Upadek człowieka - według niemieckiego kompozytora • nastąpił nie poprzez zjedzenie owocu, ale poprzez spożycie... mięsa. Gigantyczne fałszerstwo dokonane na historii Edenu odebrało chrześcijaństwu możliwość zrozumienia rzeczywistego powodu zwyrodnienia człowieczeństwa. Żydzi tymczasem, opętani manią panowania nad światem, potęgowali to zwyrodnienie, propagując na ogromną skalę kult składania ofiar ze zwierząt.

ERNST WEISSKOPF

ANTYSEMICKI WEGETARIANIZM RICHARDA WAGNERA

Unde malum? Skąd zło? To pytanie od wieków nurtowało ludzkość i zawsze znajdowali się mędrcy, myśliciele, filozofowie czy kapłani, którzy próbowali na nie odpowiedzieć. W ostatnich czasach do grona tego dołączyli także artyści, a jednej z najbardziej oryginalnych (co nie oznacza, że trafnych) odpowiedzi udzielił wielki kompozytor niemiecki - Richard Wagner (1813-1883).

Zdaniem Wagnera, ludzkość przechodzi obecnie okres degeneracji, czego najlepszym dowodem jest właśnie obecność w świecie zła. Według wielkiego kompozytora, są dwie przyczyny tego upodlenia ludzkości: mieszanie się ras i jedzenie mięsa. Aby powstrzymać ten proces degeneracji, trzeba: po pierwsze - zaprzestać mieszania się ras, ponieważ proces ten zamiast uszlachetniać rasy niższe, doprowadza tylko do zwyrodnienia ras wyższych (tu Wagner powoływał się na teorie Gobineau zawarte w książce "Essai sur 1'inegalit des races humaines") oraz po drugie - zaprzestać jedzenia mięsa, które kompozytor określał mianem "trupożerstwa" (tu z kolei widać wpływy Gleizesa i jego dzieła "Thalysie").

Rasizm Wagnera łączył się z jego antysemityzmem. W 1850 r. napisał rozprawę "Das Judenthum in der Musik", w której przedstawiał Żydów jako rasę pozbawioną instynktów idealistycznych, za to ogarniętą manią panowania nad światem. "Choćby się mieszał przez związki małżeńskie z najbardziej obcymi sobie rasami, to w potomstwie i tak zawsze przeważy pierwiastek żydowski", przekonywał Wagner, ostrzegając przed związkami z Żydami.

W innej rozprawie pisał z kolei o drugim źródle upodlenia ludzkości, czyli jedzeniu mięsa. Dowodził, że nasi praojcowie żyli jako rolnicy w błogosławionych dolinach Indusu i żywili się wyłącznie płodami ziemi. Dopiero kiedy wywędrowali na północ, zaczęli, na podobieństwo drapieżnych zwierząt, żywić się mięsem. Tym samym stawali się coraz bardziej krwiożerczy i okrutni. Zmiana odżywiania - jak twierdzi Wagner - pociągnęła bowiem za sobą zmianę substancji ciała, co spowodowało zepsucie krwi, a następnie skażenie natury człowieka.

Niemiecki kompozytor wzywa) więc współczesnych do przestrzegania wegetarianizmu. Apelował przy tym do uczuć estetycznych swoich odbiorców. Nazywał jedzenie mięsa trupożerstwem i stawiając na równi z alkoholizmem traktował jako nałóg, po który sięgają tylko ludzie o słabej woli. Wstręt do żywienia się mięsem był - jego zdaniem - przejawem siły, szlachetności i subtelności człowieka i cechował on tak wybitne osobistości, jak: Shelley, Byron, Sołowjow czy Tołstoj.

Wagner nie poprzestawał na tym - w swym głośnym "Liście przeciw wiwisekcjom" dowodził, że ludzi ze zwierzętami łączy braterstwo, które opiera się na tym, co stanowi zasadę istnienia: na woli życia. Kiedy zapominamy o tym, tracimy więź z naturą, a przestając traktować zwierzęta z litością i życzliwością, z czasem przestajemy też traktować w ten sposób ludzi. Efektem tego nie jest, jak się mówi powszechnie, zezwierzęcony świat (gdyż byłaby to obelga dla zwierząt), lecz świat zdiablony (Verteufelte Welt). Czym bowiem człowiek jest lepszy od zwierzęcia? - zastanawiał się Wagner. Tym, że umie kłamać, oszukiwać, że jest bardziej chytry, że zabija bez powodu?

