„Chciałabym opisać swoje przeżycia, które nie należą do miłych, są szokujące i traumatyczne. Długo nie byłam w stanie o tym mówić, a i tak nikt by mi nie uwierzył, ale chcę przestrzec innych przed światem okultyzmu i ezoteryzmu.

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk, egzorcysta, przytacza następujęce świadectwo

„Chciałabym opisać swoje przeżycia, które nie należą do miłych, są szokujące i traumatyczne. Długo nie byłam w stanie o tym mówić, a i tak nikt by mi nie uwierzył, ale chcę przestrzec innych przed światem okultyzmu i ezoteryzmu. Jest to świat ludzi, którzy czerpią z magii duże korzyści, mają kontakty, <<odpowiednie>> znajomości, posługują się najnowszą techniką, internetem, znają się na psychice człowieka, mają pieniądze i wykorzystują wielu naiwnych, często zagubionych ludzi do swoich niemoralnych celów. …

Jako młoda dziewczyna nigdy nie interesowałam się magią. Pierwszy kontakt z czymś, czego nie rozumiem, miałam na spotkaniu w sprawach biznesu. Kiedy siedziałam na krześle, zauważyłam, że w pewnym momencie wszyscy się ode mnie odsunęli (było to dla mnie dziwne), a od osoby, która stała przede mną, poczułam uderzenie silnej fali energii. To było jak ciepły wiatr (chociaż okna były zamknięte). Nie znałam tej osoby, nie spodziewałam się od niej niczego złego, ta osoba nie wyjaśniła mi, co czyni i dlaczego. Od tego spotkania zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Często robiło mi się gorąco bez powodu, zaczęły nachodzić mnie jakieś dziwne myśli, czułam wprost uderzenia energii, wydawało mi się, że ktoś chce zawładnąć moim umysłem. Nie były to odczucia związane u kobiet z okresem przekwitania, bo to mnie na razie nie dotyka, te odczucia były nienaturalne i zbyt silne. Coraz częściej pojawiał mi się w myślach zupełnie bez powodu ktoś obcy, zaczęło mnie kusić, by zainteresować się SMS-ami ezoterycznymi. Te myśli stawały się coraz bardziej natrętne. I tak to się zaczęło. Najpierw SMS-y ezoteryczne w telewizji, potem na okrągło telefonicznie. Wciągnęło mnie to bardzo.

Muszę przyznać, że kiedy stawiano mi tarota przez SMS-a, czułam dziwną energię przechodzącą mnie od nóg po głowę. Z czasem, bo korzystałam z tych SMS-ów często, zaczęłam odczuwać drętwienie ciała i zimną energię, która mnie osłabiała. Trwało to bardzo długo. Przez długi czas te wiadomości były miłe, pociągały, aby dalej z nich korzystać, ale później stały się natrętne i wręcz sugerujące mi, co mnie na pewno spotka, co muszę zrobić i co mnie i tak nie ominie, choćbym chciała coś zmienić. Robiono mi pranie mózgu. Powiedziano mi, że wtargnie w moje życie ktoś, kto zmieni moje życie o 360 stopni, że nie uniknę spotkania z tą osobą, i że najlepszym wyjściem dla mnie byłby wyjazd za granicę. Zaczęłam się bać, że to jest jakaś sekta, która wywozi kobiety za granicę do domów publicznych. W tym czasie dostawałam dużo SMS-ów erotycznych, zachęcających do korzystania z <<ich>> usług, chociaż nigdy nie dzwoniłam pod przesyłany mi numer telefonu - nigdy nie interesowały mnie tego rodzaju przygody. Gdy powiedziałam o tych wszystkim SMS-ach mężowi, kazał mi zablokować telefon na wszystkie odpłatne SMS-owe numery telefonów.

