Portal Fronda.pl: Reakcją NATO rosyjską agresję jest m.in. przebudowa Sił Odpowiedzi NATO, która zakłada powołanie sojuszniczych sił najwyższej gotowości (Very High Readiness Joint Task Force – VJTF). Mają one reagować na zagrożenie znacznie szybciej, niż zakładała to poprzednia koncepcja. Czy Polacy  mogą czuć się bezpieczni, licząc na takie wsparcie?

Gen. Roman Polko: Wielkość tych sił jest symboliczna, chodzi tylko o jedną brygadę. Siły szybkiego reagowania funkcjonowały już w w 2002 r., i to w znacznie pełniejszym wymiarze. Sam w tym uczestniczyłem, dowodząc 18 Batalionem Desantowo-Szturmowym, dzisiaj Powietrzno-Desantowym. Myślę, że na to co robi Rosja znacznie skuteczniej działa polityka energetycznego, ekonomicznego nacisku, która kiedyś doprowadziła do rozpadu Związku Radzieckiego. Oficjalnie mówi się w Rosji, Chiny będą teraz rosyjskim partnerem handlowym. Jednak dla rosyjskich biznesmenów nie jest to tak oczywiste. Zdecydowanie woleliby współpracować z partnerami z Europy, powrócić do tych relacji. Dokąd Putin będzie u władzy, wydaje się to niemożliwe.  Natomiast jeśli chodzi o nasze szanse w strukturze NATO, to upatrywałbym ich w pozycji, jaką zajmują nasi dowódcy, którzy przejmują dowodzenie siłami specjalnymi NATO. W odpowiedzi na działanie tych zielonych ludzików, to właśnie siły specjalne mają największe możliwości skutecznego działania. Trzeba przy tym podkreślić, że NATO, w żadnym dokumencie nie zobowiązało się tak naprawdę do tego, że  rzeczywiście udzieli Polsce wsparcia w chwili zagrożenia, ta odpowiedź może być symbolicznym wsparciem. Zresztą to już było wiadomo jeszcze przed rozwojem sytuacji na Ukrainie. Poza tym, można podejrzewać, że ta reakcja nie będzie wcale natychmiastowa. Nawet ta brygada sił natychmiastowego reagowania, które będą tu stacjonowały, nie będzie miała  możliwości decyzyjnych, tylko wszystkie decyzje będą musiały przejść żmudny proces politycznych decyzji na szczeblu zbiurokratyzowanej instytucji, jaka dzisiaj jest NATO. Stąd też, nie licząc na naszych sojuszników, musimy sami wzmacniać nasz potencjał obronny.

Na ile realna wydaje się dziś inwazja rosyjska na Polskę?

Putin jest szalony, ale myślę że nie aż tak, bo Polski po prostu nie opłaca mu się okupować. W Układzie Warszawskim, żeby utrzymać NRD, potrzebny był kontyngent 400 tys. radzieckich żołnierzy. Okupowanie Polski w dzisiejszych czasach, gdy Polska jest członkiem NATO z pewnością wymagałoby znaczne większej siły, a Rosja ma problem ogarnięciem sytuacji na Ukrainie.

Czego w przeciągu najbliższych miesięcy możemy się spodziewać w związku z sytuacją na Ukrainie?

W tej chwili trudno mówić o jakimś przesileniu, o jakimś zwrocie akcji w którąkolwiek stronę. W mojej ocenie będziemy mieć cały czas do czynienia z taką właśnie sinusoidą, z badaniem nastrojów. Przy obecnym kierownictwie w Rosji, trudno liczyć na jakieś pozytywne rozstrzygnięcie. Z drugiej Rosja nie ma siły na  eskalowanie tego konfliktu. Jedyne o co gra i będzie grała w najbliższej przyszłości, czego można oczekiwać, to drażnienie NATO, demonstrowanie swojej mocy i destabilizowanie Ukrainy po to aby odsunąć NATO jak najdalej od własnych granic, czy przynajmniej utrzymać  w tych granicach, aby nie dopuścić do tego, żeby Ukraina stowarzyszyła się z NATO  i z Unią Europejską.

Rozm. ed