Z języka greckiego słowo phóbios oznacza strach. Stąd słownik wyrazów obcych określa fobię jako psychiczny uporczywy, chorobliwy lęk przed określonymi przedmiotami lub sytuacjami [1]. Tutaj chodzi o wytwarzanie lęku w świadomości ludzi na tle procesów demograficznych, które wystąpiły po drugiej wojnie światowej – szybkiego przyrostu ludności na naszym globie. Miłośnicy i obrońcy przyrody (których oby było jak najwięcej) w skrajnych jednak postawach walczą z człowiekiem. „Zgłaszane są postulaty uznania osobowej godności zwierząt, którym towarzyszy niechęć, a nawet nienawiść do człowieka. Raz po raz słychać nawoływania do radykalnej redukcji liczby ludności dla dobra Matki Ziemi. Przy czym autorzy tych apeli mają na myśli raczej eliminację innych, a nie siebie. David M. Graber, jeden z liderów organizacji ekologicznej, deklarował: «Staliśmy się plagą dla samych siebie na Ziemi. […] Dopóki homo sapiens nie zdecyduje się powrócić do natury, niektórzy z nas mogą tylko mieć nadzieję, że pojawi się odpowiedni wirus». W domyśle wirus, który wykończy człowieka” [2].

Tym samym tokiem myślenia podąża R. Gere, powołując się na słowa Walta Whiturana: „Czemu nie możemy już być jak zwierzęta, zamiast cały czas borykać się z Bogiem” [3]. Właśnie tu jest nasz ludzki egzystencjalny problem, który zaistniał na początku dziejów człowieka, po jego stworzeniu: rozbudzone pragnienie – „bądźcie jako bogowie, znając dobre i złe” (Rdz 3,5).

Trzeba powiedzieć, iż z podszeptu szatana, człowiek zdecydował, aby być „bogiem” i ustalać normy, co jest dobre i co jest złe. Wśród starożytnych kultur, tych najbliższych początku, jest kultura egipska. „Dla starożytnego Egipcjanina cały świat był pełen rozmaitych bóstw, bogów i bogiń. Szerzył się także kult świętych drzew, zwierząt i ludzi. Zwierzęta uznawano za istoty boskie, a nawet za boskie wcielenia. Niektóre z nich były nawet po śmierci balsamowane; byk z Memfis, baran z Mendes […]. W celu uzyskania osobistego kontaktu z bogami cofnięto się aż do kultu zwierząt, uważanych za ich wcielenie (np. kult byka Apisa utożsamianego z Ozyrysem) [4].

Patrząc na bałwochwalczy kult Egipcjan, Izraelici wyprowadzeni z niewoli pod przewodnictwem Mojżesza, gdy on przebywał na górze Synaj, zwrócili się do Aarona: „Wstań, uczyń nam bogów, którzy by szli przed nami […] I rzekł do nich Aaron: «Pobierzcie nausznice złote z uszu żon i synów i córek waszych i przynieście do mnie». I uczynił lud, co rozkazał, przynosząc nausznice do Aarona. A on wziąwszy je, uformował robotę odlewniczą i uczynił z nich cielca ulanego. I rzekli: «Ci są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wywiedli z ziemi egipskiej»” (Wj 32,1-4). Biskup Tadeusz Pikus, podejmując badanie religijności starożytnych Egipcjan, stwierdza, że „gdy utrzymywano jako świętość jakieś zwierzę, jego karmienie uznawano za czynność sakralną. W Memfis np. zbudowano zagrodę, aby święty byk Apis mógł spełniać swoje czynności i dostarczano mu specjalnej paszy. W Tajum budowano olbrzymią skrzynię dla świętego krokodyla, a kapłani zwyczajowo podążali za gadem, otaczając skrzynię z ofiarami przynoszonymi przez wiernych. W Epidaur natomiast znajdowała się głęboka okrągła wnęka wykuta w skale, z niszą w centrum, gdzie święty wąż mógł być kontemplowany i żywiony bez możliwości ucieczki” [5].

Kult otaczającej przyrody i kosmosu jako wielorakich bóstw był udziałem starożytnych Babilończyków, Greków i Rzymian, przenikał również do Izraelitów, choć ich patriarcha Abraham i prawodawca Mojżesz czcili jednego Boga – Stwórcę wszechrzeczy. Religijni przywódcy Izraela – prorocy i kapłani – zwalczali kult bałwochwalczy, czego wyrazem są słowa: „Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebie-skie uznali za bóstwa, które rządzą światem.