Po tym, jak zaczęłam korzystać z SMS-ów ezoterycznych, zaczęło mnie kusić, aby pójść do wróżki, co też zrobiłam. Zaczęłam też stawiać sobie sama tarota przez internet. Jest to bardzo proste. Doszło do tego, że uzależniłam się od tarota i musiałam go codziennie stawiać. Pewnego dnia wydarzyło się coś dziwnego. Gdy siedziałam nad tarotem w internecie, nagle poczułam, jak coś gwałtownie wbija mi się w oczy, przechodzi przez nie, potem przez przełyk, przechodzi boleśnie przez serce do organizmu. Nie wiem, co to było. Od tej pory czułam, że coś obcego jest we mnie. Coraz bardziej mi to dokuczało. Najbardziej czułam i czuję to w oczach, które wydają mi się nie moje. Zaczęłam mieć wrażenie, że ktoś obcy stale podgląda moje życie moimi własnymi oczami. Czuję brak prywatności i intymności we własnym życiu. Wstrętne wrażenie. Zawsze po tarocie miałam lodowatą prawą rękę, bez czucia.

Gdy wróżka zobaczyła mnie po jakimś czasie, przeraziła się moim wyglądem, byłam skrajnie wyczerpana i wychudzona – i zakazała mi stawiania tarota. Powiedziała, że nad tarotem w internecie pracuje cały sztab ludzi i przekazują oni silną dawkę obcej energii, każdemu, kto na ich stronice zagląda i może doprowadzić do spustoszenia duchowego. Miałam w sobie coraz więcej agresywnej energii – raz zimnej, raz gorącej – której chciałam się pozbyć, ale nie wiedziałam jak. Straciłam emocjonalny kontakt z rodziną i z codzienną rzeczywistością. Nigdy jednak nie chciałam zagłębiać się w nauki ezoteryczne, rozwijać umiejętności okultystycznych lub szkodzić ludziom.

Przedtem często coś wybudzało mnie w nocy, nie mogłam spać, miałam silne kołatanie serca, uderzenia narzucanej energii w umyśle, wręcz słyszałam, że muszę zostawić wszystko i opuścić rodzinę. Czułam się namawiana do wyuzdania. W domu działy się dziwne rzeczy. Czasami, gdy patrzyłam na coś na przykład drzwi, ich obraz zaczynał mi w oczach falować. Często czułam lodowate zimno w swoim pobliżu, a gdy stawiałam tarota, to lodowate <<coś>> czułam obok siebie, obok swojej twarzy. Często paliły mnie oczy żywym ogniem, jakby tam były rozpalone węgle. Zaczęłam też słyszeć jakieś dźwięki w domu, stukanie, pukanie w ścianę, sufit lub grzejnik w pobliżu. W najgorszym okresie, gdy korzystałam jeszcze z tarota, wielokrotnie widziałam, że coś ciemnego przemieszcza się po schodach, spływa w dół, napełnia pokój zimnem, następnie dotyka mnie, jakby chciało, żebym wiedziała, że jest obok. To było koszmarne. Dochodziło do tego, że gdy siedziałam w nocy przy tarocie, to <<coś>> zaczynało mnie molestować. To było przerażające. W następnych dniach było jeszcze gorzej. Wiedziałam, kiedy to przychodziło, bo wszystkie psy na osiedlu wyły. Byłam molestowana i gwałcona, nie wiem przez co, bo nie widziałam tego, byłam fizycznie zmuszana do czynów, których zdecydowanie nie chciałam. Brzydziłam się tego. Raz zostałam mocno podrapana. Mąż widział, że kładłam się spać bez żadnych śladów, a rano wstałam z rana po silnym zadrapaniu, jakby jakim pazurem. Rana była widoczna i długo się goiła. Często też wstawałam i miałam na ciele siniaki, albo na skórze namalowane pasy, kwiaty, wzory sierści drapieżników albo gwiazdy.

