To, że Białoruś i Kazachstan nie przyłączyły się do rosyjskich sankcji handlowych wobec Unii Europejskiej a wcześniej wobec Ukrainy, dowodzi temu, że te państwa starają się poszerzyć swoje pole manewru w relacjach z Rosją i jak najwięcej zarobić na obecnej sytuacji. Białoruś np. chciałaby zwiększyć import towarów spożywczych z Unii Europejskiej, a następnie zapewne korzystając z braku granicy celnej z Rosją przesyłać je do Rosji.

Unia Celna tworzona przez Rosję, Białoruś i Kazachstan, po raz kolejny okazuje się tworem pozornym, funkcjonującym czysto teoretycznie. Integracja realizowana pod auspicjami Rosji ma charakter czysto fasadowy. Zgodnie z założeniami Unii Celnej, obowiązywać powinien jednolity kodeks celny i wszystkie te trzy państwa powinny prowadzić taką samą politykę handlową. Wobec tego, że nie ma granicy celnej między Białorusią a Rosją, ten obszar może stanowić (i wielokrotnie na przestrzeni ostatnich lat tak było) pewien korytarz nielegalnego wwożenia towarów do Federacji Rosyjskiej.

Rosji oczywiście stanowisko Białorusi i Kazachstanu bardzo się nie podoba, jednak na tym etapie, w czasie konfliktu z Ukrainą i z Unią Europejską, władze rosyjskie zamiast sprzeczać się przywódcami tych państw, będą starały się minimalizować znaczenie tej sprawy. Rosja nie potrzebuje jeszcze jednego sporu. Chce raczej utrzymywać pozory, że integracja postsowiecka jest projektem udanym, pozbawionym napięć i konfrontacji.

 

 Rozm. ED