Jeżeli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa, winni byli po-znać, o ile wspanialszy jest ich władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiały ich w podziw, winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, który je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,1-9).

Człowiek jako osoba – istota rozumna i wolna , z otaczającego świata i wewnętrznej refleksji sumienia nad sobą – poznaje Boga, w akcie wolnego wyboru przyjmuje Go i miłuje. Odkrywa pełnię miłości Ojca przez Syna – Jezusa Chrystusa. Każdego dnia w wierze i wolnym wyborze… Mam właśnie to wewnętrzne przekonanie, że Stanisław Obirek w głębokiej wierze w Boga Ojca, Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, przyjął godnie święcenia kapłańskie, do pewnego czasu był chlubą w zakonie jezuitów… z jakichś powodów (do końca tylko jemu wiadomych) porzucił stan duchowny, stał się apostatą i ateistą, i oto co proponuje ludziom XXI wieku: „Słuszny wydaje mi się powrót do panteizmu, czyli uznawania wielu bóstw […] To zadanie dla Franciszka, dla imanów i rabinów, żeby pozwolić ludziom utrzymać iskierkę bożą bez konieczności utożsamiania jej z określonym Kościołem. Mamy u siebie zakodowany program boski, i ważne, by nikt go nie zepsuł religijną socjalizacją” [6].

Propozycja S. Obirka dla czytelników „Gazety Wyborczej” jest niezwykła: przechodzimy na panteizm. Wszystko dla ciebie może być bogiem. Przyczynisz się do rozmontowania Kościoła katolickiego w Polsce, gdy go porzucisz. Współcześni przywódcy religii monoteistycznej (głoszący wiarę w jednego Boga – Stwórcę) – wskazuje Obirek: papież Franciszek, imani i rabini niech pozwolą ludziom odejść od Boga i niech ukazują „iskierkę bożą” we wszystkim, co masz ochotę uznać za boga. Aktualnym przejawem kultu religijnego wobec zwierząt jest około 400 milionów świętych krów indyjskich, czczonych przez Hindusów [7].

Święty Jan Paweł II przestrzegał, że manipulacji jest wiele, ale najbardziej ogólnie można powiedzieć, że dotyczą one – według hierarchii wartości – najpierw odrzucenia Boga, co deklarują jako ateiści: Walt Whitman, Paeter Singer, Paula Cavalieri, Richard Dawlins, Jane Koodall i inni. W miejsce Boga – Stwórcy człowieka i wszechświata wprowadzają ewolucję, wraz z równymi prawami dla homo sapiens i całej przyrody. Tym nurtem płynie S. Obirek.

Odsuwający Boga degradują człowieka, który zaistniał jako obraz i podobieństwo Stwórcy i został powołany do panowania nad światem (Rdz 1,27-28). Z tą pomyłką odrzucenia prawdziwego Boga – Stwórcy spotkał się Paweł z Tarsu w kulturze greckiej i rzymskiej, gdy pisze: „Zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądanie ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć i służyli jemu zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1,23-25).

Rzeczywiście, starożytność ubóstwiła przyrodę… i dziś, w XXI wieku do tej pogańskiej wizji ludzie wracają, ubóstwiając zwierzęta. Dzieje się tak dlatego, iż Stwórcy – Boga „od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że od winy wymówić się nie mogą. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu, ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnili w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce” (Rz 1,20-21).

Doświadczył tego wszystkiego św. Augustyn, który przed chrztem żył w owym pogańskim świecie. Mówi wprost do Boga – Stwórcy, którego odkrył i uwierzył: „Z dala od Ciebie trzymały mnie stworzenia, które nie istniałyby w ogóle, gdyby nie istniały w Tobie. […] Przemówiłeś, zawołałeś i pokonałeś moją głuchotę. Zajaśniałeś, Twoje światło usunęło moją ślepotę. Zapachniałeś wokoło, poczułem i chłonę Ciebie. Raz zakosztowałem, a oto łaknę i pragnę; dotknąłeś, a oto płonę pragnieniem Twojego pokoju” [8].

