"Wenezuela może być miejscem, w którym Rosja zastosuje tzw. scenariusz syryjski. Mam na myśli działania wprowadzające chaos w państwie i sprawiające problemy w polityce zagranicznej USA" - mówi dr. Jerzy Targalski. Politolog i ekspert ds. wschodnich jest przekonany, że prezydent Nicolas Maduro staje się "zakładnikiem Rosji".

Przypomnijmy, prezydent Wenezueli Nicolas Maduro odrzucił ultimatum europejskich krajów, które wzywają go do przeprowadzenia ponownych wyborów prezydenckich. Obecnie w kraju obecni są "dwaj prezydenci". Zaakceptowany przez kraje UE i USA - Juan Guaido oraz popierany przez Rosję i Chiny - Nicolas Maduro.

Zdaniem politologa dr. Targalskiego, obecnie kluczowym graczem w wewnętrznym konflikcie jest armia, a dokładniej przywódcy wojskowi.

"Wenezuelscy wojskowi nie są obojętni politycznie. Gdy w 1999 roku do władzy doszedł Hugo Chavez, to zniósł zakaz obejmowania stanowisk państwowych przez dowódców armii. W tej chwili są oni częścią elity władzy. Musieliby dojść do porozumienia z Juanem Guaido, który obiecał im zachowanie dotychczasowych przywilejów" - mówił ekspert na antenie Polskiego Radia 24.

Według dr. Jerzego Targalskiego, Kreml poprzez wyrażenie swojego stanowiska ws. Maduro jednocześnie pokazał, że jest gotów zastosować scenariusz znany z konfliktu w Syrii i pójście na pośredni konflikt ze Stanami Zjednoczonymi.

"Wenezuela może być miejscem, w którym Rosja zastosuje tzw. scenariusz syryjski. Mam na myśli działania wprowadzające chaos w państwie i sprawiające problemy w polityce zagranicznej USA. Rosji zależy na Wenezueli ze względu na jej zasoby surowców naturalnych oraz kwestie związane z rynkiem narkotyków. Nie wierzę w to, że Donald Trump, pomimo zapowiedzi o użyciu siły, jako jednej z opcji, zdecyduje się na wysłanie swoich wojsk do Wenezueli. Musiałoby przecież dojść do bezpośrednich starć" - podkreślił Targalski.

mor/PR24/Fronda.pl