Ale to był początek. Pewnej nocy obudził mnie potworny ból brzucha i uderzenie agresywnej energii w głowie. Ból w brzuchu narastał. Wstałam i zeszłam na dół, usiadłam i po chwili poczułam, jakby ktoś wbijał mi wielkie gwoździe w brzuch. Był to tak potworny ból, że obawiałam się najgorszego. Wówczas zaczęłam naprawdę się bać, wiedziałam, że albo coś zrobię ze swoim życiem, albo je przegram z diabłem i z ludźmi z okultyzmu, którzy dla niego pracują. Od tego momentu czuję dziwną energię w brzuchu do dziś.

Coraz częściej <<coś>> do mnie przychodziło w nocy. To okropne przeżycie. Wszystkie psy wyły, coś tupało i biegało po podwórku i po dachu.

Unikam dzieci, a szczególnie małych, ale nie dlatego, że ich nie lubię, one po prostu bardzo źle mi się kojarzą, bowiem to <<coś>> wmawiało mi, że muszę urodzić komuś lub czemuś dziecko i w tym celu byłam przez to <<coś>> molestowana i gwałcona. Później przychodziło do mnie <<coś>>, co wskakiwało mi do wnętrza, jakby jakaś energia lub duch traktował moje ciało jak dom używając moją własną energię dla siebie. Wówczas robiło mi się bardzo zimno, miałam dreszcze, jakby ktoś włożył mi lodówkę do środka. Zdarza się to do dzisiaj. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego. Czułam też, jakby ktoś przychodził i podczepiał mi coś pod brzuchem, jakby małego ducha, czułam jego bicie serca. Wykańczały mnie silne bóle głowy, których nie można porównać z migreną: nie fizyczne bóle, podczas których z oczu płyną łzy, człowiek zwija się w konwulsjach i wydaje mu się, że nie wytrzyma już ani sekundy dłużej. …

Dopiero, gdy zaczęłam chodzić na egzorcyzmy, sytuacja zaczęła się poprawiać. Muszę przyznać, że <<coś>> nie chciało, abym poddawała się egzorcyzmom, próbowało mnie odciągnąć od nich, żaliło się, że robię mu krzywdę, że chcę go zabić, na egzorcyzmy jechałam z wyrzutami sumienia. Na pierwszych egzorcyzmach czułam kołatanie serca, chwiałam się na wszystkie strony, bałam się krzyża, chciało mi się syczeć, a w pewnym momencie poczułam, jakby coś odrywało się ode mnie, czułam ból jak w czasie porodu (trwał on jeszcze przez kilka godzin) – i poczułam ulgę. Dręczenia nie ustały zupełnie, ale były słabsze. Każdy wyjazd na egzorcyzmy powodował złe samopoczucie, ciągle to <<coś>> wmawiało mi, że robię coś złego, miałam też bóle głowy, brzucha, depresję, zniechęcenie do wszystkiego. Dziś już tego nie ma. …

Do dziś chodzę na egzorcyzmy (to już pół roku), bo ciągle coś mnie atakuje i nie daje mi spokoju, coś jest też w domu, mam bóle głowy, ale teraz proszki od bólu głowy pomagają. Siedziałam w internecie rok, nagrabiłam sobie przez własną głupotę i ciekawość. Tarot zmarnował mi życie, stało się puste, rodzina stała się dla mnie nieważna, odsunęłam się od bliskich, ważne dla mnie było tylko to, co powiedzą karty. Dzisiaj widzę, że tarot to rozmowa z diabłem i droga do piekła. Poza tym wydaje mi się, że komuś – człowiekowi - zależało na tym, aby mnie upodlić, wykpić i w końcu zniszczyć. Zrozumiałam też, że tylko Bóg może nas z takiego cierpienia wybawić, że potrzebne są egzorcyzmy, wstawiennictwo Kościoła i sakramenty święte”.

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk

http://www.marana-tha.pl/index.php?go=czytelnia/wykl_dz 

oprac.MP