Po drugie, następuje degradacja człowieka, „bo skutkiem przyznania praw zwierzętom jest odebranie praw człowiekowi” [9]. Tych praw, które zostały mu nadane przez Boga w akcie stworzenia, a następnie w dziele odkupienia, którego dokonał Jezus Chrystus. Na podstawie Biblii i ciągłej Tradycji trwającej dwa tysiące lat, chrześcijanie wierzą, że Jezus z Nazaretu jest odwiecznym Synem Bożym, który wszedł w ludzką historię, przyjął ludzką naturę, gdy został poczęty w łonie Maryi Dziewicy i narodził się w Betlejem.

Pan Jezus wyjaśnia, dlaczego przyjął naszą ludzką naturę: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16-17). Każdy człowiek w Chrystusie ma perspektywę duchową, transcendentną wiecznego zbawienia, które wysłużył nam Chrystus przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie.

„Skoro zaś Bóg stał się człowiekiem, to każdy z nas ma w sobie coś boskiego – pisze B. Radziejewski – To «coś» to właśnie nasza osobowość, stawiająca nas wyżej od roślin i zwierząt, przesądzająca o naszej szczególnej podmiotowości. Nie ma jednak osoby bez jej związku z Bogiem, bo to właśnie Stwórca nadaje nam specjalny status we wszechświecie” [10].

[koniec_strony]

Trzeba jeszcze w roku kanonizacji Świętego Jana Pawła wrócić do jego nauczania z 1 czerwca 1991 r. w Koszalinie: „«Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną». To pierwsze słowa Dekalogu, pierwsze przykazanie, od którego zależą dalsze przykazania. Całe prawo Boże – wypisane niegdyś na kamiennych tablicach, a równocześnie wpisane odwiecznie w sercach ludzkich. Tak, że i ci, co nie znają Dekalogu, znają jego istotną treść. Bóg głosi prawo moralne nie tylko słowami Przymierza – Starego Przymierza z góry Synaj i Chrystusowej Ewangelii – głosi je samą wewnętrzną Prawdą tego rozumnego stworzenia, jakim jest człowiek. […] My wszyscy ochrzczeni w imię Trójcy Przenajświętszej w mocy Chrystusowego Odkupienia przez krzyż «jesteśmy wydawani na świat», tak jak Chrystus przyjął śmierć na krzyżu – «aby życie Jego stało się widoczne w naszym śmiertelnym ciele» (2 Kor 4,11). Tak. Życie Chrystusa. Jego zmartwychwstanie. Poczynając od sakramentu chrztu, uczestniczymy w odkupieńczej śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Nosimy więc w sobie skarb, niewypowiedziany skarb życia Bożego. […]

Jednakże, drodzy bracia i siostry – «ten skarb przechowywujemy w naczyniach glinianych» (por. 2 Kor 4,7). Czasy, w których żyjemy, ludzkość współczesna, europejska cywilizacja i postęp mają już za sobą owo szukanie Boga po omacku. […] Tylko w mocy tego pierwszego przykazania można myśleć o prawdziwym humanizmie. […] «Stworzenie […] bez Stworzyciela zanika» głosi Sobór (Gaudium et spes). Bez Boga pozostają ruiny ludzkiej moralności […].

Stąd, znad Bałtyku, proszę was, wszyscy moi rodacy, synowie i córki wspólnej Ojczyzny, abyście nie pozwolili rozbić tego naczynia, które zawiera Bożą Prawdę i Boże Prawo. Proszę, abyście nie pozwolili go zniszczyć. Abyście sklejali je z powrotem, jeśli popękało.

Abyście nigdy nie zapominali:

«Jam jest Pan, Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną!»” [11].

Prośba Jana Pawła II skierowana do naszego narodu, abyśmy za-chowali wiarę w Boga, objawianą Izraelitom, a przyjętą przez Mieszka I u początku naszych narodowych dziejów, została przez Ojca Świętego teologicznie i egzystencjalnie uzasadniona. Trzeba jednak pamiętać, iż Boga wyrywano z serc i umysłów ludzkich. Pamiętam wiersze z okresu mojego dzieciństwa, których uczyliśmy się w szkole na pamięć i otrzymywaliśmy oceny. Oto fragment jednego z nich:

„Pieśni matek przez krainy płyną…
W sercu Moskwy zamek Kreml tam stoi,
Śnij spokojnie szczęśliwa dziecino,
Bo sam Stalin czuwa nad snem twoim.