Mając na myśli naukowców dokonujących eksperymentów na zwierzętach, tak kończył Wagner swój "List przeciw wiwisekcjom": "Więc tej małpie, ze strachem czepiającej się drzewa poznania, jaką jest człowiek, należałoby polecić, ażeby, zamiast patrzeć w rozprute wnętrzności okrutnie torturowanego zwierzęcia, spojrzeć raczył z odrobiną spokoju i rozwagi w jego oczy, a może znalazłby w nich po raz pierwszy w życiu to, co najdostojniejsze w człowieku, prawość, niezdolność do kłamstwa - zajrzawszy zaś głębiej jeszcze, może wyczytałby tam wzniosłą żałość matki natury nad nędzą duchową i ciemnością, w której on, kapłan nauki, dobrowolnie przebywa, depcząc prawo litości w stosunku do żywej istoty".

Aby powstrzymać degenerację ludzkości - zdaniem Wagnera - nie wystarczyło odwoływanie się do moralności czy uczuć estetycznych człowieka. Regenerację mogła przynieść tylko religia. Wbrew pozorom nie spełnił tej roli ani buddyzm, ani braminizm, choć są to religie "wegetariańskie". Jedyny ratunek widział Wagner w chrześcijaństwie, ale swoiście pojmowanym. Jego zdaniem, cywilizacja, która nazywała siebie chrześcijańską, w istocie taką nie była; określał ją jako "barbarzyńsko-żydowską mieszankę". Wagner utrzymywał, że Żydzi wypaczyli sens chrystianizmu, począwszy od pierwszej sceny rajskiej z Księgi Rodzaju. Upadek człowieka - według niemieckiego kompozytora - nastąpił bowiem nie poprzez zjedzenie owocu, ale przez spożycie... mięsa. Gigantyczne fałszerstwo dokonane na historii Edenu odebrało chrześcijaństwu możliwość zrozumienia rzeczywistego powodu zwyrodnienia człowieczeństwa. Żydzi tymczasem, opętani manią panowania nad światem, potęgowali to zwyrodnienie, propagując na ogromną skalę kult składania ofiar ze zwierząt. Na ten użytek spreparowali historię o Bogu, który odrzucił ze wzgardą ofiarę Kaina z płodów ziemi, a przyjął z zadowoleniem ofiarę Abla z tłustych jagniąt. Zdaniem Wagnera poprzez religię Żydzi narzucili światu instrumentalny stosunek do zwierząt (wyzyskać, zabić i skonsumować), który z czasem przeniósł się także w sferę relacji między samymi ludźmi. Tu znajdowało się źródło wszelkiej niesprawiedliwości, okrucieństwa, krwawych wojen i gwałtów, które ogarniały świat.

Dopiero Chrystus, jak twierdził Wagner, przyniósł ludzkości ratunek, lecz Jego misja została przez świat źle zrozumiana i wypaczona. Niemiecki kompozytor postanowił wobec tego przywrócić chrześcijaństwu jego prawdziwy sens. Za centralny punkt religii uznał Eucharystię, która miała stanowić antidotum na dwa podstawowe źródła skażenia natury ludzkiej. Ciało Chrystusa było, jak mniemał, lekarstwem na jedzenie mięsa, a krew Chrystusa na mieszanie się ras.

Wagner utrzymywał, iż sens Ostatniej Wieczerzy zasadza się na tym, że była to uczta wegetariańska. Ciało tam spożywane było spożywane tylko symbolicznie. Chrystus, nazywany też Nowym Adamem, odwrócił bieg wypadków zapoczątkowany przez prawdziwego Adama spożyciem w Raju mięsa. Jezus - zdaniem Wagnera - proklamował wegetarianizm, a tym samym wskazał ludzkości drogę do naśladowania.

Poza spożywaniem ciała Zbawiciel nakazał też kosztowanie swojej krwi. Wagner uważał, iż jest ona "boską esencją ludzkości w jej najszlachetniejszych rasach". Co ciekawe, ignorował przy tym całkowicie fakt, że Chrystus należał do tak znienawidzonej przez niego rasy żydowskiej, którą uważał przecież za najbardziej zdegenerowaną. Co więcej, nie przeszkadzało mu to w głoszeniu tezy, według której krew ta jest źródłem głównej zasady istnienia, czyli odnawiającej się woli życia, oraz stanowi skuteczną odtrutkę na zwyrodnienie rasy.

Wagner był piewcą nie melancholii, lecz witalności, nie kontemplacji, lecz czynu - i marzył, aby jego teozofia doczekała się zdecydowanego wcielenia w życie. Nastąpiło to dopiero pół wieku po śmierci kompozytora. Dokonał tego wielki admirator jego muzyki, entuzjasta oper "Lohengrin" i "Pierścień Nibelungów" - Adolf Hitler. Był on zagorzałym wegetarianinem i miłośnikiem zwierząt, głośne było jego przywiązanie do swojej suki, a sarenki podobno same wychodziły z lasu, by jeść mu z ręki. Miłość do zwierząt sąsiadowała w nim zgodnie z nienawiścią do ludzi, a zwłaszcza do Żydów, których postanowił wytępić co do jednego, aby - zgodnie z diagnozą Richarda Wagnera - zapobiec dalszej degeneracji ludzkości.

Ernst Weisskopf