kościoła, zmodyfikować tak bardzo polityczny Trybunał Konstytucyjny, uzdrowić służbę zdrowia”.

- „Polska 2050 powstała, bo zastanawiałem się, jak zostawić swojej córce lepszy świat. Co mnie obchodzą kadencje rządzących? Moje dziecko nie żyje w rytm kadencji”

- mówił lider ruchu, Szymon Hołownia.

- „Lepszy świat dla pokolenia mojej córki to zielona demokracja, to więcej powietrza, to wspólnota, to solidarność, jeden wspierający drugiego, a co mamy zamiast tego? Stan wyjątkowy na granicach, ale miedzy nami stan wojny”

- dodawał.

Tutaj jednak jego przemówienie zostało przerwane. Na scenę weszli działacze Greenpeace, którzy po krótkiej dyskusji z Hołownią zeszli ze sceny w asyście ochrony.

Polityk przedstawił też zapowiadanego „gościa specjalnego”, który miał zmienić oblicze polskiej polityki. Okazała się nim… aplikacja mobilna „Jaśmina”, która ma umożliwić działaczom ruchu wzajemny kontakt.

kak/wyborcza.pl