W latach pięćdziesiątych XX wieku Stalin był bogiem, płynęły do niego pieśni matek z szerokich krain, a dzieci były bezpieczne i szczęśliwe – wedle powszechnie uprawianej propagandy. Podobnym kultem otaczano A. Hitlera w III Rzeszy i Mao Zedonga w komunistycznych Chinach. Ale bogowie pojawiają się nie tylko na piedestałach władzy; pojawiają się w naszym codziennym życiu w postaci psa czy innego zwierzęcia. Następuje to wtedy, gdy przekraczamy przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Czyli Bóg jest największym Dobrem – ma być w życiu na pierwszym miejscu: nikt przede Mną! Żadnych cudzych bogów! To oczywiste, bo jak głosi św. Paweł Apostoł: „w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,27-28). Jest naszym Stwórcą, dawcą naszego istnienia.

Znakomity psycholog religii Karol Gustaw Jung dowodzi, że „Bóg nie jest stwarzany, lecz wybierany” [12], a więc nie jest wymyślony przez człowieka. Stając przed przywódcą Izraela Mojżeszem, Bóg mówi: „«Jam JEST którym JEST». Rzekł: «Tak powiesz synom Izraelowym: JEST posłał mnie do was»” (Wj 3,14). To wieczne trwanie w Bogu Ojcu wyznał też przed Żydami Jezus Chrystus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58).

Dla człowieka wierzącego, to znaczy takiego, który wybrał Boga i codziennie wybiera, On jest największą wartością – Ojcem naszym, z którym trzeba rozmawiać, trzeba przebywać „sam na sam” – w samotności, jak to czynił Jezus (Mt 14,23; Mt 26,36-39; Łk 9,18). Rozmowa z Bogiem to modlitwa – skierowanie myśli i uczuć do Ojca dla uczczenia Go. Pan Jezus nauczył nas, jak mamy rozmawiać z Bogiem: „Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie” (Mt 6,8-13). Znamy tę modlitwę od dzieciństwa. Jednak nie zawsze… Były przypadki, że kandydaci do zawarcia sakramentu małżeństwa „potykali się” przy odmówieniu Pańskiej modlitwy. Może to być grzech zaniedbania, a nierzadko bałwochwalstwo, bo „nie mamy czasu” na rozmowę z Bogiem, natomiast dla psa poświęcamy godziny. Nie idziemy do kościoła, aby uczestniczyć w Mszy św., bo nogi od-mawiają posłuszeństwa, ale z pieskiem na spacer koniecznie… i to kilka razy dziennie. K. G. Jung stwierdza (na podstawie licznych ba-dań swoich pacjentów), że „dewaluacja” Boga [13], czyli nieprzeżywanie Go na pierwszym miejscu w życiu, wiedzie do bałwochwalstwa i ateizmu.

Ks. Jan Śledzianowski

Fragment książki: Dehumanizacja człowieka i humanizacja zwierząt, Wydawnictwo Jedność

Przypisy:

[1] J. Tokarski (red.), Słownik wyrazów obcych, Warszawa 1977, s. 225.

[2] T. Jaklewicz, Kościół przeciw zwierzętom?, „Gość Niedzielny” nr 1, 2010, s. 23.

[3] K. Rübesamen, Z psem do nirwany, „Forum” nr 46, 2009, s. 37.

[4] T. Pikus, Z Egiptu wezwałem Syna mego. Studium religioznawcze, Warszawa 2008, s. 82-86.

[5] Tamże, s. 92.

[6] Por. S. Obirek,Słowotok, „Gość Niedzielny” nr 29, 2012, s. 8; „Gazeta Wyborcza” 13.06.2012.

[7] Ch. Booker, R. North, Zmowa gigantów, „Forum” nr 5, 2010, s. 9.

[8] Św. Augustyn, Wyznania, Księga 7,27.

[9] F. Kucharczyk, Prawa ludzkie, dz. cyt., s. 23.

[10] B. Radziejewski, Uczłowieczanie przyrody, zezwierzęcanie człowieka, „Gość Niedzielny” nr 26, 2009, s. 38

[11] Jan Paweł II, Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną, Homilia podczas Mszy św. odprawianej 1 czerwca 1991 w Koszalinie przy kościele Świętego Ducha, „L’Osservatore Romano” (wydanie polskie), numer specjalny 1-9 czerwca 1991, s. 7-8.

[12] K. G. Jung, Psychologia a religia, Warszawa 1970, s. 104.

[13] Tamże, s. 191-192.